Rozdział 23

2 0 0
                                    

Przebudziłem się. Afra spała wtulona we mnie. Słońce zaczęło powoli wschodzić. Zauważyłem, że dziewczyna się budzi.
- Charli? - zapytała cicho trąc oczy. Westchnąłem cicho. Oczywiście... Przecież to mój brat jest bohaterem w jej oczach... Pogłaskałem ją po głowie.
- Pogadam z nim - obiecałem cicho.
- Dziękuję - szepnęła. Pogłaskałem ją jeszcze raz. Moja nadzieja prysnęła jak bańka... - Muszę z nim sama pogadać - odparła po chwili.
- Jak chcesz to ci nie zabraniam, ale sam też z nim zamienię kilka słów - oznajmiłem. Kiwnęła głową. Wstała. Za szybko, bo omal nie upadła spowrotem. Podniosła maluchy. Zaczęła je przywiązywać. Podniosłem Lucasa. - Pomóc ci jakoś? - zapytałem, ale otrzymałem przeczącą odpowiedź.
- Poradzę sobie. Nie spóźnij się na patrol - odparła.
- Dzisiaj nie idę - powiedziałem. - Prędka Bryza powiedział, że dzisiaj mam wolne, ale jutro jedziemy w teren - przypomniało mi się. - Chciał, żebyś jutro była w obozie - dodałem. - Nie wiem co kombinuje, bo i tak go jutro nie ma - odparłem lekko zdziwiony.
- Jak długo was nie będzie...? - zapytała niepewnie, a w jej oczach widać było panikę.
- Kilka dni - odpowiedziałem łagodnie. - Boisz się? - zapytałem. Otrzymałem twierdzącą odpowiedź... Może jednak...? - Nic się nie stanie - powiedziałem łagodnie i pogładziłem ją po włosach. Nie była przekonana. - Nie musisz się bać, w obozie zostaje przecież wielu wojowników - stwierdziłem. Kiwnęła głową. Wyszliśmy z chaty i poszliśmy do mojego brata... Znowu zaczęliśmy się kłócić, po tym jak znowu TO robili. Gdy Afra wyszła, podniosłem go i przyszpiliłem jak on mnie ostatnio. - Spróbuj się do niej zbliżyć przez te kilka dni, a pożałujesz - warknąłem na niego. Zbladł trochę, więc go puściłem. - To dotyczy obydwu was - dodałem patrząc na swoją "żonę" i posyłając jej nieprzyjemne spojrzenie. Nie przejęła się zbytnio. Odszedłem wściekły.

Następnego ranka wyjechaliśmy. Prędka Bryza wyznaczył tylko kilku wojowników, którzy mieli z nim jechać. Pojechaliśmy w kierunku gór. Plemię Górskiego Potoku. Jak się okazało Prędka Bryza miał porozmawiać z Owocowym Natchnieniem i jej synem Orłowym Cieniem. Już jechaliśmy tam kilka dni, a następnych kilka mieliśmy spędzić w plemieniu... Coś mi się wydaje, że ten tydzień się przedłuży. I to dość mocno...
Spaliśmy pierwszą noc w zaprzyjaźnionym plemieniu. Byłem zmęczony, a jednocześnie nie mogłem zmrużyć oka. Zacząłem krążyć po pomieszczeniu, mimo iż była późna noc. Po chwili potknąłem się i wywróciłem. Odwróciłem się, chcąc się dowiedzieć, kogo kopnąłem.
- Wilczy Kle ty lunatykujesz? - zapytał Zajęczy Sus masując nogę.
- Obudziłem cię? - zapytałem zmieszany.
- Czyli zdajesz sobie sprawę, że chodziłeś? - chciał się upewnić. Kiwnąłem powoli głową. - A zachowywałeś się jakbyś nie wiedział.
- Ty mi nogę podłożyłeś? - zapytałem. Pokiwał głową. - Czemu?
- Bo nie reagowałeś na normalne prośby - odparł wzruszając ramionami. - Co cię tak martwi? - zapytał.
- Nic. Wszystko jest w porządku - powiedziałem.
- Wilczy Kle? - zapytał unosząc brew.
- No co? - zapytałem przewracając oczami.
- Co się dzieje? Brzuch cię boli? Czegoś zapomniałeś? Co się dzieje? - zadawał pytania, ale nie doczekał się żadnej odpowiedzi. - Siadaj zanim jeszcze kogoś obudzisz - polecił. Westchnąłem siadając przy ścianie. - Co się dzieje? - zapytał po raz ostatni.
- Wszystko w porządku - odpowiedziałem bez przekonania. - Idź spać - mruknąłem do niego.
- Żebyś mógł mnie znowu obudzić? - zapytał rozbawiony. Pokręciłem głową.
- Nie będę już chodził - odpowiedziałem. Mężczyzna westchnął.
- Co jest nie tak? - zapytał.
- To, że jak się zaraz nie zamknięcie to wylądujecie spać za drzwiami - warknął cicho jakiś rozbudzony wojownik.
- Idź spać Krucza Stopo - uspokoił go jego brat. Położyłem się. - Wilczy Kle, śpisz? - usłyszałem po chwili.
- Mhm - mruknąłem. Mężczyzna się zaśmiał.
- Wstawaj - powiedział. Podał mi rękę i postawił mnie. Wyszliśmy z chaty i usiedliśmy przy przygaszonym ognisku.
- Będziesz niewyspany - zauważyłem.
- Ty również - dodał. - Znowu kierunki pomyślisz - powiedział rozbawiony. - Powiesz mi dlaczego jesteś taki niespokojny? - zapytał. - Nie przespałeś spokojnie ani jednej nocy - zauważył.
- Obiecałem coś i zawaliłem - powiedziałem. - Skończysz to przesłuchanie, czy będziemy siedzieć do rana? - zapytałem.
- Jeśli nie będziesz sensownie odpowiadał, to mogę cię przetrzymać i do wieczoru - odpowiedział wojownik, wygodniej siadając. - Co zawaliłeś? - zapytał. Wzruszyłem ramionami. - Wilczy Kle... Bo poskarżę Księżycowej Wodzie jak wrócimy. On wyciągnie z ciebie te informacje - zagroził.
- On wie - odpowiedziałem. Podniósł się i poszedł w kierunku stajni. - Gdzie idziesz? - zapytałem.
- Dowiedzieć się co cię gryzie - odpowiedział Zajęczy Sus. Zatrzymał się wpół kroku. - Znowu pobiłeś się o dziewczynę z Charlim? - zapytał. Pokręciłem niepewnie głową. - Czyli coś jest na rzeczy - stwierdził. Wrócił i usiadł obok mnie. - W takim razie o co się pobiliście? - zapytał. Westchnąłem.
- Lawendowa Perła i zioła źle na niego wpłynęły - mruknąłem.
- Czyli jednak o dziewczynę - stwierdził. Pokręciłem głową.
- Nie o Lawendową Perłę - powiedziałem. - O Afrę... - dodałem ciszej. - Była przerażona i obiecałem jej, że wrócę w ciągu tygodnia, a nasz pobyt tutaj się przedłuża... - mówiłem niby sam do siebie.
- Temu krążysz tak nad nami każdej nocy? Bo dziewczyna w obozie się czegoś boi? - zapytał zdziwiony. Pokręciłem głową.
- Nie rozumiesz - odparłem.
- Wracamy za tydzień. Nie masz się o co martwić - powiedział spokojnie. Pogadaliśmy jeszcze trochę. Dowiedziałem się, że syn Zajęczego Susa niebawem zacznie się uczyć jeździć, a on sam jest przerażony z wizji nauki chłopca. Rozbawiło mnie to.
- Przecież to nie może być takie trudne - stwierdziłem.
- Ja ci go dam i ty go będziesz uczyć - fuknął na mnie.
- Mogę ci pomóc - odpowiedziałem. Słońce już zaczęło powoli wznosić się na niebo. My jeszcze trochę gadaliśmy. Po chwili z chaty wyszli wojownicy.
- A wy co tu robicie? Najpierw nas budzić, a później się grzać przy zgaszonym ognisku - zaśmiał się Krucza Stopa.
- Właśnie o tobie mówiliśmy. On też nadal jeździć nie umie i nie wiem jak go nauczyć - odparł jego brat. Wybuchnąłem śmiechem. Zajęczy Sus też zaczął się śmiać. Tylko Kruczej Stopie do śmiechu nie było. Inni wojownicy też zaczęli wychodzić z chat. Zajęczy Sus się przeciągnął. - Mam nadzieję, że sobie nic dzisiaj nie zrobisz - powiedział do mnie rozbawiony. Pokiwałem głową.
- Nie jestem zmęczony - zapewniłem go. Zauważyłem, że w naszym kierunku biegnie jakiś chłopiec, ale nie patrzył gdzie biegnie i potknął się o nogę Zajęczego Susa. Zdążyłem go złapać nim się przewrócił. Był przestraszony. - Gdzie masz mamusię? - zapytałem stawiając go na nogach. Nie odpowiedział tylko uciekł.
- Masz rację - odpowiedział Zajęczy Sus. - Tobie nic się nie stanie. Nadal masz refleks - zaśmiał się. Siedzieliśmy jeszcze chwilę, aż Prędka Bryza kazał nam się zbierać. Zastanawiałem się, czy pójdziemy na jakieś polowanie lub znowu każe nam coś sprawdzić.
- Wracamy - rozkazał, co nas wszystkich zdziwiło.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz