Rozdział 27

0 0 0
                                    

Przynieśliśmy koszyk i przyprowadziliśmy Pioruna. Położyłem dzieci spać, a sam udałem się do chaty Alyssy. Usiadłem obok Afry i przyglądałem jej się.
- Powinna się niedługo obudzić - powiedziała medyczka. - Dostała mocne zioła przeciwbólowe i rozluźniające - odparła. Kiwnąłem tylko głową. Po chwili dziewczyna faktycznie zaczęła się budzić. Zacząłem ją głaskać po głowie.
- Spokojnie - powiedziałem. Rozejrzała się i spanikowała. - Afro... - powiedziałem łagodnie, próbując ją uspokoić. Spojrzała na mnie przerażona. - Nie bój się - poprosiłem. Delikatnie chwyciłem jej dłoń i ścisnąłem. Odwzajemniła gest, a po chwili zaczęła coraz mocniej wbijać palce w moją rękę. - Coś cię boli? - zapytałem zmartwiony. Przyglądała mi się, ale nie odpowiadała. - Alyssa! - krzyknąłem przestraszony, patrząc w kierunku, gdzie zniknęła. Po chwili medyczka wyłoniła się zza drzwi.
- Co się dzieje? Czemu krzyczysz? - zapytała podchodząc. - Obudziła się? - chciała się upewnić, patrząc na Afrę. Kiwnąłem głową.
- I nie wiem co chce, ale wbija mi palce w rękę - dodałem. Dziewczyna momentalnie puściła moją dłoń. Spojrzałem na nią. - Co się dzieje? - zmartwiłem się.
- Zioła - odpowiedziała Alyssa. - Dałam jej zioła, przez które jej ciało powinno się rozluźnić i prawdopodobnie nie będzie przez jakiś czas mówić, ani się ruszać - wyjaśniła. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami. Nie rozumiałem co chciały sobie przekazać. Jakaś tajemnica? - Miesiąc, może dwa i będzie całkiem zdrowa - dodała.
- Miesiąc nie będzie nic mówiła...? - zaniepokoiłem się. Czy jeszcze kiedyś usłyszę jej piękny głos i słodki śmiech? Medyczka pokręciła głową rozbawiona.
- Mówić będzie mogła w ciągu tygodnia, ale zostanie tutaj dopóki rana się całkowicie nie zagoi - dodała.
- Tydzień ciszy? - zapytałem przyglądając się jej.
- Dokładnie. Powinna odpoczywać - odparła medyczka.
- W takim razie... Teraz ja będę gadał - powiedziałem z uśmiechem. Po chwili Alyssa poszła i zostawiliśmy sami. Gadałem prawie dwie godziny. Chciałem jej opowiedzieć wszystko, by znowu nie przyszły jej do głowy takie głupie pomysły, jak to, że przez nią się kłócimy, albo, że wszyscy jesteśmy głupi jak mój brat. Chciałem powiedzieć jak najwięcej. Zadawałem jej też pytania na "tak", "nie", wykorzystując to, że dziewczyna mogła ściskać moją dłoń. Długie ściśnięcie dłoni oznaczało tak, a krótkie - nie. Odpowiedziałem jej o tym, co się zdarzyło gdy ją znaleźliśmy. Odpowiedziałem jej wszystko. Powiedziałem całą prawdę o tym "genialnym" pomyśle, żarcie i wszystkim z nią związanym. Patrzyła na mnie niekiedy z okrągłymi ze zdziwienia oczami. Pewnie nie spodziewała się, co działo się za jej plecami... W pewnym momencie ścisnęła moją rękę na dłuższą chwilę, dopóki nie przestałem gadać, patrząc na nią. - Co się stało? - przyjrzałem jej się. - Nie chcesz żebym gadał? - zapytałem. Zastanawiałem się, czy jej nie zanudziłem... Przecząca odpowiedź. - To co się dzieje? - zapytałem. Poczułem jak delikatnie ciągnie mnie w dół. Uległem. - Co się stało? - zapytałem nachylając się. Z trudem zarzuciła mi ręce na szyję i wtuliła w siebie. Położyłem się obok niej wtulając w nią. Gładziła moje włosy. To było naprawdę uspokajające. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem otoczony jej cudownym zapachem. Wtuliłem się w nią.

Rano obudził mnie Prędka Bryza. Kopnął mnie kilka razy i potrząsnął mną.
- Wilczy Kle obudź się, bo naprawdę zaraz mnie zdenerwujesz - powiedział. Westchnąłem rozbudzony. - Na polowanie miałeś iść - dodał. Syn wodza po chwili wyszedł, a ja zastanawiałem się co zrobić, by jej nie obudzić. Delikatnie ściągnąłem swoją dłoń z jej brzucha. Obudziła się... Posłała mi pytające spojrzenie. Przestraszyłem się trochę.
- Wybacz Afro... Nie chciałem cię obudzić... - westchnąłem. Kolejne pytające spojrzenie. - Idę na polowanie. Prędka Bryza przed chwilą tu był - wyjaśniłem. Wpatrywała się we mnie. Miałem dziwne wrażenie, że chce mi coś przekazać... Niestety nie rozumiałem, co dokładnie. - Przyjdę, jak tylko wrócę - obiecałem i poszedłem.
- No nareszcie - ofuknął mnie syn wodza. - Co ty się tak do niej kleisz? - zapytał po chwili. Wzruszyłem ramionami wskakując na Wichra. Jeszcze coś za mną gadał, ale przestałem zwracać na niego uwagę. Dzisiejsze polowanie nie szło mi zbyt dobrze. Moje myśli były już w obozie obok Afry. Zastanawiałem się, jak się czuje. Kiedy tylko wróciliśmy do obozu, od razu pobiegłem do chaty medyczki. Wpadłem do środka i usiadłem obok Afry. Uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłem gest, podając jej rękę. Ścisnęła mnie lekko.
- Chcesz zobaczyć Shanti i Lucasa? - zapytałem. Odpowiedź była twierdząca, stanowcza i dość silna jak na to, że była to mała dziewczynka na silnych ziołach. Zaśmiałem się. - Poczekaj chwilkę zaraz ich przyprowadzę - powiedziałem, szybko wstając. Pobiegłem poszukać Lucasa. Bawił się z innymi dziećmi. Jego siostra też tam chodziła. Zaatakowała moje nogi, tuląc się do mnie. Pogłaskałem ją delikatnie po głowie. - Lucas idziesz do mamy na chwilę? - zapytałem. Podbiegł do mnie i pokiwał głową. Chwyciłem ręce obu dzieci i zaprowadziłem do chaty medyczki. Chłopiec usiadł obok swojej matki, która chciała go przywołać ruchem ręki. Wiedziałem, że jest to dla niej ciężkie, więc delikatnie popchnąłem go do niej. Przytuliła synka.
- Dlaczego nas zostawiłaś? - zapytał cicho i z wyrzutem. Pokręciła przecząco głową mocniej się w niego wtulając. Widziałem, jak łzy zaczynają błyszczeć w jej oczach.
- Ona ci nie odpowie - powiedziałem. - Alyssa podała jej dosyć mocne zioła, przez które nie może mówić i ciężko jej się ruszać - wytłumaczyłem. Posłała mi niezadowolone spojrzenie. Rozbawiło mnie to. Przyprowadziłem Shanti bliżej niej, a ona odwzajemniła to piorunującym spojrzeniem. - Już nic nie mówię - powiedziałem skruszony. Wróciłem na wcześniejsze miejsce. Usiadłem pod ścianą i przyglądałem się jej, jak przytulała obydwoje swoich dzieci. Dzieci były zmęczone i było już późno, więc nic dziwnego, że szybko zasnęły. Gładziła ich włosy przez jakiś czas się w nich wpatrując. Niedługo później sama zasnęła, a ja ciągle na nią patrzyłem. Była taka urocza jak spała... Taka bezbronna... Jak mogłem pozwolić swojemu głupiemu bratu widzieć ją w takim stanie? Co ja wtedy miałem w głowie? Patrzyłem tak na nią, dopóki sam nie zasnąłem.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz