- ...od tego czasu ten wąwóz jest przeklęty, każdy, kto tu wejdzie ze złamanym sercem, już nie wyjdzie z niego żywym - skończyła opowiadać Amira, prowadząc Zahira dnem Wadi Samotnego Ifryta. Słońce zaszło już za horyzont i nocny mrok zaczął obejmować coraz znaczniejsze partie nieba.
- Więc czemu tu jesteśmy? - zapytał książę, czując ciarki biegnące w dół jego kręgosłupa.
- A co, masz złamane serce, że się boisz? - droczyła się tancerka.
- Nie, ale zaraz cały się złamię z ciekawości, co my tu właściwie robimy.
- O tym ci powiem, kiedy księżyc bedzie na niebie.
Usiedli razem na skalistym dnie i przytulili się do siebie ramionami. Zahir już od jakiegoś czasu ćwiczył coraz dalsze piesze wędrówki, ale rankiem tego dnia Amira stwierdziła, że czas przyzwyczaić go na powrót do siodła. Zabrała go więc na wycieczkę, nie mówiąc, dokąd go prowadzi - dopiero kiedy dotarli do wadi, opowiedziała mu historię samotnego Ifryta i jego ukochanej. Zahir wciąż nie rozumiał, co jest takiego specjalnego w tym miejscu i dlaczego Amira zdecydowała się go zabrać właśnie tutaj, ale zmusił się, by być cierpliwym.
Niedługo później księżyc wstał, a przed nim rozlała się panorama najróżniejszych kolorów, od błękitu poprzez granat i fiolet po lilę i róż, wszystko to ułożone we wzór przypominający języki nieziemskiego ognia.
- To dzieło Ifryta - zrozumiał. - Ciekawe, co tak naprawdę musiało tu...
Nie dokończył, ponieważ Amira znienacka pocałowała go w usta. Oddał pocałunek, pogłębiając go i przeciągając ponad miarę, a kiedy wreszcie się odsunęli od siebie, pogładził dziewczynę z czułością po obu policzkach.
- To teraz mi powiedz, po co tu jesteśmy - zażądał żartobliwie.
- Wlasnie po to. - Amira zatoczyła ręką półkole, wskazując na rozświetlony wąwóz. - Ten, kto wejdzie tu odrzucony i cierpiący, umiera, ale szczęśliwa para, która się tu pocałuje, już nigdy się nie rozejdzie.
- To... piękne - wykrztusił Zahir. Był wzruszony faktem, że kochała go tak bardzo, że postanowiła zadbać o to, by prastare demony nie pozwoliły nigdy im się rozdzielić. Pragnął tu i teraz poprosić ją o rękę, uczynić z niej swoją oficjalną narzeczoną, wziąć ją w ramiona, ale... coś go powstrzymywało, choć sam nie wiedział, co.
Zamiast tego więc po prostu ujął ją za rękę i zapytał:
- Przejdziemy się? Chcę zobaczyć, dokąd to sięga.
- To będziemy dzień i noc maszerować - zaśmiała się Amira. - To bardzo długi wadi.
- Chcę zobaczyć chociaż kawałek. Nie masz pojęcia, jakie to cudowne uczucie, móc znowu chodzić, gdzie tylko mi się podoba!
Tancerka uśmiechnęła się i ruszyli do przodu, splatając palce swoich połączonych dłoni. Westchnienia zachwytu raz po raz opuszczały usta księcia, co tylko podsycało jej szczęśliwy uśmiech. Choć do niedawna wątpiła w swoją przyszłość z Zahirem, teraz miała pewność, że ma go już w garści. Mimo upływu lat nadal chciał mieć w niej swoją emirową.
Z zamyślenia wyrwały ją pełne zdziwienia słowa Zahira:
- Amiro... Co tam jest?
Spojrzała w kierunku, który wskazywał książę, i dostrzegła nieregularną ciemną plamę w załomie wąwozu, zakłócającą spektakl barw. Co dziwne, plama wydawała się poruszać.
- Chyba człowiek - wyszeptała, instynktownie chowając się za plecami swojego towarzysza.
Zahir, choć dusza wyszła z niego i siadła mu na ramieniu, zrozumiał, że jako mężczyzna, to on musi sprawdzić dziwo, które zastawiło im drogę.
CZYTASZ
Niewolnica
AdventureXVII wiek, południowy zachód Półwyspu Arabskiego. Zbuntowana polska szlachcianka, która przez brawurę podszytą głupotą dostała się do niewoli tatarskiej, oraz arabski książę, który nienawidzi niewolnictwa, a od typowo męskich zajęć woli muzykę i poe...