Rozdział 1

3 0 0
                                    

Od dawna kłócę się z bratem. Dzisiaj znowu się pobiliśmy. Kryształowe Niebo była wściekła i kazała nam iść do lasu nazbierać chrustu. Charli z początku się ociągał, ale w końcu udało jej się go przekonać i poszliśmy razem. Mieliśmy się pogodzić... Nie byłby to najgorszy pomysł, gdyby nie fakt, że mojemu przewspaniałemu braciszkowi gęba się nie zamykała. Przewracałem oczami za każdym razem, gdy próbował mnie podpuścić do kolejnej bijatyki. On jednak się nie poddawał zaczepiając mnie ciągle. Usłyszałem jakieś piski i ujadanie.
- Zamknij się - warknąłem na niego. Rozejrzałem się. Mój brat też to usłyszał, albo po raz pierwszy od dawna mnie posłuchał. Poszedłem w kierunku źródła hałasu. W naszym kierunku biegła jakaś przerażona dziewczynka. Upadła na śniegu wykończona. Schyliłem się i zacząłem nią delikatnie potrząsać. Brat mi się przyglądał, ale nie schylił się. Odwróciłem ją na plecy... Była w wysokiej ciąży... Spojrzałem na brata.
- Co z nią robimy? - zapytał przestraszony.
- Zabieramy do Alyssy - odparłem. Zastanawiałem się, czy uda mi się ją samemu podnieść. Okazała się być jeszcze mniejsza niż wyglądała. Była leciutka. Chwyciłem ją jak małe dziecko, bojąc się, żeby mi nie spadła i poszliśmy z bratem w kierunku obozu. On wziął jakąś szmatkę, którą trzymała ta dziewczynka, ale nie byłem pewny co to, ani na co to jest.
"Zamiast chrustu przynieśliśmy jakąś dziewczynkę" - pomyślałem załamany. Westchnąłem. Spojrzałem na jej czerwoną ze zmęczenia buzię. Mimowolnie się uśmiechnąłem, ale po chwili od razu spoważniałem. Charli zapukał do drzwi chaty medyczki. Otworzyła nam zdezorientowana. Zaczęła przyglądać się dziewczynce na moich rękach.
- Pomożesz nam? - zapytał mój brat. - Znaleźliśmy ją w śniegu. Uciekała - dodał. Dziewczyna pokiwała głową i wskazała mi miejsce, gdzie miałem odłożyć nieprzytomną. Usiadłem obok. Zacząłem się jej przyglądać. - Zakochałeś się czy co? - zapytał rozbawiony Charli. Przewróciłem oczami na jego kolejną głupią zaczepkę. Alyssa ją badała.
- Co z nią będzie? - zapytałem, gdy medyczka się od niej odsunęła i zaczęła szukać jakichś ziół.
- Jest porządnie osłabiona i... - zawahała się. - Nie wiem kiedy się obudzi, a dziecko nie może już dłużej czekać... Jeśli teraz go nie wyciągnę oboje zginą - powiedziała po chwili.
- Jak to? - zapytałem zaskoczony.
- Ciąża już jest zagrożona i przedłużona - odparła spokojnie medyczka. Spojrzałem na twarz dziewczynki... Wyglądała jakby spała... - Victor słyszysz mnie? - zapytała Alyssa, wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałem na nią zdezorientowany. - Prosiłam, żebyś się odsunął, bo chcę zacząć - powiedziała. Rozejrzałem się. Mojego brata już nie było. Nawet nie wiem, kiedy poszedł. - Będzie dużo krwi - powiedziała medyczka, chcąc mnie chyba przestraszyć. Wzruszyłem ramionami nadal przyglądając się dziewczynce. Alyssa westchnęła i wzięła nóż. Spojrzałem na nią zdezorientowany i zły.
- Co ty chcesz jej zrobić? - zapytałem nie kryjąc swojej złości.
- Victor spokojnie - powiedziała zmieszana. - Nie zrobię jej krzywdy, ale muszę jakoś wyciągnąć to dziecko - powiedziała. Wpatrywałem się w nią badawczo. Przyłożyła nóż do brzucha leżącej dziewczyny i zrobiła nacięcie.
- Co ty robisz? - huknąłem wściekły. Przestraszona upuściła nóż. Zabrałem go.
- Victor... Ja naprawdę... - zaczęła plątając się przestraszona. Zmierzyłem ją wzrokiem. Wzięła kilka głębszych wdechów by się uspokoić i mi poleciła to samo. Nie skorzystałem z jej propozycji. - Victor oddaj mi ten nożyk, albo cię stąd wyrzucę - zagroziła. Niechętnie oddałem jej to, co chciała i bacznie się przyglądałem co robi. Widziałem jak jej ręce drżą. Spojrzałem na jej twarz. - Chcesz to robić za mnie? - zapytała obrażona. - Nie patrz mi się cały czas na ręce, bo mnie to stresuje - powiedziała. Westchnąłem i odsunąłem się trochę. - Dziękuję - powiedziała wracając do swojej czynności. Po chwili wyciągnęła z brzucha małe dziecko. Zaczęła je czyścić szybko i owinęła w jakieś futro. Podała mi zawiniątko. - Chłopiec - powiedziała. Podniosłem na nią wzrok, a ona się zaśmiała. Posłałem jej pytające spojrzenie. - Jesteś blady - zaśmiała się. Wróciłem wzrokiem na chłopca, a Alyssa zaczęła zszywać brzuch dziewczynki. Spojrzałem w ich kierunku i delikatnie dotknąłem dłoni młodej mamy.
- Będzie ją to boleć? - chciałem się upewnić wskazując na zszytą ranę.
- Będę dawała jej zioła, żeby złagodzić ból - zapewniła mnie medyczka. Wzięła ode mnie płaczące niemowlę. Z początku nie chciałem jej oddać chłopca, ale gdy po raz kolejny mnie skarciła w końcu puściłem. - Niemożliwy jesteś - powiedziała zła. Zaczęła badać dziecko. - Zdrowy malec - uśmiechnęła się. Patrzyłem to na chłopca to na jego matkę. Ta dziewczynka mogła mieć niewiele więcej lat od niego. Westchnąłem cicho. - Idź się przejść, bo jesteś coraz bardziej blady - powiedziała po chwili medyczka. Kiedy się nie zgodziłem, wyrzuciła mnie ze swojej chaty. Stałem niezadowolony pod drzwiami. Miała rację. Świeże powietrze sprawiło, że od razu poczułem się lepiej.
- A ty co braciak? Czemu pod tą chatą tak stoisz? Zakochany? - zaczął się wyśmiewać ze mnie.
- Skończ już z tym - mruknąłem do niego znudzony.
- Uuu nie poznaje cię - odparł rozbawiony Charli. Przewróciłem oczami. Poczułem kuksańca w bok. - Ty wiesz, że ona jest od ciebie prawie dwa razy młodsza? - zapytał rozbawiony. Nie zdawałem sobie z tego wcześniej sprawy... - Będą się śmiali, że jesteś jak ojciec do niej - zaczął się nabijać. - Za stary jesteś do niej - dodał z pełnym przekonaniem. Niechętnie przyznałem mu rację. Ona będzie się mnie bała. Byłem wściekły. Charli już się ucieszył, ale po chwili się rozluźniłem. Nie chciałem dawać satysfakcji bratu. Moja mina przybrała obojętny wyraz, mimo iż w głębi duszy byłem załamany.
- Mieliśmy przynieść chrust - przypomniałem głosem wypranym z emocji. Charli westchnął niezadowolony. Wyszliśmy razem z obozu, a ja ciągle myślałem o śpiącej dziewczynce...

Nazbieraliśmy drewna i wróciliśmy do obozu. Kryształowe Niebo ucieszyła się, że przestaliśmy się kłócić. Ułożyłem chrust obok stajni. Zacząłem się podnosić kiedy poczułem uderzenie w bark.
- Chodź brat, idziemy do chaty Alyssy, żeby zobaczyć tą nową - powiedział Charli. - Podobno jest lepsza i możliwe, że niedługo się wybudzi - dodał. Poszedłem za nim w duchu mając nadzieję, że mój głupi brat choć raz mnie nie oszukuje.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz