XLVII. Deszcz

80 10 21
                                    

Powietrze w okolicach Domu Róż przepełniała każdego rodzaju magia.

Dało się słyszeć jej nuty w szeleście motylich skrzydeł, których maleńcy właściciele przetaczali się rojami ponad zmarszczonymi najdelikatniejszą bryzą sadzawkami. Dało się poczuć jej dotknięcia w wilgotnym zapachu żyznej ziemi, ziół, parujących z rozlicznych łąk do słońca na bezchmurnym, popołudniowym niebie, i kwiatów bzu czy jaśminu, ozdabiających zacieniony sykomorami i sandałowcami ogród. Dało się zobaczyć jej misterne pejzaże w ruchomych koronkach światła i cienia, jakimi odbijały się na krzyczącej kolorami kwiatów i ważek ziemi potoki liści, w czekoladowym mroku werandy wychodzącej przed przytulny domek o ścianach z sękatych bali, w doskonałych kształtach i układach klombów i żywopłotów ogrodu, a także w nieskazitelności skóry młodej Ukrainki, której kolejne obszary odsłaniały się głodnym oczom obserwującego ją mężczyzny, w miarę jak dziewczyna pozbywała się kolejnych warstw ubrań.

Salah leżał na hamaku rozpiętym pomiędzy dwoma słupkami w cieniu werandy, jeden za drugim pakując sobie do ust kawałki drobno posiekanego mango. Jego cienką galabiją poruszał delikatny, wilgotny wiatr, a oczy miał błogo utkwione w rozbierającej się przy najbliższej sadzawce ogrodowej Naval.

Odkąd tu przyjechali, w dziewczynie zaczęły zachodzić zmiany. Otworzyła się, zaczęła częściej uśmiechać i głośniej mówić, a na widok Salaha, zamiast wzdrygnięciem, reagowała uśmiechem. Czasem nawet inicjowała bliskość pomiędzy nimi - emir był przekonany, że to miejsce pozwoliło jej się rozluźnić i dało odkryć miłość do jego osoby. Teraz też, zupełnie świadoma jego obecności, bezwstydnie zsuwała z siebie jedwabną suknię, drażniąc jego zmysły obietnicą nagości. Wkrótce pozbyła się całkowicie ubrania i wkroczyła, zupełnie bez niczego, do sadzawki. Tu zaczęła delikatnie ochlapywać swoje idealne ciało chłodną wodą.

Salah z westchnieniem pochłonął ostatni plasterek mango i odłożył talerzyk. Następnie wstał i ruszył ku sadzawce, po drodze już rozwiązując galabiję. Gdy wyłonił się z cienia, Naval pochwyciła jego spojrzenie i uśmiechnęła się śmiało. Nie kryła się na jego widok ani nie pierzchała, wręcz zdawała się mocniej w jego stronę prezentować swoje wdzięki, stając w rozkroku i rozkładając ramiona. Mężczyzna poczuł dreszcz radości przebiegający mu po plecach - nie mógł się doczekać, aż wyplata się z fałdów ubrania, schłodzi, jak ona, wodą z sadzawki i posiądzie raz jeszcze jej rozkoszną postać; pragnął wycałować jej rumiane ciało od lśniących kroplami wody złotych włosów po zagrzebane w mule stópki.

- Mój panie... - odezwała się Naval i pomogła mu zrzucić galabiję. Gdy postąpił krok naprzód, jego stopa znalazła się w wodzie, a wypielęgnowana, gładka dłoń jego żony spoczęła na środku jego klatki piersiowej. Salah zrównał swój wzrok z wodą omywającą kolana dziewczyny, następnie wspiął się nim na jej uda, później biodra, brzuch, biust i szyję. Jej ciało ze wszech miar zdradzało skrajne podniecenie, toteż zdumiał się, gdy podniósłszy spojrzenie na jej twarz, zamiast wzrok rumieńców i rozszerzonych źrenic dostrzegł na niej zdumienie, a wręcz strach; jej spojrzenie zawędrowało gdzieś za jego plecy, ponad lewym barkiem. - ...kto to jest?!

Salah obrócił się na pięcie i dostrzegł człowieka, biegnącego ku nim przez cyprysowy zagajnik. Porwał w ręce natychmiast galabiję i owinął się nią wokół pasa, a obnażoną Naval zasłonił własnym ciałem.

- Co to ma znaczyć?! - krzyknął, gdy zdyszany sługa stanął przed nimi. - Lepiej, żebyś miał dobry powód, inaczej rzucę cię hienom...

- Panie - przerwał mu służący - przyszła wiadomość z Fajr. Hassan melduje, że książę Karim został schwytany!

***

Samotna kobieta w burce z drogich materiałów, przemierzająca pospiesznym krokiem ciasne uliczki biedniejszej części Fajr, nie była codziennym widokiem - mieszkańcy miasta byli jednak tak zaaferowani swymi sprawami, że mało kto zwracał na nią uwagę. Niezaczepiana przez nikogo, dotarła do maristanu, po czym skręciła w uliczkę biegnącą wzdłuż przybytku, która zaprowadziła ją do dzielnicy zamieszkanej przez Mizrahijczyków.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz