Mimo najszczerszych chęci, by stosować się do zaleceń Shamuna, Aniela nie potrafiła odżywiać się obficie i zdrowo - po każdym większym jedzeniu wymiotowała i miała biegunki, za to piła bardzo dużo wody. Od ataku minęły całe trzy dni i zdawała się powoli odzyskiwać siły, nawet żołądek wydawał się uspokajać, i wszyscy mieli nadzieję, że to koniec jej problemów, ale trzeciego dnia nad wieczorem znów zaczęła mieć dreszcze, które na krótko przed północą zmieniły się w gorączkę. Sara znów pobiegła po Aarona Shamuna i sprowadziła go, zaspanego i w koszuli nocnej. Tym razem już od progu nie krył zmartwionej miny.
Dał Anieli podwójną dawkę ziołowego naparu, kazał zapłakanemu Jerzemu regularnie zmieniać jej okłady, a sam wyszedł na korytarz z Sarą i Tamarą.
- Nie będę ukrywał, jest źle - przyznał. - Nawet nie proponuję przewiezienia jej do maristanu, bo raz, wiem, że to śmierć dla niej i dla księcia, dwa, tam i tak jej bardziej nie pomogą.
- Więc nie ma żadnej nadziei? - spytała drżącym głosem Tamara.
- Modlitwa - odparł lichwiarz ponuro. - Możemy jej tylko zbijać gorączkę i liczyć na to, że organizm sam sobie poradzi. - Umilkł na chwilę, gdy zza ściany dobiegły go dźwięki gwałtownego kaszlu, i zgarbił się nieco. - Jej organizm jest młody i silny, ale ta choroba nie takich powalała...
Sara wbiła wzrok w podłogę. Żałowała Anieli, dziewczyny, której nawet nie zdążyła poznać, sama nie wiedziała, dlaczego. Zwłaszcza, że była to siostra człowieka, którego Sara nienawidziła. Mimo to jej serce nieubłaganie wypełniała żałość.
Jako pierwsza wróciła do pokoju i bez cienia emocji na twarzy siadła po przeciwnej stronie łóżka niż Jerzy i zaczęła okładać ręce i twarz Polki zimnymi szmatami. Tak spędziła całą noc, aż do świtu, kiedy w bólach i potach temperatura wreszcie zaczęła spadać. Przez ten czas Jerzy kilkakrotnie przysnął; ona dzielnie stała na warcie. Aaron co jakiś czas poił Anielę nowymi porcjami naparu przeciwgorączkowego, ale wciąż z jednakowo mizernym skutkiem.
Kiedy słońce wstąpiło już na niebo, Aniela zasnęła, blada i ciężko oddychająca. Aaron skrzywił się, widząc, że choć jej ciało wychudło, twarz była opuchnięta, podobnie jak zaokrąglony, stwardniały brzuch. Obrzęki należały do najcięższych objawów zimnicy.
Kiedy lichwiarz odchodził, Jerzy dogonił go, cały we łzach i wyczerpany, i zatrzymał go krzykiem:
- Proszę, niech jej pan pomoże!
Zawołał to po polsku, więc Shamun nie zrozumiał, ale szybko dogoniła ich Tamara, by tłumaczyć rozmowę.
- Aniela ma zimnicę. Nic więcej nie mogę zrobić - powiedział.
- Ona nie może umrzeć! To moja siostra, jedyna, ukochana! Obiecałem, że ją zabiorę do domu!
- Przykro mi, ale potrzeba tu cudu albo jakiegoś panaceum - odrzekł Aaron. - A na mnie już czas, zaraz zaczną się schodzić interesanci. Zarwałem dla niej noc, dnia już nie poświęcę, bo i po co. Do widzenia państwu.
Wyszedł, a Tamara spojrzała na Jerzego ze współczuciem.
- Tak mi przykro... - zaczęła, ale starościc uciszył ją machnięciem ręki.
- Panaceum - powtórzył po lichwiarzu. - Potrzeba mi panaceum.
- Co pan planuje?
- Pani Tamaro, proszę się opiekować moją siostrą, dopóki nie wrócę. Jest ktoś, kto może jej pomóc. Niech się pani pomodli, żeby to się udało!
Po tych słowach wybiegł na ulicę, pozostawiając Tamarę na schodach w całkowitej konsternacji.
***

CZYTASZ
Niewolnica
PertualanganXVII wiek, południowy zachód Półwyspu Arabskiego. Zbuntowana polska szlachcianka, która przez brawurę podszytą głupotą dostała się do niewoli tatarskiej, oraz arabski książę, który nienawidzi niewolnictwa, a od typowo męskich zajęć woli muzykę i poe...