Rozdział 37

0 0 0
                                    

Dobiegliśmy do obozu. Afra zderzyła się z Słodką Śmiercią. Upadła w tył.
- Co się stało Afro? Czemu tak biegniesz? - zapytała medyczka podnosząc ją z ziemi. Zdyszany podbiegłem do nich i postawiłem dzieci na ziemi. - Co się wam wszystkim stało? Zobaczyliście wilki czy niedźwiedzie? - zażartowała, a zza krzaków wyskoczył Piorun.
- Ona... Ona... Krwawi - wysapałem łapiąc oddech.
- W jakim sensie? - zapytała zdziwiona Słodka Śmierć. Afrę zgięło w pół. Medyczka zmarszczyła brwi i przyglądała jej się.
- Czy ona... - zacząłem niepewnie i posłałem medyczce pytające spojrzenie. Afra się podniosła i spojrzała na mnie.
- Czy ona co? - zapytała Słodka Śmierć. - Bo objawy wskazują na dwa przypadki.
- Czy ona może być w ciąży...? - powiedziałem swoje obawy na głos. Zagryzłem wargę zestresowany. Afra zemdlała. Chwyciłem ją. Po co ja ją niepotrzebnie stresowałem? Odgarnąłem włosy z jej czoła. Poczułem jak w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy.
- Skąd takie przypuszczenia? - zapytała zdziwiona medyczka. Spojrzałem niepewnie na dzieci. Chyba zrozumiała. - Dzieci chodźcie do obozu, muszę zbadać waszą mamę, a wy w tym czasie się pobawicie, dobrze? - zapytała i zaprowadziła ich do obozu. Podniosłem Afrę i poszedłem za nią. Medyczka zaprowadziła mnie do swojej chaty i kazała położyć dziewczynę. Tak też zrobiłem. - Dlaczego tak myślisz? - zapytała. - Robiliście...
- Nie! - warknąłem na nią. - Przecież ja i tak nie mogę...! - za późno ugryzłem się w język. Słodka Śmierć się chyba jednak domyśliła... Wbiłem wzrok w Afrę.
- To dlaczego tak myślisz? - zapytała.
- Bo mnie nie było cały miesiąc, a gdy wróciłem pierwszą osobą, która się zjawiła był Prędka Bryza z tym swoim uśmieszkiem? - warknąłem na nią.
- Uspokój się, albo podam ci zioła - zagroziła medyczka. Przewróciłem oczami.
- Powiedz mi lepiej co z nią - odparłem.
- Muszę ją zbadać - odpowiedziała. Przyglądałem jej się. - A ty poczekasz za drzwiami - powiedziała, po czym mnie wyrzuciła z jej chaty. Ściemniało się. Wziąłem dzieci i zaprowadziłem je do chaty. Położyłem ich spać.
- Gdzie mamusia? - zapytała Shanti.
- Źle się czuje. Spędzi noc u Alyssy, która ją bada - wyjaśniłem. Pocałowałem dziewczynkę po głowie. Położyłem oboje dzieci, a sam usiadłem pod ścianą, uderzając w nią tyłem głowy. Oboje dzieci wdrapało się na moje kolana i wtuliło we mnie. Uśmiechnąłem się lekko otulając ich ramionami. Po chwili zasnęły, a ja nie mogłem się już ruszyć, bojąc się, że ich obudzę. Po chwili również zasnąłem.

Obudziłem się. Ktoś ścisnął mój nos zabierając dostęp do powietrza. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Lucasa zdziwiony. Przez chwilę nie wiedziałem co się stało. Patrzyłem na niego coraz bardziej zdezorientowany.
- Mama ci się śniła - stwierdził chłopiec zabierając rączki. Nic nie rozumiałem. - Próbowałeś ją zawołać - odpowiedział chłopiec. - Rozmawiałeś z nią przez sen - dodał. Shanti zaczęła się śmiać, a ja zapewne zacząłem robić się czerwony. - Gdzie jest mama? - zapytał podejrzliwie chłopiec.
- U medyczki...
- To dlaczego kazałeś jej tu przyjść? - zapytał.
- Nie wiem co mi się śniło, ale mam złe obawy - powiedziałem. Złapałem dzieci za ręce i wyszliśmy z chaty. Dzieci poszły się bawić, a ja poszedłem do chaty Słodkiej Śmierci. Zapukałem. Medyczka otworzyła drzwi i momentalnie je zamknęła. - Alysso? - zapytałem.
- Jeszcze się nie obudziła - powiedziała. - Poczekasz za drzwiami, bo mnie bedziesz denerwować - dodała. Zacząłem krążyć pod drzwiami chaty medyczki. Chodziłem tak już może z godzinę, aż na kogoś wpadłem.
- Wilczy Kle czemu tak chodzisz? - zdziwił się Zajęczy Sus. - Coś się stało?
- Alyssa nie chce mnie tam wpuścić - poskarżyłem się.
- A co się dzieje? - zapytał zmartwiony wojownik.
- Afra wczoraj się źle poczuła i zaczęła krwawić - mruknąłem opierając się o chatę. - Od wczoraj tam z nią siedzi i ja nic nie wiem - dodałem. Shanti rzuciła się na moje nogi. Podniosłem ją.
- Cześć mała - powiedział rozbawiony Zajęczy Sus. Dziewczynka spojrzała na niego zawstydzona, po czym schowała głowę w moich ramionach.
- Wina Prędkiej Bryzy - mruknąłem. - Ostrzegała ich przed innymi wojownikami - powiedziałem. Mężczyzna pogłaskał dziewczynkę po włosach, a ta się wtuliła we mnie przestraszona. - Naprawdę nie radzę - mruknąłem mierząc go spojrzeniem. Wojownik momentalnie wziął ręce. Po chwili przybiegł Lucas szukając siostry. Spojrzał najpierw na mnie, później na Zajęczy Sus, aż w końcu na Shanti.
- Ty się mnie nie boisz, prawda? - zapytał wojownik schylając się do niego. Chłopiec pokręcił głową. Postawiłem Shanti obok brata i znowu wróciłem do chodzenia. Dzieci pobiegły się dalej bawić, a Zajęczy Sus patrzył na mnie wzdychając. Zatrzymałem się i uderzyłem pięścią w ścianę. - A teraz co ci się stało? - zapytał przyglądając mi się.
- Nic - odpowiedziałem. Chwycił mnie i posadził pod ścianą.
- Uspokój się, bo nic ci to nie da - powiedział łagodnie.
- Zajęczy Susie! - zawołał Krucza Stopa. Wojownik westchnął i poszedł do brata. Zostałem sam. Nie minęło dużo czasu, a ja ponownie zacząłem chodzić, rozmyślając. Po chwili znowu na kogoś omal nie wpadłem. Spojrzałem na Afrę. Stała ze spuszczoną głową.
- I jak? Co się dzieje? Co się stało? - pytałem zmartwiony.
- Lepiej usiądź, bo się przewrócisz - ostrzegła mnie medyczka.
- Aż tak źle? - zapytałem wpatrując się w Afrę. Przytuliłem ją i zacząłem głaskać po głowie.
- Chodźcie do środka to wszytko wytłumaczę - powiedziała prowadząc nas do pomieszczenia. Usiedliśmy. - Proszę bez paniki i słuchać uważnie - powiedziała przyglądając się mi. Kiwnąłem głową niepewnie. - Afra miała ciążę urojoną - powiedziała.
- Ciążę... Miałem rację... Tylko z kim...? - mówiłem cicho. Byłem smutny, ale smutek szybko zmienił się w wściekłość. Udusze, każdego kto ją dotknął.
- Ciążę urojoną - powtórzyła, po czym zaczęła tłumaczyć na czym to polega. W skrócie: ciąża bez dziecka. Dowiedziałem się też, że moja matka też kilka razy przez to przeszła, że powody są różne, od tak błahych jak ciąża przez pocałunek, przez usilną chęć dziecka, aż do niezbadanych przyczyn. Objawy są niemal identyczne jak przy normalnej ciąży, z tym wyjątkiem, że nie ma dziecka. Słodka Śmierć powiedziała, że kobiety w ciąży nie mogą się stresować, denerwować czy też podnosić ciężkich rzeczy. Słuchałem tego wszystkiego co chwilę zadając pytania.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz