Rozdział 21

1 0 0
                                    

- To znowu wina ziół? - zapytała po dłuższej chwili ciszy.
- Jakich ziół? - zdziwił się Księżycowa Woda.
- Tych ziół, którymi Lawendowa Perła mnie truła - odparła. - Niedźwiedzi Kieł od wczoraj się dziwnie zachowuje - dodała.
- Nie wiem co to jest, ale nie spodziewałem się po nim czegoś takiego - powiedziałem. Wiedziałem, że Lawendowa Perła mu się podobała, ale przecież od jakiegoś czasu, to Afra była jego oczkiem w głowie. Robiłem się o to zazdrosny. Chyba, że... On znowu tylko udawał... Od zawsze dobrze mu wychodziło udawanie, więc większość rzeczy uchodziło mu łatwo... Rodzice się na niego nie gniewali, bo od razu zgrywał niewinne dziecko... Mogłem się domyślić.
- Ja też się po nim tego nie spodziewałam i idę mu to wygarnąć - stwierdziła wściekła. Zostawiła dzieci w chacie i wstała idąc do chaty, gdzie był Niedźwiedzi Kieł i Lawendowa Perła. Pobiegłem za nią.
"Mam nadzieję, że już nic nieodpowiedniego nie robisz bracie, bo się to skończy gorzej niż złamany nos..." - pomyślałem widząc wściekłą dziewczynę.
Otworzyła drzwi z rozmachem i weszła od razu do sypialni.
- Obudź się - potrząsnęła moim bratem. Długo nie chciał się obudzić, ale w końcu odpuścił.
- Co się dzieje? - zapytał zaspany. Dziewczyna zamachnęła się i z całej siły uderzyła go ręką w policzek. Uciekła cała zapłakana. Chwyciłem ją, nim zdążyła wywrócić mnie w drzwiach. Przytuliłem ją, żeby nie uciekła. - Co tu się dzieje? - powtórzył.
- Wstydził byś się braciak - rzuciłem do brata. Był prawie całkowicie nagi.
- To nie tak! - krzyknął przerażony. Zorientował się już, co tak właściwie się stało.
- Nie chce cię już widzieć! - krzyknęła i wyrwała się z moich rąk. Pobiegłem za nią i chwyciłem, nim wpadła do rozpalonego ogniska. Nie patrzyła gdzie biegnie. Zaprowadziłem ją do swojej chaty, a później do dużego pokoju. Usiadłem sadzając ją okrakiem na swoich kolanach. Wtuliła się w moją klatkę płacząc.
- Spokojnie - powiedziałem łagodnie i zacząłem ją głaskać po włosach. Płakała. Długo płakała, aż w końcu zasnęła z wycieńczenia. Nadal gładziłem ją po głowie.
- Co z nią? - zapytał Księżycowa Woda wchodząc do pomieszczenia.
- Zasnęła - powiedziałem cicho. - Jest cała spanikowana - dodałem. Mężczyzna westchnął i usiadł obok mnie. Pogładził delikatnie włosy dziewczynki.
- Teraz jest tak, jak powinno być od początku, mam rację? - zapytał po chwili.
- To był głupi żart Charliego, że zaręczyłem się z Lawendową Perłą - przyznałem. - Ale ja nie chciałem, żeby ona cierpiała naszym kosztem - dodałem znowu głaszcząc dziewczynkę. Spała spokojnie. Uspokoiła się już. Wtulała się w moją klatkę i trzęsła lekko, jakby jej się śniło coś strasznego. Nie dziwię się. Po tym co zobaczyła, było oczywiste, że śnił jej się jakiś koszmar.
- Coś mi się wydaje, że ta mała nawet nieumyślnie namieszała ci w głowie - powiedział rozbawiony.
- Tato... To nie miało się tak skończyć... - powiedziałem smutno. - Ona się mnie boi i jestem dla niej za stary - powiedziałem.
- Boi się ciebie? - zapytał zdziwiony. - A ty się taki dorosły nie uważaj - dodał.
- Od samego początku się mnie bała - powiedziałem. - I jestem od niej 10 lat starszy...
- Ja też byłem tyle starszy od Kryształowego Nieba. Prawie 11 lat tak naprawdę - dodał. Patrzyłem na niego lekko zdziwiony. Nigdy nie zwróciłem na to uwagi... - I gdyby się ciebie bała to wątpię, że teraz by tak spokojnie spała - dodał. Pogładziłem dziewczynę po włosach. Może Księżycowa Woda miał rację? Usłyszeliśmy płacz dzieci. Chciałem wstać, ale Afra się zaczęła budzić. Usiadłem spowrotem zanim nie zobaczyłem, że znowu zasnęła. - Ty tu siedź - powiedział mi ojciec. - Mam ci je tu przynieść czy ich tylko uspokoić? - zapytał.
- Mógłbyś przynieść? - poprosiłem. - Pomogę ci - powiedziałem.
- Siedź - odpowiedział. - Aż tak stary nie jestem - dodał. Po chwili przyniósł maluchy i Lucasa. Położył obok siebie. Afra mocniej się we mnie wtuliła. Gładziłem jej włosy delikatnie. - Teraz zamierzasz tu tak siedzieć? - chciał upewnić się Księżycowa Woda. Pokiwałem głową. - Rano będziesz nieobecny - stwierdził. Wzruszyłem ramionami przyglądając się dziewczynce
Westchnął niezadowolony. Poszedł do sypialni, a ja opierając głowę o jej głowę przysnąłem.

Obudziłem się wcześnie. Ani ona, ani dzieci jeszcze się nie obudzili. Po chwili przyszedł mój brat.
- A ty tu po co? - zapytałem zły.
- Przeprosić... - powiedział zmieszany. - Nie wiem co we mnie wstąpiło...
- Dałeś się omamić - powiedziałem zły. Poczułem jak dziewczyna zaczyna się budzić. Charli chwycił ją i chciał podnieść, ale ona wtuliła się we mnie mocniej. - Afro... Proszę... Nie duś... - wyszeptałem jej do ucha, gdy ściskała mnie coraz mocniej. Puściła mnie przerażona. Czyli jednak się mnie boi... Spojrzała na mojego brata i się wściekła.
- Nie dość ci jeszcze? - zapytała nie kryjąc urazy i niechęci.
- Afro ja... Ja nie chciałem - mój brat zaczął się jąkać pod wpływem jej wzroku i głosu.
- Może nie chciałeś, ale to i tak nie zmieni tego co zrobiłeś! O ilu jeszcze nie wiem? Orkiszowa Gwiazda, Lawendowa Perła i...? Ile kobiet jeszcze było? - zapytała wściekła.
- Nie pamiętam... - powiedział skruszony. Chciał ją przytulić, ale się odsunęła od niego. - Nie wygłupiaj się już - poprosił.
- Zostaw mnie - warknęła. - Nie zbliżaj się do mnie - krzyknęła, gdy on znowu chciał ją objąć.
- Nie słyszysz? - zapytałem stając między nimi.
- A ty niby taki święty! - krzyknął. - To nasza sprawa.
- Ja nie krzywdzę żadnych dziewczyn.
- Lepiej się przyznaj jakie miałeś plany! - odwarknął mój brat. Czułem jak się czerwienie.
- Uspokójcie się - powiedziała Afra próbując stanąć między nami. Obaj na nią spojrzeliśmy. - Nie bijcie się, bo to nie ma żadnego sensu. Poza tym Niedźwiedzi Kieł zaraz spóźni się na obchód granic z Księżycową Wodą, Sokolim Okiem i Ropuszym Śpiewem, a Wilczy Kieł spóźni się na polowanie - odparła.
- Ty to wszystko pamiętasz? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Tak jakoś wyszło. Pamiętam dużo rzeczy - odparła.
- Chodź, dokończymy rozmowę wieczorem - odparł mój brat wychodząc z chaty. Spojrzałem jeszcze w kierunku Afry. Dlaczego mój głupi brat musiał ją mieszać w naszą sprzeczkę? Poszedłem za nim. Jak tylko wyszedłem z chaty zostałem przyszpilony do ściany. - Dokończymy rozmowę teraz - warknął na mnie. Zacisnął mi rękę na karku, drugą zadając mi cios w brzuch. Zgięło mnie w pół. Odepchnąłem go, ale ponownie się na mnie rzucił. Biliśmy się chwilę, póki ojciec nas nie rozdzielił.
- Teraz to zachowujecie się gorzej niż dzieci! - skarcił nas. Wyplułem krew, która zebrała się w moich ustach. Niedźwiedzi Kieł miał zaczerwieniony nos. Aż zastanawiam się jaką siłę miała przerażona Afra, że omal mu tego nosa nie złamała. Rozeszliśmy się do swoich obowiązków.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz