XIV. Ucieczka

135 18 59
                                    

Cztery żony emira Ibrahima, czy też cztery wdowy po nim, siedziały wokół jednego stołu, pochylone i pogrążone w konspiracyjnej rozmowie, kiedy ktoś cicho zapukał do drzwi.

- Wejść! - zawołała Jasmina. Do środka zajrzała głowa służącej w białym hidżabie.

- Pani Aisha pyta, czy może na rozmowę - wyjaśniła.

- Niech wchodzi - zgodziła się Jasmina, choć Leila na dźwięk tego imienia lekko zacisnęła usta.

Aisha wkroczyła śmiało do haremu, nie kłopocząc się zakrywaniem twarzy ani włosów. I tak były tu tylko kobiety.

- Czemu zawdzięczamy wizytę? - zapytała słodko Hayfa, podczas gdy Leila mierzyła nowoprzybyłą jadowitym spojrzeniem.

- Chyba wszystkie już to wiecie - odparła żona Karima. Nie łudziła się co do przyczyny, dla której wszystkie cztery skupiły się wokół jednego stołu, choć wiadomo było, że dotychczas często wybuchały między nimi konflikty. - Chcę ustalić, co robimy z zaistniałą sytuacją.

- Nie rozumiem, co mamy do ustalenia - warknęła Leila. Aisha przyjrzała się krytycznie śladom płaczu na jej twarzy i wygięła usta w bezczelnym uśmieszku.

- Chyba lubiłaś tego starucha - stwierdziła, na co Leila poderwała się z oburzeniem. - Nic nie mów, jestem po twojej stronie. Żałujesz jego śmierci. Ja może mniej, ale i tak nie życzyłam mu takiego końca, jaki go spotkał. Musicie wiedzieć, że to nie Zahir i jego niewolnica są winni.

- Tego się domyśliłyśmy - przerwała jej chłodno Fatima.

- Mordercą jest Salah - ciągnęła Aisha. - Hassan i Malika to fałszywi świadkowie, prawdopodobnie zastraszeni. Salah musi coś na nich mieć. Teraz niewinny człowiek, prawowity dziedzic Ibrahima, gnije w lochu, podczas gdy morderca nami włada. Pozwolicie na to?

- Co niby możemy zrobić? - prychnęła Leila. - Jesteśmy tylko kobietami, które Salah przy pierwszej okazji wypędzi z pałacu.

- Albo nie wypędzi. - Aisha postukała palcem w nos. - Musimy znaleźć sposób, żeby was uznał za niezbędne. Wtedy będziecie naszymi oczami i uszami w pałacu.

- Naszymi, czyli kogo?

- Mnie, Karima i Zahira. Zamierzamy go wykraść z lochu i ukryć gdzieś. Pojedziemy z nim, bo i tak się wyda, że to my stoimy za uwolnieniem go, a jeśli nie, to Salah tak czy siak w końcu znajdzie sposób, żeby pozbyć się mojego męża.

- I co dalej? - prychnęła Fatima. - Będziecie zbiegami.

- Postaramy się udowodnić niewinność Zahira. Poszukamy w tym celu pomocy u naszych sojuszników, zwłaszcza takich, którzy mogą mieć coś przeciwko Salahowi.

- Czyli jakich?

Aisha uśmiechnęła się.

- Zobaczycie. Teraz, czy zgadzacie się?

Fatima, Hayfa i Jasmina pochyliły się ku sobie, by przedyskutować to szeptem, ale Leila wciąż wpatrywała się w Aishę lodowatym spojrzeniem.

- A co ty będziesz z tego miała? - warknęła.

Zapytana westchnęła i spuściła głowę.

- Tak trudno ci uwierzyć, że mogę po prostu działać w imię sprawiedliwości?

- Tak, bardzo trudno! Jeszcze nigdy nie widziałam, żebyś robiła cokolwiek w innym celu niż zdobycie jak największych wpływów i przywilejów dla siebie i swojego małżonka.

- I tylko dlatego tak bardzo mnie nienawidzisz?

- Nie czuję do ciebie nienawiści - odparła Leila. - Ja ci po prostu nie ufam, i dobrze wiesz, dlaczego.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz