Rozdział 9

0 0 0
                                    

Jak słońce zaczęło wstawać, mój brat poszedł zaopiekować się chłopcem. Całą noc przespaliśmy wtuleni w Afrę, a bardziej ona w nas. Posadziłem ją pod ścianą i gładziłem jej włosy. Widziałem, że znowu się ocknęła i już się przestraszyłem. Zaczęła się jednak rozglądać i mrugać oczami. Chwyciła moją dłoń i przyłożyła do swojego policzka. Czułem jak jej łzy spływają po mojej ręce. Chwyciła obiema rękami moją dłoń. Jej dwie rączki były dużo mniejsze niż moja jedna ręka.
- V-Victor? - wyjąkała moje stare imię. Uśmiechnąłem się.
- Tak, to ja - powiedziałem. Jej twarz wykrzywił grymas bólu.
- Gdzie ja jestem? - zapytała szukając czegoś na ziemi.
- W chacie Alyssy - odpowiedziałem spokojnie. - Nie masz się czego bać - powiedziałem, chcąc ją uspokoić.
- Gdzie jest reszta? - zapytała rozglądając się ślepo.
- Kogo masz na myśli?
- Alyssa, Charli, L....l...a - zaczęła dukać.
- Lawendowa Perła i Ropuszy Śpiew? - podsunąłem. Pokiwała głową. Westchnąłem. - Alyssa, moja żona i Ropuszy Śpiew są u mnie w chacie - powiedziałem sam dziwiąc się, że użyłem takiego określenia. Nie podobało mi się, ani to, jak się nazywała, ani to, że była moją żoną. Zdenerwowała mnie. - A Charli wrócił do Lucasa - dodałem. Głaskałem jej włosy. Były takie przyjemne w dotyku. - Obaj stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jeśli chłopiec nic nie będzie wiedział - dodałem. - Później zamienię się z... - zacząłem, ale nie pozwoliła mi dokończyć.
- Zostań - poprosiła. - Boje się...
- Nie masz czego - zapewniłem.
- Victor? - zapytała. W jej ustach moje imię tak pięknie brzmiało.
- Tak?
- Zrobiłam coś złego?... - zapytała. Zdziwiło mnie to.
- Nie, dlaczego tak myślisz? - zaciekawiłem się.
- Bo nic nie pamiętam... - odpowiedziała cichutko. Poczułem jak ściska moją dłoń.
- Nie bój się - powiedziałem łagodnie. Widziałem jak się podniosła na czworaka i ręką zaczęła czegoś szukać. Przytuliłem ją. Była dużo mniejsza ode mnie. Charli miał rację... Wyglądałem jak ojciec względem niej... Mój brat otworzył drzwi. Spojrzałem na niego. Ona też to usłyszała, bo skuliła się jeszcze bardziej wtulając we mnie. Trzymała się mnie. Mój brat zaczął ją delikatnie podnosić, a ona była przerażona. Niepewnie go dotknęła. - Ona nie widzi - powiedziałem wstając. Charli pocałował ją w czoło wiedząc, że mnie tym zdenerwuje.
- Charli...? - zapytała niepewnie. Zaczęła dotykać jego twarzy, chyba chcąc się upewnić. Mój brat tylko się zaśmiał. Zaczęła trzeć oczy i mrugać. Wtuliła się w mojego brata. - Zimno - powiedziała i znowu zaczęła drżeć. Zamknąłem drzwi i usiadłem obok brata delikatnie ją przytulając. Tak jak zrobiliśmy to w nocy. Wtuliła się we mnie mocno.
- Afro? - zapytałem cicho.
- Tak?
- Nie duś - poprosiłem błagalnie. Mój brat zrobił się chyba zazdrosny i połaskotał ją. Zwinęła się w kulkę. Delikatnie pocałowaliśmy ją w oba policzki. Znowu zaczęła trzeć oczy. Spojrzała na nas, po czym złożyła pocałunki na naszych policzkach. Poczułem jak się czerwienie.
- A to za co? - zapytałem zdziwiony.
- Za to, że mi ciągle pomagacie - powiedziała również się rumieniąc. Głaskałem ją po włosach, a po chwili mój brat zaczął po mnie powtarzać. Dziewczynka spojrzała na siebie. Widocznie zrobiło jej się duszno. Zaczęła się rozbierać pozostając w swoich normalnych ubraniach.
- Już lepiej? - zapytał mój brat. Pokiwała głową. - Idziemy zobaczyć co robi Lucas? - zapytał, a ja posłałem mu niezadowolone spojrzenie.
- Śpi, bo jest późno - stwierdziła.
- Tylko tutaj jest tak ciemno - zauważyłem. - Jest środek następnego dnia - dodałem. Zaczęła patrzeć na nas zdezorientowana.
- To ile ja spałam...? - zapytała zmieszana.
- Straciłaś na chwilę przytomność, a później się obudziłaś i zaczęłaś majaczyć - powiedział mój brat.
- Alyssa kazała nam zanieść cię tutaj, żebyś mogła odpocząć i kazała któremuś z nas tutaj zostać - powiedziałem. - Jak widać było to potrzebne - dodałem rozbawiony. Widziałem jak się rumieni. Uśmiechnąłem się.
- A poza tym nie zrobiłam niczego... Dziwnego? - zapytała zmieszana. Dlaczego ona aż tak się tym przejmowała?
- Oprócz tego, że raz było ci strasznie ciepło, a zaraz potem lodowato, więc próbowałaś ściągnąć wszystko co miałaś i wcisnąć się w nasze ramiona to raczej nie - powiedział mój brat.
- Nic nie pamiętam... - odpowiedziała smutna i chyba zła na siebie.
- Udało ci się ściągnąć stanik - powiedziałem po chwili. Zaczęła się coraz bardziej czerwienić. - Gdyby nie Alyssa, chyba byśmy tego nie pozapinali - dodałem. Mój brat pogłaskał ją po głowie. Nad czymś się zastanawiała. Teraz jego dłoń była dociskana do jej policzka. Usiadła prosto, jakby się przebudziła z jakiegoś snu.
- Co się dzieje z Lucasem - zapytała nagle.
- Spokojnie - powiedział Charli. - Kryształowe Niebo na niego patrzy - odparł. - O nic się nie martw, o wszystko zadbaliśmy - dodał. Zaczęła kręcić głową.
- Miałam pomoc Alyssie - przypomniała sobie. - Pamiętam, jak ubierałam Ropuszy Śpiew i nagle zakręciło mi się w głowie... - powiedziała zamyślona. - Gdzie jest Alyssa?
- U mnie w chacie - powiedziałem, ale od razu tego pożałowałem. - Ale myślę, że pozwoli ci odpocząć - dodałem szybko.
- Ale nie powinnam tak wykręcać się od obowiązków - stwierdziła. Spojrzałem na brata. On był jej całkowitym przeciwieństwem. Wstała szybko. Zdecydowanie za szybko, bo chwilę później wylądowała spowrotem w naszych ramionach. Wstała jeszcze raz, ale dużo wolniej. Poszła w kierunku drzwi lekko się chwiejąc. Tak długo siedzieliśmy w ciemnym pokoju, że światło słoneczne sprawiło, że ani ja ani ona nic nie widzieliśmy przez moment. Zacząłem mrugać.
- Uparta jest - powiedziałem, gdy mój wzrok przyzwyczaił się do jasności.
- Chodź, lepiej idźmy za nią, żeby nic nie narobiła - powiedział mój brat i to był chyba jego najmądrzejszy pomysł. Wstaliśmy i poszliśmy za dziewczynką. Szła prosto do mojej chaty. Otworzyła drzwi.
- Wilczy Kle nie wiem czy to najlepszy pomysł - usłyszałem głos medyczki. Oczywiście znowu wszystko zwalić na mnie. - Lawendowa Perła ciągle wymiotuje - dodała. Myślę, że mój brat bardziej by się tym przejął niż ja. - A ktoś musi sprawdzić co dzieje się z... - urwała, bo weszliśmy do pokoju. - ...Afrą - dokończyła.
- Już jestem - powiedziała dziewczynka.
- Miałaś odpoczywać - odpowiedziała jej Alyssa.
- Uparła się, że idzie ci pomóc - powiedział Charli widocznie chcąc oczyścić się z podejrzeń. Uklęknąłem obok wymiotującej kobiety. Afra poszła w kierunku Ropuszego Śpiewu. Majaczył coś w kącie. Chwycił ją za nogę przewracając ją. Chwyciłem jego rękę i zacząłem mu ją wykręcać wściekły, podczas gdy mój brat pomagał wstać dziewczynce. Zaczęła się cała trząść. Afra zemdlała. Charli próbował nią potrząsać, ale przestała reagować.
- Lepiej będzie, jeśli nie będzie tu wchodzić przez jakiś czas - powiedziała Alyssa. Wziąłem dziewczynkę na ręce. Znowu nie wiedziała co się dzieje. Przytuliłem ją delikatnie. - Zabierz ją do mojej chaty - powiedziała Alyssa. Tak też zrobiłem. Pilnowałem jej dopóki się nie ocknęła i nie pozwoliłem już jej iść do mojej chaty. Charli znowu zgrywał bohatera...

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz