Gadaliśmy jeszcze trochę, aż zobaczyliśmy, że Afra do nas podchodzi. Usiadła na moich kolanach i wtuliła się we mnie zadowolona.
- Co się stało? - zapytałem zdezorientowany. Zacząłem gładzić jej plecy.
- Cieszę się, że jesteś - odparła cicho. Pocałowałem ją, a ona oddała pocałunek. Widziałem błysk w oku Lucasa i się zacząłem bać.
- Mamo? - zapytał.
- Tak? - odpowiedziała Afra wpatrując się w niego.
- Wilczy Kieł opowiadał nam o tym, że miał młodszego brata - powiedział chłopiec. Zastanawiałem się do czego on zmierza. Afra na mnie spojrzała. - Ja też chcę mieć młodszego brata - odpowiedział chłopiec dumny z siebie. Afra zaczęła przenosić spojrzenia z Lucasa na mnie i spowrotem. Obydwoje byliśmy czerwoni...
- To nie ode mnie zależy - powiedziała po chwili. Spojrzała na zdezorientowanego syna. Też się zastanawiałem co ona wymyśliła.
- To od kogo? - zapytał Lucas.
- Od Wilczego Kła - odparła. Ale się wycwaniła. Całą winę na mnie zrzuciła. Czułem, że zalewam się coraz większym rumieńcem. - On mi zabronił - dodała z uśmiechem. Zeszła z moich kolan i poszła w kierunku ogniska. Lucas podreptał za nią. Ja też się zerwałem z miejsca, zabierając ze sobą Shanti.
- Mamo? - zapytał Lucas.
- Co się stało? - zapytała.
- Kochasz Wilczego Kła? - zapytał. Zwolniłem kroku. Pokiwała głową. Nie powiem, zdziwiło mnie to. - A dlaczego? - to było bardzo mądre pytanie.
- Bo dzięki niemu jeszcze żyje i mogę czuć się bezpiecznie - odpowiedziała. Afro. Obiecuję, że cię kiedyś udusze, za to, że tak mówisz głupio. - Bo dzięki niemu znalazłam swoje miejsce... - zaczęła wymieniać. - Jest dużo rzeczy za które go kocham i podziwiam - odparła. - A dlaczego pytasz?
- Bo chciałem posłuchać - odpowiedziałem. Spojrzała na mnie przestraszona.
- I dzieckiem się wysłużasz? - zapytała z dezaprobatą. Podniosłem ją. - Co planujesz?
- Zabrać cię gdzieś daleko.
- A czemu?
- A czemu nie?
- Postawisz mnie na ziemi? - poprosiła. Od razu wykonałem jej polecenie. - Późno już. Shanti i Lucas powinni iść spać - stwierdziła.
- Ale mamo! - zaprotestował chłopiec.
- Chcesz być jutro niewyspany? - zapytała. - Jak będziesz zmęczony to zabieram cię ze sobą na pole - odparła.
- Chodź Shanti, idziemy już spać - powiedział chłopiec chwytając rękę siostry i prowadząc ją do chaty. Zaśmiałem się.
- Ciebie też się to tyczy - zagroziła.
- Z chęcią pójdę - odpowiedziałem. - Lepsze to niż męczenie się z Prędką Bryzą i jego kaprysami - dodałem przewracając oczami.
- Na twoim miejscu nie mówiłabym tego tak głośno - powiedziała.
- Zgadzam się z nią Wilczy Kle - odparł obrażony wódz. Czułem jak się czerwienie.
- Cóż... Nie tylko ja się zastanawiam czy ty aby na pewno w jakiejś ciąży nie jesteś - odparłem. Prędka Bryza zaczął mierzyć mnie wzrokiem.
- Jutro dostaniesz specjalny strój do pracy w polu - powiedział po chwili. - Będziesz mógł spełnić swoje marzenie - dodał ze śmiechem. - Przyjdź do mnie z samego rana - powiedział odchodząc.
- No to nici z odpoczynku - westchnąłem. Afra się zaśmiała. Pocałowała mój policzek. Złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Jutro idziemy razem - powiedziała rozłączając nasze usta.
- Na to wygląda - mruknąłem. - Ciekawe co on znowu wymyślił... - westchnąłem i podniosłem ją do góry. Oparłem o swoje biodro i zaniosłem do chaty. Postawiłem dopiero w środku. Była taka leciutka, że z przyjemnością ją nosiłem. Położyłem się, a Afra ułożyła dzieci do spania, po czym wczołgała się na mój brzuch przytulając mnie. Pocałowałem ją, a ona oddała pocałunek. Wtuliłem się w nią, po czym oboje zasnęliśmy.- Victor! Wstawaj! Zaspaliśmy! - krzyczała. Zbierała rzeczy szybko. Przetarłem oczy i rozejrzałem się sennie. - Miałeś iść do Prędkiej Bryzy! - przypomniała mi na co od razu się podniosłem przestraszony.
- Tak... Ja już do niego idę - powiedziałem wybiegając z chaty. Zapukałem do chaty wodza. Otworzył mi drzwi i zmierzył mnie wzrokiem.
- Spóźniłeś się - stwierdził.
- Oh naprawdę? Nie zauważyłem - fuknąłem.
- Widać humor cię nie opuszcza - powiedział rozbawiony i wpuścił mnie do środka. Dał mi jakieś duże kobiece ubrania.
- Nie założę tego - uparłem się.
- Tchórzysz? - zapytał rozbawiony. Westchnąłem. Kiedyś się z tego podniosę... Wziąłem od niego ubrania obrzucając go nieprzyjemnym spojrzeniem. Zamknął mnie w jakiejś spiżarni czy innym dziwnym pokoju. Zacząłem się przebierać. Było to strasznie niewygodne. Ale odniosłem sukces, bo udało mi się zapiąć stanik. Byłem z siebie dumny. Namachałem się z tym jak nie wiem, ale liczy się efekt. I pomyśleć, że kobiety tak się ubierają codziennie... Po jakiejś chwili wyszedłem z pomieszczenia w tym śmiesznym ubranku. Prędka Bryza omal nie zaczął się tarzać po podłodze ze śmiechu. - Wyglądasz jak prawdziwa kobieta z pola - zadrwił.
- Mogę już iść? - zapytałem. Czułem się naprawdę głupio.
- Oczywiście. Mam nadzieję, że trafisz na pole - zaśmiał się. Chwyciłem swoje normalne ubrania. Zdążyłem je wrzucić do chaty i potruchtałem w kierunku pola. Nie chciałem, żeby inni wojownicy mnie tak widzieli... Szedłem miedzą słysząc zewsząd śmiechy. Starałem się, żeby ubranie jak najbardziej zakrywało moje ciało. Afra się odwróciła w moim kierunku i wybuchnęła śmiechem.
- Ty też? - jęknąłem zawstydzony.
- Pięknie wyglądasz - powiedziała płacząc ze śmiechu.
- To... Co nam robić? - zapytałem zmieszany. Schyliła się i poklepała ziemię obok siebie. Podszedłem do niej przykucając.
- Plewisz - powiedziała.
- Ale w jaki sposób? Nigdy tego nie robiłem! - przyznałem się załamany. Zaśmiała się tylko.
- Wilczy Kieł czegoś nie umie! - pisnęła podekscytowana Shanti. - Patrz! Ja ci pokażę! - pisnęła schylając się. Chwyciła chwast i wyrwała go, lądując na pupie. Pokazała mi chwasta z zwycięskim uśmieszkiem. Starałem się powtórzyć krok po kroku po dziewczynce, ale dużo ciężej upadłem.
- To musi tak boleć? - zapytałem masując sobie obolały od upadku tyłek. Afra się ze mnie śmiała. - Czemu się śmiejesz? Źle coś robię? - zapytałem dziecinnie. Otarła łzy nadal chichocząc.
- Nie musisz upadać - odparła. - Popatrz - powiedziała i pokazała mi jak ona to robi. Miała w tym już dużo wprawy. Starałem się powtórzyć, ale nie wyszło mi to z taką gracją jak jej. Ostatecznie jednak mi się udało. - Brawo - powiedziała widząc uśmiech na mojej twarzy. - Teraz tylko całe to pole - dodała, a uśmiech do razu mi zniknął. - Damy radę - zaśmiała się. One tak robiły rok w rok przez całą wiosnę... Pracowaliśmy przez prawie cały dzień. Duża część pola była już gotowa.
CZYTASZ
Moja Śnieżna Księżniczka
Ficção AdolescenteDruga część "Poszukiwania miłości, czas zacząć!". Tym razem świat widzimy oczami Wilczego Kła. Czy on i Śnieżny Kwiat aż tak bardzo różnią się od siebie? Przeczytaj by poznać losy i myśli Victora.