Rozdział 87

0 0 0
                                    

Bawiłem się z wnuczką śmiejąc się, za każdym razem, gdy próbowała powtórzyć jakiś trudny wyraz, lub gdy zaczęła przed nami paradować. Tak. Zapomniana Nadzieja siedziała z nami.
- Tato co ty robisz?! - zapytał zdenerwowany Lucas podchodząc do mnie i chwytając mnie za ramię. Spojrzałem w górę na niego zdezorientowany. Jasmine od razu wskoczyła na moje kolana, wtulając się we mnie. Chłopak zmieszał się widząc ją.
- Pilnuje wnuczki - odpowiedziałem. - A myślałeś, że co robię? - zapytałem zdziwiony. Nie odpowiedział, uciekając wzrokiem, ale się domyśliłem. - Myślisz, że naprawdę taki jestem? - zapytałem urażony. - W moim sercu były tylko dwie kobiety. Twoja matka i moja matka - powiedziałem zły. - I twoje siostry, ale to jest inna sprawa - dodałem. Przytulił mnie, a ja go pogłaskałem wzdychając. - Ja wiem, że jest ci ciężko - szepnąłem mu na ucho. - Wiem, że wina jest moja i nie wybaczę sobie tego - powiedziałem cicho. Spojrzał na mnie zmartwiony.
- Mama to samo mówiła o Niedźwiedzim Kle... - odpowiedział. - A później powiedziała, że go widziała... - dodał ciszej. Pocałowałem jego policzek.
- Nie przejmuj się już tym - powiedziałem. - Orzechowy Świt na ciebie czeka - zauważyłem. Chłopak westchnął, po czym poszedł do wojownika i razem wyjechali z obozu. Lucas na Tyranie, a Orzechowy Świt na Wichrze... Dziewczynka na moich kolanach podniosła się na nóżki i zaczęła uciekać. Zapomniana Nadzieja zdążyła ją złapać. Podszedłem do niej i wziąłem dziecko z jej rąk.
- Victor... Ja... - zmieszała się.
- Zanim odpowiesz chcę cię ostrzec, że męża ci nie zastąpię - powiedziałem. - I uważaj przy wychodzeniu z obozu, bo Ropuszy Śpiew się tu kręci - dodałem. Pokiwała głową i odeszła. Pocałowałem policzek wnuczki. - Gdzie idziemy? - zapytałem.
- Na malinki! - pisnęła. Pokręciłem głową. Znienawidziłem te owoce, od kiedy odebrały mi Afrę...
- Może pójdziemy poszukać Marka albo inne dzieci? - zapytałem. Dziewczynka pokiwała głową. Przytuliłem ją do siebie i poszedłem w kierunku, gdzie wszystkie dzieci zawsze się bawiły. Było to na uboczu. Postawiłem ją na ziemi. Pobiegła do innych dzieci, a ja się im przyglądałem. Zaczęła boleć mnie głowa. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. - Pilnuje jej - powiedziałem.
- Tato? - usłyszałem zmartwiony głos. Spojrzałem na chłopaka przede mną i zastanawiałem się, czy aby na pewno go znam... Spojrzałem na dzieci. Podniosłem małego Lucasa i Shanti. Zastanawiałem się gdzie jest Afra... Chłopiec patrzył na mnie zdziwiony, a dziewczynka zaczęła się wiercić. - Co ty robisz? - zapytał chłopak, który mnie zaczepił. Znowu zaczęła boleć mnie głowa i wszystko sobie przypomniałem. Spojrzałem zdezorientowany na Noaha, którego zabrałem przez przypadek... Patrzył na mnie zdziwiony. Uśmiechnąłem się lekko.
- Gdzie zgubiłeś Lucasa? - zapytałem zmieszany.
- Tata gdzieś pojechał - odpowiedział chłopiec. Widziałem, że przestraszony Mateo już rozmawia ze swoją starszą siostrą i oboje na mnie patrzą. Postawiłem Noaha na ziemi.
- W takim razie możesz wracać się bawić - odpowiedziałem. Pokiwał głową i uciekł.
- Tato? - zapytała Shanti. Spojrzałem na nią. - Dobrze się czujesz? - zmartwiła się. Pokiwałem głową i pogłaskałem ją po włosach. Przytuliła mnie delikatnie. Otuliłem ją ramieniem. Jasmine zaczęła wiercić się na moich rękach. - Daj mi ją - poprosiła dziewczyna. Pokręciłem głową. - Tato? - zapytała.
- Miałem ją pilnować - odpowiedziałem. Postawiłem dziewczynkę na ziemi, chwytając jej rączkę. Shanti się schyliła i podniosła malucha. Poczułem jak jakieś dziecko dotyka moją rękę i ciągnie mnie za nią. Spojrzałem w dół. Podniosłem dziewczynkę zmieszany. Pomyliłem Gaię z Jasmine... Co się ze mną działo?
- Miałeś się opiekować córką Avy? - upewniła się. Niepewnie pokiwałem głową. Westchnęła cicho przyglądając mi się. Przytuliła mnie delikatnie, a ja złożyłem pocałunek na jej czole i zamknąłem oczy na chwilę, wtulając się w nią delikatnie.
- Wilczy Kle? - usłyszałem Lucasa. Spojrzałem na niego zdezorientowany. Nie był zadowolony. Jego siostra się ode mnie odkleiła i spojrzała na brata. Zmieszał się, gdy zobaczył, że to Shanti...
- Co się z wami dzieje? - zapytałem zły. - O co ty chcesz mnie posądzić? - zapytałem wpatrując się w syna. - Nawet własnej siostry poznać nie umiesz? - zapytałem, a Shanti posłała mi wymowne spojrzenie. Wiem, że pomyliłem jej córkę z córką Avy, ale on nie poznał swojej własnej siostry. Shanti podeszła do brata i coś szepnęła na jego ucho. Zmartwił się. Zapewne poskarżyła mu się o mojej pomyłce... Zobaczyłem Ave i poszedłem do niej. Oddałem jej córkę, a ona się uśmiechnęła. Odwzajemniłem uśmiech po czym wróciłem do chaty. Wpadłem na Orzechowy Świt.
- Zostawisz ich teraz w spokoju, albo odeśle cię do Ropuszego Śpiewu - warknął na mnie. Patrzyłem na niego zdezorientowany. - Denerwujesz mnie już - powiedział. - A ten mężczyzna pytał się dzisiaj o ciebie - dodał. - Więc jak mnie zdenerwujesz, to cię do niego odeśle - warknął po czym dościsnął mnie do ściany podduszając mnie. - Wyraziłem się jasno? - zapytał. Pokiwałem głową przestraszony. Uśmiechnął się i docisnął mnie do ściany, upuszczając mnie. Wylądowałem na podłodze. Zamknął mnie w sypialni... Już nie byłem na tyle głupi, żeby mocować się z zamkniętymi drzwiami. Zacząłem ćwiczyć. Od jakiegoś czasu próbowałem odbudować dawną formę. Robiłem to tak, żeby Afra nie wiedziała... Często w nocy ćwiczyłem najciszej jak mogłem. Teraz byłem coraz starszy, a co za tym idzie, również słabszy. Szybko się z zmęczyłem i dyszałem łapiąc oddech. Poślizgnąłem się też kilka razy, lądując z całym impetem na brzuchu. Po chwili drzwi zaczęły się otwierać. Usiadłem na środku pokoju i spojrzałem na wchodzącego Lucasa. Czułem jak krople potu spływają po mojej nagiej klatce. Dużo łatwiej ćwiczyło się bez żadnej krępującej ruchu narzuty czy innej bluzki. Siedziałem w samych spodniach. Lucas przyglądał mi się dłuższą chwilę.
- Gdzie ona jest...? - zapytał zrezygnowany. Spojrzałem na niego zdziwiony. - Orzechowy Świt powiedział, że wszedłeś tu z kobietą - odpowiedział.
- Orzechowy Świt to mnie tu zamknął - mruknąłem. - Ufasz mu? - zapytałem. Chłopak niepewnie pokiwał głową. Czyli nie miałem szans... Odda mnie spowrotem do Ropuszego Śpiewu jak nic. Przysunąłem się do ściany i podwinąłem nogi kładąc na nich głowę.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz