- Nie spiesz się - odezwał się z drwiną kobiecy głos, z trudem przebijający się przez powłokę nieświadomości, jaka spowijała umysł Aishy. - Masz całą wieczność, żeby się obudzić.
Żona Karima z trudem poruszyła głową. Ból omal nie zepchnął jej z powrotem w omdlenie, ale udało jej się mniej więcej wyczuć swoją sytuację. Zwisała pionowo, muskając stopami podłogę, na linach, które łączyły jej nadgarstki z końcami jakiejś poprzecznej konstrukcji, ciągnąc jej ręce w górę i na boki. Przez zamknięte powieki nie przebijało się ostre światło, więc musiała znajdować się w pomieszczeniu lub namiocie. Jaskinia odpadała, gdyż tam byłoby zimno, a Aisha wyraźnie czuła skrajny upał, właściwy wczesnym godzinom popołudniowym.
- Mam nadzieję, że ci wygodnie - ciągnął drwiący głos - bo spędzisz tu całą resztę swojego życia.
Chwilowo Aisha była zbyt otumaniona i obolała, by czuć strach. Z najwyższym wysiłkiem uniosła powieki. Jej oczom ukazało się wnętrze białego namiotu, jednego z dziesiątek w obozie Anizah, i siedząca w kucki przy wejściu postać. Zadarty nosek, śliczne rysy twarzy i bezwstydnie odsłonięte włosy do pasa mogły należeć tylko do jednej osoby - do córki szejka Kashifa Al-Aziza, Rashidy.
- Witaj - powiedziała dziewczyna. - Jak się spało?
Aisha nadal nie odpowiadała. Mimo bolesnego pulsowania głowy, omiotła wzrokiem namiot w poszukiwaniu drogi ucieczki. Niczego nie znalazła, ale nie zamierzała się poddawać. W końcu była oszołomiona, mogła coś przeoczyć.
- Niemiło tak, nic nie mówić - skarciła ją Rashida. - Nie ciekawi cię, dlaczego tutaj jesteś?
- Niech zgadnę... Pozycja drugiej żony cię nie zadowala?
Córka szejka uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się czarujące dołeczki.
- Bystra jesteś - powiedziała. W następnej chwili z jej twarzy zniknęła niewinna radość, zastąpiona przez furię. - Marionetka? Pałacowa ozdoba? Zabawka w alkowie księcia, duma tatusia? Nie mam zamiaru być żadną z tych rzeczy. Jeśli pójdę do pałacu, to po to, żeby przejąć nad nim kontrolę!
- I z jakiegoś powodu chcesz to osiągnąć, zabijając mnie w jakiś okrutny i wymyślny sposób.
- Karim nigdy się nie dowie, co się z tobą stało. Będzie cię szukał, w końcu straci nadzieję i wpadnie w rozpacz. A ja będę wtedy u jego boku, gotowa obetrzeć mu łzy. Po paru nocach zapomni, że kiedykolwiek istniałaś, i zostanie moim niewolnikiem.
- Nie znasz go i nie masz pojęcia, w co się pakujesz. - Aisha pokręciła głową.
- Zatem go poznam. Lepiej, niż ty kiedykolwiek miałaś szansę.
- Dam ci ostrzeżenie, młoda. Wypuść mnie w tej chwili i odstąp, a nic ci się nie stanie. Karim pozna się na tobie na długo, zanim ty dowiesz się o nim choć jednej prawdziwej rzeczy. Bez trudu zrozumie, co się ze mną stało, a wtedy nie będzie na Ziemi miejsca, w którym mogłabyś się bezpiecznie schować.
- Pogróżki, pogróżki... - Rashida zacmokała z dezaprobatą. - Nie lubię pogróżek. Wolę od razu przejść do czynu. Numan!
Na jej wołanie do namiotu wszedł mężczyzna, którego Aisha pamiętała ze swojej pierwszej rozmowy z szejkiem, kiedy targowała się o uwolnienie Karima z Almutahar, główny księgowy plemienia Anizah. Już wtedy zrobił na niej przykre wrażenie.
- Tak, panienko? - Ukłonił się córce Kashifa.
- Pani Aisha jest do twojej dyspozycji. Zawołaj mnie, kiedy uznasz, że widok jest odpowiednio interesujący.
![](https://img.wattpad.com/cover/330474156-288-k264832.jpg)
CZYTASZ
Niewolnica
ПриключенияXVII wiek, południowy zachód Półwyspu Arabskiego. Zbuntowana polska szlachcianka, która przez brawurę podszytą głupotą dostała się do niewoli tatarskiej, oraz arabski książę, który nienawidzi niewolnictwa, a od typowo męskich zajęć woli muzykę i poe...