LVI. Komnata Mroku

66 10 35
                                        

Yusuf uniósł się z zaskoczeniem, gdy poły jego namiotu rozsunęły się gwałtownie i do środka wparował Ahmed.

- Twoje żebra jeszcze się leczą - zauważył. - Powinieneś leżeć.

- Powiedz mi, jaki masz plan ataku - odpowiedział niedawny dowódca Najwyższej Straży, zbywając jego troskę.

- Tym się nagle zmartwiłeś? I tak nie możesz wziąć udziału w bezpośrednim ataku.

- Ale mogę cię powstrzymać przed wytraceniem ochłapów naszej armii - odparł Ahmed i przysiadł się do przyjaciela. - Jaki masz plan?

- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć... - Yusuf ziewnął. Był już późny wieczór, większość osób w obozie szykowała się do spania. Od pieczary dzieliły ich jeszcze niecałe dwa dni drogi. - Nie mamy żadnego konkretnego. Jutro wieczorem wyślemy zwiadowców, żeby zbadali teren, ale podstawowy plan to po prostu zaatakować frontalnie. Nie ma po co bawić się w taktykę, skoro będzie tam najwyżej nieprzygotowana na nic garstka służących.

Ahmed uderzył się jedyną jeszcze posiadaną ręką w czoło, pokazując przy okazji ukrywany dotąd za plecami zmurszały bukłak na wodę, na którym zaciskał palce.

- Nic nie wiesz o strategii - stwierdził. - Lubię cię i cenię, ale to idiotyczny plan. Nie wiemy, czy pieczara nie ma wyszkolonych obrońców.

- Nawet jeśli ma, wyślemy zwiadowców - przypomniał Yusuf, patrząc się z zaciekawieniem na bukłak. - A powiesz mi, po co to przyniosłeś? Jeśli chcesz się napić, mamy tu kubki.

- To - Ahmed wskazał na bukłak - jest powód, dla którego tu przyszedłem.

Żołnierz ze zdziwieniem zmarszczył brwi i zachęcił go gestem, by kontynuował.

- Jeden z wartowników znalazł to w jakimś szklanym wąwozie niedaleko naszego obozu. Przypatrz się uważnie. - Kaleka podał Yusufowi bukłak. Ten chwycił go w ręce i przyjrzał mu się krytycznie.

- Bukłak - stwierdził.

- Skąd?

- A skąd ja mam to wiedzieć?

Ahmed wywrócił oczami.

- Porównaj go ze swoim - polecił, a gdy Yusuf wydobył z leżącej obok torby własny bukłak, podpowiedział: - Są identyczne.

- I co z tego?

- A to, że to bukłak z Fajr. Co więcej, z garbarni pałacowej. Osoba, która go tu zgubiła, była z Fajr. I to z samego centrum.

Yusuf pokręcił lekko głową, a jego twarz wyrażała intensywny proces myślowy przebiegający pod czaszką.

- Nie rozumiem - oznajmił w końcu. - Poddaję się. Po prostu mi powiedz, do czego doszedłeś.

- Jesteśmy niedaleko miejsca, gdzie schwytano Karima. Ale oddział, który go schwytał, nie przechodził tędy. Bukłak musiał zgubić ktoś inny, ktoś również z Fajr, kto był w tej okolicy.

- I co to oznacza?

- To oznacza, że w tym miejscu, gdzie schwytano Karima, był ktoś jeszcze. Ktoś z Fajr. Ktoś, kto umknął i prawdopodobnie ostrzegł pieczarę, że Karim wpadł w pułapkę. Jeśli nie brakuje im tam piątych klepek, zorientują się, że skoro Karim dostał mapę, to my ją teraz mamy i wiemy, gdzie iść. To mogło się zdarzyć minimum tydzień temu, a to dostateczny czas, żeby wezwać posiłki.

Yusuf wytrzeszczył oczy.

- Wiedzą, że nadciągamy - szepnął. - Co proponujesz?

- Znaleźć wsparcie - odrzekł Ahmed.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz