Rozdział 5

0 0 0
                                    

Oto przede mną stała mała kopia Prędkiej Bryzy. Przyglądałem się jeszcze chwilę chłopcu.
- Mogłem się domyślić... - powiedziałem w końcu. - Pamiętasz, kiedy Prędka Bryza opowiadał o jakiejś dziewczynie na skraju lasu? - zapytałem patrząc na brata. - Wybrance jego serca - splunąłem, bo ledwo mi to przez gardło przeszło. Charli schylił się i przytulił dziewczynkę. Zaczęła cichutko płakać. Chciała wziąść chłopca na ręce, ale wyprzedziłem ją i podniosłem dziecko. Poszedłem do rodzinnej chaty słysząc, że oboje idą za mną. Usiadłem w swoim starym pokoju. - Jak to się stało? - zapytałem lekko zmieszany.
"Czy powinienem o to pytać? Odpowie, czy będzie się za bardzo bała?" - kłębiły się myśli w mojej głowie.
- Dopadł mnie, gdy kryłam się nad rzeką... - powiedziała cichutko. - Zaczął przychodzić do nas od pewnego czasu. Moi rodzice byli zadowoleni, że syn wielkiego wodza chce spędzić życie z jedną z ich córek. Wszyscy myśleli, że będzie to moja siostra, Błyszcząca Zorza, ale on upodobał sobie mnie... - mówiła cichutko łkając. Serce mi się łamało słysząc to. - I później uciekłam z domu - powiedziała. Wpatrywałem się w nią. Co mógł mieć ten głupi Prędka Bryza w głowie, kiedy krzywdził tak niewinną istotę jak ta, która siedziała właśnie przede mną. Dziewczynka zaczęła trzeć oczy. Znowu zaczęła się trząść. Wzrok trzymała utkwiony w swoich dłoniach. Po chwili jednak spojrzała na mnie i mojego brata.
- To jest niedopuszczalne - powiedziałem ostro zdenerwowany.
- Jeśli mu się sprzeciwisz to może to się źle skończyć - odpowiedziała cała drżąc.
- Ale musimy coś z tym zrobić - zaoponował mój brat. Przynajmniej w jednym się zgadzaliśmy... Afra zaczęła kręcić głową.
- Poradziłam sobie prawie przez cały rok, to teraz też sobie poradzę - stwierdziła. Położyłem dłoń na jej ramię.
- Pomożemy ci - obiecałem delikatnie się uśmiechając. Odwzajemniła uśmiech.
- Dziękuję - powiedziała nieśmiało. Przytuliła się do nas. Kryształowe Niebo wpadła do naszego pokoju.
- Idźcie, potrzebują waszej pomocy - powiedziała do nas. Podnieśliśmy się, a ona usiadła obok Afry, widocznie chcąc z nią zamienić kilka słów. Podszedłem do ojca. Prosił, abyśmy mu pomogli z ogniskiem. Zacząłem rozpalać rozmawiając z bratem o tym, co zrobić z synem wodza.

Stałem na uboczu. Rozmawiałem z Kurzą Stopą, ale był potrzebny i gdzieś poszedł. Poczułem, że coś się we mnie wtula. Spojrzałem na Afrę.
- Co się stało? - zapytałem, próbując ją uspokoić. Była cała spanikowana.
- Prędka Bryza - szepnęła tylko, a ja ją przytuliłem. Była tak mała, że wyglądała jak małe dziecko w porówaniu do mnie. Westchnąłem cicho.

Chwilę później poszedłem do rodziców. Uzgadniali coś jeszcze, ale gdy się pojawiłem od razu oboje na mnie spojrzeli.
- Co się stało Wilczy Kle? - zapytała Kryształowe Niebo.
- Rozmawiałem z Charlim - odparłem.
- Pobiliście się? - chciał dowiedzieć się ojciec. Pokręciłem głową.
- Chciałbym, żeby Charli i Afra wzięli dzisiaj ślub razem z nami - powiedziałem. - Taka niespodzianka dla niej - dodałem. Matka mierzyła mnie spojrzeniem.
- Victor wszystko dobrze? - zapytała zmieszana. Pokiwałem głową.
- Muszę jeszcze zamienić kilka słów z Charlim... - dodałem, ale brat mi przerwał wpadając na mnie.
- Co jest? - zapytał rozbawiony.
- Świetnie ci idzie to ściemnianie - rzuciłem do niego. Uśmiechnął się zadowolony. - A teraz chcę, żebyś udawał jeszcze bardziej - poprosiłem. - Ożenisz się z Afrą? - zapytałem. Oczy mojego brata były ogromne i okrągłe. Z przerażenia i niedowierzania.
- Wszystko z tobą w porządku? - chciał się upewnić. Pokiwałem głową. - Przecież ty mnie chciałeś udusić za samo przebywanie z nią - odparł mój młodszy braciszek.
- I nadal najchętniej bym to zrobił, ale są sprawy ważniejsze - odparłem. Charli się uśmiechnął. - Nie wyobrażaj sobie za dużo - ostrzegłem go. - Jak ją skrzywdzisz to mnie popamiętasz - dodałem. Uniósł ręce w obronnym geście, po czym zaczął się śmiać.

Było już późne popołudnie, a ja czekałem tylko na jedno. Zarówno ja jak i Lawendowa Perła wyglądaliśmy jak jakieś przeciwne stworzenia. Wódz siedział na swoim krześle. Przed chwilą złożyliśmy przysięgę, a ja wpatrywałem się w brata. Kiwnąłem do niego głową. Zrozumiał. Tak jak to zaplanowaliśmy. Eleona wzięła Lucasa, a Charli trzymając Afrę za rękę podszedł bliżej wodza. Widziałem jak Prędka Bryza zrywa się z miejsca. Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany.
- Czy przysięgacie żyć zgodnie z zasadami panującymi w plemieniu i troszczyć się o wspólne dobro? - wódz wypowiedział formułkę, której zawsze używa.
- Przysięgamy - powiedział mój brat.
- Przysięgamy - powtórzyła lekko zagubiona dziewczynka. Patrzyłem na nią. Nie chciałem, żeby tak to się potoczyło, ale nie było innego wyjścia...
- Mianuje was mężem i żoną - zakończył wódz. Afra wyglądała na trochę zdezorientowaną, ale widząc wściekłego Prędka Bryzę widziałem, że poczuła tą samą satysfakcję co ja. Uśmiechnąłem się widząc, że ona się uśmiecha. Eleona oddała im jej dziecko. Zaczęli coś szeptać między sobą. Później tańczyliśmy przy ognisku. To była jedna z ważniejszych elementów każdego wesela obozowego. Zamieniłem sie z bratem partnerkami. Teraz tańczyłem z Afrą.
- Dziękuję - szepnęła do mnie.
- Za co? - zdziwiłem się.
- Za wszystko - odpowiedziała. - Charli mówił, że to był też twój pomysł - powiedziała. No tak. Mój brat ma za długi język. Uśmiechnąłem się. Zakręciłem nią delikatnie, a Ropuszy Śpiew mi ją zabrał, porywając w taniec. Tańczyłem jeszcze z kilkoma kobietami. Kątem oka widziałem, że Prędka Bryza ją przechwycił i coś do niej szeptał. Dziewczynka cała się spięła. Widząc to, sam też się spiąłem. Mewy Pióro ją przechwycił. Po minie Prędkiej Bryzy wnioskowałem, że nie zdążył powiedzieć wszystkiego.
Gdy księżyc już sie piął wysoko, Afra została porwana z tłumu przez mojego brata. Szepnął jej coś do ucha, a gdy otrzymał odpowiedź, uśmiechnął się i przerzucił dziewczynkę przez ramię wywołując u niej pisk przerażenia. Spiąłem się znowu.
- Co się dzieje Victorku? - zapytała Lawendowa Perła siadając obok mnie. Była jakaś dziwna.
- Wolałbym, jakbyś zwracała się do mnie pełnym imieniem - odpowiedziałem. Kiwnęła głową zawiedziona. Siedziałem chwilę przy ogniu, a później wróciliśmy razem do chaty. Leżałem wpatrując się w sufit. Lawendowa Perła zaczęła się przytulać do mnie na co zareagowałem tylko przewróceniem oczami. Odsunąłem się lekko i zakładając ręce za głowę, zasnąłem.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz