XXXV. Serca Rozbieżne

70 11 52
                                    

Aniela starała się cieszyć pysznym jedzeniem, poczuciem bezpieczeństwa i muzyką, ale mimo najszczerszych chęci nie czuła smaku i nie słyszała nut, widziała jedynie pożądliwe spojrzenie, jakie Zahir utkwił w Amirze. Obojętnie, jak bardzo nie przekonywałaby samej siebie, że nie ma to dla niej znaczenia, w końcu musiała skapitulować i przyznać, że boli ją każda sekunda tego spektaklu. Amira, piękna i utalentowana, doskonała w każdym calu, do tego stara znajoma Zahira, była po prostu lepsza od niej pod każdym względem. Z gorzkim uśmiechem uznała w duchu, że sama nie wybrałaby siebie.

Poza tym, pomyślała, gdyby Zahir odpowiedział pozytywnie na jej głupie zauroczenie, i tak nic między nimi nie mogło zaistnieć. On był arabskim księciem i następcą tronu, miał na zawsze związać swój los z tą piaszczystą krainą, a ona ponad wszystko chciała wrócić do domu. Kiedy tylko Zahir osiągnie swój cel, ich drogi rozejdą się na zawsze. Gdyby zakochali się w sobie w międzyczasie, tylko pogłębiliby ból nieuniknionego rozstania.

Tak to sobie tłumaczyła, pakując do ust jedną łyżkę żółtego od kurkumy ryżu basmati za drugą. W pewnej chwili o mało się nie zakrztusiła, gdy porcja okazała się o wiele bardziej słona niż poprzednia. Z trudem przełknęła ryż, a wówczas poczuła wilgoć na policzkach i zorientowała się, że widzi niewyraźnie.

Łzy. Łzy wyciekły z jej oczu i zasoliły jej ryż. Choć starała się ze wszystkich sił, nie była w stanie ich powstrzymać, tak samo jak rosnącego ucisku w gardle. Była o krok od poryczenia się na cały głos, i to w sali pełnej ludzi.

Rozejrzała się szybko - na szczęście nikt na nią nie patrzył - po czym wstała z krzesła i dyskretnie wyszła z sali. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Znalazłszy się na korytarzu, Aniela odetchnęła z ulgą, a następnie wypuściła z siebie długi, ostatnim wysiłkiem wstrzymywany szloch. Echa powtórzyły jej łkanie, roznosząc je po kilku najbliższych grotach, na szczęście pustych.

Kiedy nieco się uspokoiła, postanowiła na własną rękę zwiedzić słynną pieczarę. Przechadzając się po zdumiewającym kompleksie jaskiń urządzonym jak pałac z wieloma komnatami, porównywała go mimowolnie z ozdobnym do przesady Słowiczym Pałacem i surową Sępią Skałą. Pieczara była nie mniej bogata niż ten pierwszy, ale miała też w sobie wyczucie stylu, jakie cechowało twierdzę w Almutahar. Składało się to na zupełnie odrębną, oryginalną całość.

To Anielę zaskoczyło, ponieważ znając świat islamski tylko z relacji podróżników i opowieści żołnierzy, była pewna, że każda ludzka siedziba jest w nim taka sama - ciasno zabudowana, brudna, pełna chorych, z górującym nad wszystkim pałacem o wielkich kopułach i wysokich minaretach. Fajr spełniło jej oczekiwania, ale Almutahar i pieczara Rafiego były zupełnie inne. Tak samo rzecz się miała z ludźmi - przez całe życie dziewczyna była przekonana, że wszyscy muzułmanie są głośni, rozmiłowani w handlu i skłonni do gwałtów, a kiedy znalazła się tu we własnej osobie, napotkała pełne spektrum ludzkich charakterów. Ba, widziała nawet swoje koleżanki, Polki i Ukrainki, przyjmujące islam i modlące się szczerym sercem do Allaha, przy zachowaniu wcześniejszych cech osobowości.

Przerwała ten potok myśli, ponieważ wiedziała, gdzie on nieuchronnie zmierza. Książę Zahir też okazał się inny, niż przypuszczała. Był wyrzutkiem w swoim świecie, tak jak ona w swoim, do tego mądrym i wyrozumiałym. Miał szczere intencje i dobre serce. Był... zakochany w kimś innym, przypomniała sama sobie, zanim przyszło jej do głowy więcej pochwalnych epitetów.

Dla ostudzenia myśli, przyspieszyła kroku i ponownie skupiła się na wystroju wnętrz. Nigdzie nie dostrzegała boazerii ani charakterystycznych płytek azulejo, ponieważ ściany jaskiń były zbyt nierówne na taki typ zdobień. Zamiast sztukaterii zasłaniały je więc kosztowne zwały draperii, a w innych miejscach - biały tynk, na który naniesiono inskrypcje z Koranu. Każdą podłogę pokrywały pstre dywany, perskie i tureckie, wśród mebli przeważało drewno, a ozdoby były różnorakie i z różnych stron świata, prawdopodobnie wszystkie z przemytu. W jednej z jaskiń Rafi zainstalował nawet sklepienie murkanas, wykute w skale, które pasowało tu lepiej niż gdziekolwiek indziej, ponieważ przypominało stalaktyty.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz