IX. Cisza przed Burzą

170 20 99
                                    

Ranek zastał Salaha i Ksenię wtulonych w siebie i nakrytych błękitnym kocem. Ona obudziła się pierwsza - spojrzała z nienawiścią na człowieka, który spał słodko w jej ramionach, po czym odsunęła się i wstała z łóżka.

Nie miała nic na sobie, ale przez to, jak wyglądały ostatnie tygodnie jej życia, przyzwyczaiła się już do własnej nagości i nauczyła się ignorować skrępowanie. Bez wstydu podeszła do okna i odsunęła zasłony, wpuszczając do środka blask porannego słońca. Złociste światło położyło się ciepłem na jej odsłoniętej skórze, co wydało jej się znacznie przyjemniejsze niż najwymyślniejsze sposoby Salaha, by ją zadowolić.

Cichy szelest, który rozległ się za jej plecami, zdradził jej, że jasność obudziła jej kochanka. Zdusiła w sercu budzącą się nienawiść i obróciła się do niego, uśmiechając się promiennie.

Salah ziewnął i uchylił powieki, po czym przesunął zachwyconym wzrokiem po jej ciele.

- Moja piękna... - wymruczał. - Chodź tu do mnie, potrzebuję dobrze zacząć ten dzień.

Ksenia przełknęła ślinę, po czym przybrała na twarz radość i weszła z powrotem do łóżka. Pocałowała księcia, skupiając całą swoją siłę na tym, by się nie wzdrygnąć, gdy jego ręce po raz kolejny zaczęły wędrować po jej tułowiu, odkrywając wszystkie zakamarki - w szczególności te, których najbardziej nie chciała mu udostępniać.

Po krótkiej chwili została przewrócona na plecy, a Salah przygniótł ją swoim ciężarem i zaczął całować. Dziewczyna odchyliła głowę i zmusiła się, by się rozluźnić, kiedy jego usta muskały jej szyję, ramiona, piersi, brzuch i uda. W pewnym momencie zatrzymał się, więc otworzyła oczy, by sprawdzić, co się stało. Salah tkwił nad nią nieruchomo i wpatrywał się w duży siniak ponad jej prawym biodrem.

- Kto ci to zrobił? - zapytał lodowatym głosem, a Ksenia poczuła, jak wszystkie włoski na jej skórze stają dęba ze strachu.

- Nie pamiętam, Effendi - wykrztusiła. - Pewnie sama to sobie nabiłam przez nieuwagę.

- Wiem, że pamiętasz. Widzę to po tobie - odparł książę. - Powiedz mi... Obiecuję, że nic ci się nie stanie, nawet jeśli zrobiła to żona emira.

- Nur, mój panie - szepnęła zgodnie z prawdą.

- Moja żona?

- Tak, Effendi.

- Czy mówiła, dlaczego?

- Była... zazdrosna, Effendi. Tak samo, jak Sabina, ale Sabina nigdy nie zrobiła mi takiej krzywdy.

Ksenia poczuła się nieco zdumiona, gdy ujrzała piekielną furię w jego oczach. Salahowi naprawdę na niej zależało, ta konkluzja zdziwiła ją nie bardziej niż odkrycie, że spędzanie z nim nocy po pewnym czasie stało się zwyczajną niewygodą, nie zaś koszmarem, który nie pozwoliłby jej zasnąć. Nie darzyła go niczym cieplejszym od nienawiści, ale już nie sprawiało jej to takiego cierpienia.

- Nigdy więcej do tego nie dopuszczę.

- Co zrobisz, Effendi?

Salah położył się obok Kseni na poduszce, jakby stracił ochotę na korzystanie z jej wdzięków. Następnie spojrzał na nią czule i pogłaskał po twarzy.

- Nie dopuszczę do tego, by to się powtórzyło - obiecał. - Na tę chwilę mogę cię obronić tylko przed Nur, ale nie przed innymi ludźmi. Jeśli mi zaufasz, będę mógł ochronić cię przed wszystkimi.

- Co musiałabym zrobić?

- Przyjąć wiarę islamską. Wiem, że to może być dla ciebie trudne, ale Allah czeka na ciebie... i wysłucha cię. Wówczas już nikt nie będzie mógł tobą pomiatać.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz