XLIX. Audiencja

63 9 20
                                    

Po powrocie do Palmowego Dworu Nur zaprowadziła przybyszów do gościnnej części pałacu i przydzieliła im dwie sypialnie, pewna, że Aniela pójdzie spać w skrzydle dla służby. Zahir, który nie chciał wzbudzać sensacji, prosząc o dodatkową sypialnię dla niewolnicy, podziękował jej serdecznie, a kiedy się oddaliła, zaprowadził Polkę, wciąż chodzącą na miękkich nogach, do swojego loża.

- Zahir, nie wiem czy to...

- Ćśś - przerwał jej i zmusił, by usiadła. - Połóż się i odpocznij.

- To twoja komnata!

- No i co z tego?

Dziewczyna oblała się rumieńcem.

- Chwilę temu robiłeś mi wykład o konwenansach, a teraz sam je łamiesz - wytknęła mu. - Niewolnica w sypialni księcia? Korzystająca z jej wygód?

- Och, proszę cię, ludzie sobie po prostu pomyślą, że jesteś moją kochanką. - Zahir machnął ręką, a rumieniec Anieli przybrał na intensywności.

- No właśnie - burknęła. - A to nieprawda.

- A co cię to obchodzi? Przecież najwyżej jutro stąd wyjedziemy! - Książę uśmiechnął się promiennie. - A dla mnie jest najważniejsze, żebyś się lepiej poczuła. Wyglądałaś strasznie.

Aniela spochmurniała. Wystawiła przed siebie rękę; palce nadal drżały jak w febrze.

- Odkąd pamiętam, boję się węży - przyznała cicho. - Nienawidzę tej słabości, ale nadal nie mogę jej zwalczyć. Zwłaszcza po tym, co widziałam... Jak ta żmija zabiła Aldonę.

Jej głos znów zaczął się łamać, więc Zahir uścisnął jej rękę i pogłaskał ją po głowie.

- Już jesteś bezpieczna - wyszeptał. - Tutaj żaden wąż się nie wedrze.

Coś ścisnęło go za serce, gdy zobaczył łzy w oczach Anieli.

- Aldona... - wykrztusiła dziewczyna, walcząc z gulą w gardle. - Nie zasługiwała na taką śmierć. Nie po tym wszystkim.

- Wiem...

- Posłuchaj mnie - powiedziała z naciskiem, choć głos nie przestawał jej drżeć. - Do tej pory nie mieliśmy okazji porozmawiać na osobności, a ja mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.

Dziwne iskierki zamigotały w oczach Zahira, a po jego policzkach prześlizgnął się cień rumieńca.

- Mów! - zachęcił ją szeptem i siadł obok na łóżku.

- To się zdarzyło, kiedy razem z Aldoną wpadłyśmy do Wadi Samotnego Ifryta...

Urwała, ponieważ drzwi do komnaty stanęły otworem i pojawił się w nich służący.

- Emir wzywa cię przed swoje oblicze, Effendi - oznajmił surowym tonem.

- Już idę. - Zahir wstał i chciał ruszyć ku drzwiom, ale Aniela z całej siły ścisnęła jego dłoń. - Porozmawiamy, jak wrócę - rzucił do niej przepraszającym tonem.

- To nie może czekać!

- Emir Muhammad też nie może, Anielko. - Pochylił się nad nią i pocałował ją w czoło. - Poczekaj tu na mnie.

- Zahir, muszę ci to powiedzieć teraz! - krzyknęła spanikowana dziewczyna.

- Zaczekaj, proszę! - Książę objął ją i łagodnie, lecz stanowczo ułożył na łóżku. - Wiem, że nie czujesz się dobrze, ale nie zostawiam cię tu na długo.

- Nie rozumiesz!...

- Obiecuję, że wrócę najszybciej, jak będzie się dało.

Z niemałym żalem wyswobodził się z jej desperackich objęć i ruszył ku drzwiom.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz