Rozdział 7

1 0 0
                                    

Ostatnio dostałem możliwość wyjazdu w teren. Zgodziłem się nie chcąc oglądać swojego brata. Dzisiaj mieliśmy wyjeżdżać. To był mój pierwszy wyjazd. Miałem jechać z Księżycową Wodą i kilkoma innymi wojownikami. Patrzyłem na Afrę. Stała i przyglądała się nam trzymając syna na ręku. Chłopiec był coraz większy. Widziałem jak mój brat otula dziewczynkę w pasie.
- Pa pa - zawołał Lucas, gdy wyjeżdżaliśmy z obozu. Machał do nas. Kryształowe Niebo pożegnała się jeszcze z Księżycową Wodą nim odjechaliśmy. Zatrzymaliśmy się nad rzeką. Zdziwiło mnie to trochę.
- Prędka Bryza musi coś jeszcze zrobić - wytłumaczył mi ojciec. - Powiedział, że mamy tu czekać i napoić konie - dodał. Patrzyłem na wodę. Byliśmy niedaleko miejsca gdzie jakiś czas temu widziałem mojego brata i Afrę... Znowu wstąpiła we mnie nowa złość. - Victor! Słuchasz mnie? - zawołał mój ojciec wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałem na niego. Westchnął. - Co się z tobą dzieje? - zapytał zmartwiony. Pokręciłem głową.
- Wszystko w porządku - powiedziałem.
- Victor?
- Ja... Wszystko w porządku - powiedziałem. Spojrzałem na niego i od razu tego pożałowałem. Mierzył mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. - Bo... To wszystko wina mojego głupiego brata! - wypaliłem.
- Victor...
- No ale to wszystko jego wina! - warknąłem. - Omotał ją i teraz robi wszystko by mnie tym zdenerwować! - powiedziałem.
- Czyli to wina dziewczyny? - zapytał rozbawiony.
- Nie jakiejś tam dziewczyny - powiedziałem przewracając oczami. - Ten ślub z Lawendową Perłą to był jego pomysł! - warknąłem. - To wszystko jego wina!
- Victor spokój - skarcił mnie mój ojciec. - Z bratem o dziewczynę się pobić? - zapytał zły. - Wy jesteście poważni?
- A ty i Cichy Kaszel? - zapytałem. - Też biliście się o mamę - przypomniałem. - Wiele razy to słyszałem - dodałem. Księżycowa Woda trochę się zaczerwienił zmieszany. Po chwili zaczął się zastanawiać.
- O co ci teraz chodzi, bo już się zgubiłem - powiedział. - To ty ożeniłeś się z Lawendową Perłą - przypomniał.
- No właśnie! - warknąłem. - A on z Afrą!
- Ale to był twój pomysł - odpowiedział spokojnie Księżycowa Woda.
- Bo Charli wkręcił mnie w małżeństwo z Lawendową Perłą, a gdyby nie to, że ożenił się z Afrą, to ona byłaby w niebezpieczeństwie... - powiedziałem cicho. - To miało ją ochronić... - dodałem.
- Przed czym? - zaciekawił się mój ojciec.
- Chyba przed kim - powiedziałem przewracając oczami.
- Jedziecie czy tu zostajecie?! - krzyknął do nas Prędka Bryza, na co się wzdrygnąłem. Pojechałem w jego kierunku.
- Przed nim - mruknąłem cicho, by tylko Księżycowa Woda mógł mnie usłyszeć. Pojechałem przodem prosto przed siebie. Prędka Bryza na mnie gwizdnął. Odwróciłem się zdziwiony.
- W drugą stronę jest Plemię Zwierząt Łąkowych! - zawołał do mnie. Nie słuchałem go jednak. - Tam jest Plemię Grzybowego Lasu! - krzyknął na mnie.
- Victor wracaj tutaj! - krzyknął za mną Księżycowa Woda. Podjechałem do niego. - Dziwnym trafem to jednak Prędka Bryza ma rację. Nie ty - mruknął do mnie, gdy byłem dość blisko. - Pilnuj się nas, bo się zgubisz - skarcił mnie. Pojechaliśmy dalej.

Ponad tydzień zajął nam dojazd do Plemienia Zwierząt Łąkowych. Wjechaliśmy do obozu. Księżycowa Woda zeskoczył z konia i poszedł przywitać się z jakąś kobietą. Zdradzał mamę? Patrzyłem na niego zdezorientowany i zły. Poszedłem w ślady za nim z naburmuszoną miną.
- A to jest właśnie mój najstarszy syn - powiedział przedstawiając mnie. Patrzyłem na niego zdezorientowany. - Victor przywitaj się ładnie z ciocią Kamiennym Polem - powiedział popychając mnie do przodu.
- Witaj Victorze - powiedziała rozbawiona, gdy nie wiedziałem co powiedzieć. - Wasz ojciec wiele mi o was mówił - powiedziała. Patrzyłem na nią zdezorientowany. - On nie wie kim jestem? - zapytała rozbawiona kobieta patrząc na mojego ojca. Zmieszał się trochę. - Jestem siostrą twojej mamy - powiedziała po chwili. - Przyjechaliście tu kiedyś, jak byłeś takim małym dzieckiem - zaśmiała się. - Nie dziwię się, że mnie nie pamiętasz - powiedziała. - Byłeś taki jak Filip - odparła po chwili zamyślenia. Obaj z ojcem spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani.
- Urodziłaś dziecko? - zapytałem. Wyglądała na starszą i zastanawiałem się czy to jest możliwe. Rozbawiłem ją tym.
- To jest mój wnuk - powiedziała. - Ma trzy latka - dodała. - Zaraz gdzieś się tu pojawi - powiedziała rozglądając się. Po chwili faktycznie pojawił się mały chłopiec. Podbiegł do Kamiennego Pola i przytulił się do jej nóg. Podniosła chłopca. Po chwili pojawił się ojciec dziecka.
- Mamo mówiłem ci, żebyś go nie nosiła - powiedział zabierając malca z rąk kobiety.
- A to jest Ostowy Pęd - powiedziała przedstawiając syna. Spojrzał na nas i uśmiechnął się miło.
- Witaj Księżycowa Wodo - powiedział do mojego ojca. Wojownik odwzajemnił jego uśmiech. - Victor? - zapytał zmieszany Ostowy Pęd. - Prawie cię nie poznałem - powiedział rozbawiony.
- Wilczy Kieł - przedstawiłem się.
- Ten czas tak leci - zaśmiał się mężczyzna. - Kiedyś razem przemierzaliśmy te łąki, pamiętasz? - zapytał wskazując połać terenu za obozem. Niepewnie skinąłem głową.
- Zgubiliście się - powiedział mój ojciec rozbawiony.
- Pamiętam jaka Kryształowe Niebo była załamana - powiedziała Kamienne Pole. - A wy dwaj spaliście w trawie - dodała śmiejąc się. Kiwałem zdezorientowany głową. Jak sami zauważyli mogłem mieć wtedy jakieś 3 lata i nic nie pamiętałem. Rozmawialiśmy długo. Zaprosili nas do swojej chaty i pozwolili nam spędzić u nich noc. Następnego dnia razem z ich wojownikami mieliśmy wyruszyć w dalszą drogę.

Wracaliśmy już do obozu Plemienia Zwierząt Łąkowych. Nie było nas już prawie 4 miesiące. Jechałem z Ostowym Pędem, więc udało mi się z nim dużo porozmawiać. Wspominał stare czasy. Jak się okazało był ode mnie 5 lat starszy i dużo lepiej pamiętał nasze wybryki.
- Słuchałem cię w nocy - powiedział w pewnym momencie. Spojrzałem na niego zdziwiony. - Przez sen cały czas powtarzasz imię jakiejś dziewczyny - powiedział rozbawiony. Czułem jak się czerwienie. - Ładna? - zapytał. Kiwnąłem lekko głową i spuściłem wzrok na swoje ręce. - Nie bój się nikomu nie powiem - powiedział rozbawiony. - Ale ma piękne, nietypowe imię - powiedział. - Na A... - zawiesił się próbując sobie przypomnieć jej imię.
- Afra? - podsunąłem zmieszany.
- Czyli wiesz o kim mówię - powiedział rozbawiony. - Jak wygląda? - zaciekawił się wojownik.
- Jak małe dziecko - przyznałem. - Bardzo mała jest, ma ciemne włosy, lśniące oczy i uroczy uśmiech... A jej zapach jest prześliczny - rozmarzyłem się. Ostowy Pęd zaczął się śmiać.
- Nie odfruń mi tu zaraz - powiedział rozbawiony. Znowu zacząłem się czerwienić. - Cieszysz się, że wracasz do niej? - zagadnął mnie. Uśmiech od razu zszedł mi z twarzy. - Coś nie tak? - zapytał wojownik.
- Ona się mnie boi... - powiedziałem. - I to wszystko wina mojego brata - dodałem.
- Brata? - zaciekawił się. - Przez całą podróż mówiłeś tylko o tej dziewczynie i nawet nie pochwaliłeś się, że masz brata - powiedział rozbawiony.
- Charli i ja ciągle się kłócimy - powiedziałem tylko. Dojechaliśmy i położyłem się spać. Musiałem przyjąć to, co sobie zgotowałem...

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz