LXVIII. Powrót Emira

49 8 20
                                    

Sara weszła po cichu do swojej sypialni. Widziała, że wcześniej wchodziła tam Aniela, ale musiała przebrać się w świeżą sukienkę, a wszystkie ciuchy miała w szafie przy łóżku. Zapas, który wzięła z szafy, gdy oddawała pokój księciu, wyczerpał się po czterech dniach od jego wyjazdu. Miała nadzieję, że jej wtargnięcie nie przeszkodzi niewolnicy księcia Zahira w niczym ważnym.

Zawahała się na moment z ręką na klamce. Książę Zahir, przyszły władca Fajr. Sara słyszała opowieści o tym, że dawno temu jej ojciec bywał w pałacu, i to w roli nauczyciela dla młodego księcia, ale uważała to za zwykłe gadanie staruszka, któremu pomieszało się w głowie. Nie spodziewała się, że sama kiedykolwiek stanie twarzą w twarz z kimkolwiek z rodziny emira. A tu nagle przyszło jej zajmować się ranami księcia Karima, a jakby tego było mało, do ich gospodarstwa zajechał książę Zahir, ulubieniec jej ojca i przyszły władca. A potem było jej dane zobaczyć, jak jego własna matka beszta go za obżeranie się.

To wszystko było tak kuriozalne, że aż miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Spodziewała się świętych, nadludzi, wspaniałych istot, a trafiła na zwyczajnego chłopaka i dziewczynę o charakterze ognistym jak jej włosy. Miała wrażenie, że mimo dzielącej ją od nich przepaści statusów, mogłaby ich bardzo polubić. A już z pewnością bardziej niż tego wrednego Polaka, który nie ustępował w próbach zaciągnięcia jej do łóżka. Powiedział wszystkim, że zostaje w Fajr ze względu na siostrę, ale ona dobrze wiedziała, co było prawdziwym powodem. Liczył na to, że w końcu uda mu się osiągnąć swój obleśny cel.

Przekonawszy samą siebie, że nie ma się czego bać, pchnęła drzwi i weszła do środka. Zdziwiła się, gdy nie zastała wysokiej postaci Anieli w środku - wyraźnie widziała, jak dziewczyna tu wchodzi, a przecież nie mogła się rozwiać. Wychodzić oknem nie miała powodu, poza tym nadal było zamknięte.

Sara postanowiła chwilowo się tym nie kłopotać i podeszła do szafy. Wtem, zatrzymała się w pół kroku i wytrzeszczyła oczy.

Aniela leżała na podłodze za łóżkiem, wstrząsana gwałtownymi dreszczami, a oczy szalały na boki pod zaciśniętymi powiekami. Gdy panna Kowalewska przyklękła przy niej i dotknęła jej czoła, okazało się zupełnie rozpalone.

Sara przypomniała sobie jak przez mgłę, że książę Zahir mówił coś o słabości, jaka w ostatnich dniach ogarniała jego niewolnicę. Uważał, że to sprawka słońca, ale to najwyraźniej były początki jakiejś choroby. Stękając z wysiłku, na wpół wniosła, na wpół wciągnęła dziewczynę na swoje łóżko, w którym do niedawna spał książę, i wybiegła z pokoju, by powiadomić resztę domowników.

- Saro! - zatrzymał ją głos Jerzego w połowie drogi do kuchni. Stanęła w miejscu, a wszystkie jej mięśnie napięły się, jakby została porażona prądem. - Proszę, nie uciekaj ode mnie. Czy nie możemy zostać przyjaciółmi?

"Nie, nie możemy!" - krzyknęła w myślach, ale gestami powiedziała tylko:

"Gdzie jest moja mama?".

Jerzy ze smutkiem pokręcił głową. No tak, zapomniała, ten baran nie znał migowego. Ciekawe, w jaki sposób próbowałby ją poderwać, gdyby była też głucha. Pismem?

- Nie wiem, co mówisz, ale mam nadzieję, że nie było to "nienawidzę cię" - ciągnął z tą swoją odrażającą galanterią. - Ja po prostu nie chcę wrogości pomiędzy nami. Cierpię przez nią! Wiesz, że bardzo mi się podobasz, ale nie ignoruję przez to pozostałych twoich walorów. Pragnę przyjaźni z tobą, Saro! Ponad wszystko...

Jak miała wytłumaczyć temu nadętemu kretynowi, że jeśli zaraz nie pozwoli jej odejść i zaalarmować kogoś, kto zna język migowy, jego siostra może umrzeć?

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz