XV. Nowy Porządek

113 17 36
                                    

Hassan powitał strażników stojących pod wejściem do gabinetu Salaha i wszedł do środka. Młody władca siedział na pufie przy skośnym biurku i wypełniał jakiś dokument. Obok na podłodze walał się dywanik modlitewny, którego zaaferowany Salah najwyraźniej zapomniał złożyć po porannym salacie.

- Gratuluję, emirze - powiedział handlarz z nutką sarkazmu. - Twój brat bliźniak uciekł ze zdrajcą. Już nikt nie zagrozi twojej pozycji.

- Nikt jej nie zagrozi, kiedy obaj zostaną schwytani i straceni - odpowiedział Salah nieobecnym głosem.

- Czemu zawdzięczam wezwanie tak wcześnie rano, przed śniadaniem? Uraziłem cię jakoś, Effendi?

Salah postawił podpis na dole dokumentu, odłożył pióro i wreszcie podniósł wzrok na swojego gościa.

- Jakie masz plany? - zapytał wprost.

- Życzyć ci powodzenia w ukrywaniu prawdy i umykać stąd na Krym, zanim dopadną cię konsekwencje. Może rozważyłbyś danie mi Maliki za żonę, co? Obiecuję, że jej nie poharatam, a ty będziesz miał z głowy potencjalnego świadka.

Salah uśmiechnął się lekko.

- Myślałem raczej o tym, że mógłbyś zostać w Fajr - odparł. - Dostałbyś pozycję w pałacu jako mój doradca. Oczywiście nie musiałbyś porzucać swojego interesu, przydzieliłbym ci jakiegoś zaufanego człowieka, żeby prowadził go za ciebie, ale zyski i kontrola nadal pozostawałyby w twoich rękach. Co ty na to?

Hassan popatrzył na swego rozmówcę z niedowierzaniem, a gdy zrozumiał, że ten nie żartuje, skwitował jego słowa suchym parsknięciem.

- Wybacz, Effendi, ale nie zamierzam tu zostawać ani dnia dłużej, niż to konieczne - chichotał. - Dziś po śniadaniu się zbieram i odjeżdżam.

- Radziłbym to rozważyć raz jeszcze, na spokojnie. - W głosie Salaha zabrzmiała ostrzegawcza nuta.

- A co takiego może się stać?

- Nigdy nie wiadomo, kiedy wyjdą na jaw nowe informacje na temat zbrodni.

Handlarz zacisnął zęby.

- Wszyscy słyszeli, jak cała nasza trójka zeznała, że zbrodni dokonała niewolnica Zahira - warknął.

- Ale Zahir uparcie wypiera się udziału... Mógł jej to zlecić kto inny. Na przykład ten, kto w ogóle przywiózł ją do tego pałacu i sprzedał następcy tronu.

- To niedorzeczne! - krzyknął Hassan.

- Jestem emirem tego państwa. - Salah rozłożył ręce. - Może jeszcze nie oficjalnie mianowanym, ale nie mam już w tym momencie rywali. Moje słowo jest prawem.

- A co, jeśli publicznie ogłoszę, jak było naprawdę?

- Zostaniesz powieszony za zdradę i krzywoprzysięstwo - odpowiedział nowy emir beznamiętnie. - Ale nie widzę sensu w rozważaniu takich scenariuszy. Przecież wcale nie chcemy, żeby prawda wyszła na jaw. Nie chcemy też, żeby panowała między nami wrogość. Pomyśl o przywilejach, jakie cię tu czekają, Hassanie... Pomyśl o nich, zanim zdecydujesz się zrobić coś głupiego.

Handlarz przełknął ślinę.

- Potrzebuję czasu do namysłu - oznajmił. - Chociaż do wieczora.

- Nie, mój drogi. Nie pozwolę ci uciec. Musisz się zgodzić teraz. Albo zostaniesz kolejnym winnym tego okropnego morderstwa.

Hassan zaklął paskudnie i splunął prosto na dywanik modlitewny. Salah nie okazał po sobie, by go to jakkolwiek ruszyło.

- Więc? - zapytał.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz