Weszliśmy do stajni. Przyjrzałem się dokładnie Afrze. Jeżdżenie w teren różniło się od polowania. To była jednak mała dziewczynka, którą ten dzikus mógł porwać. Zastanawiałem się co zrobić.
- Dasz sobie radę sama? - zapytałem z wahaniem. Spojrzała na mnie niepewnie. Westchnąłem. - Dobra, najwyżej wezmę Pogromcę na uwiąz - stwierdziłem. Przytuliła się do mnie, a ja pocałowałem jej czoło, delikatnie się uśmiechając. Podniosłem ją i posadziłem na Pogromcy. Sam wskoczyłem na Wichra i obydwoje wyjechaliśmy. Chwyciłem Pogromcę, bo w obozie dużo ciężej było nad nim zapanować. Niektórzy wojownicy już czekali inni dopiero się schodzili. Stanęliśmy niedaleko wyjścia.
- Hej, dziewczynko, nie zgubiłaś się? - zapytał jeden ze starszych wojowników. Spojrzałem w tamtym kierunku.
- Łapy przy sobie Ropuszy Śpiewie. Ona jedzie z nami - warknąłem na niego. Od zawsze go nie lubiłem. Był jakieś 13 lat starszy ode mnie, a zachowywał się tak, jakby mógł mną rządzić. Mężczyzna oddalił się trochę podśmiewując. Uśmiechnęła się blado. Po chwili przyjechał wódz. Zmierzył Afrę wzrokiem.
- Jedziesz z nami? - zapytał. - A gdzie twój strój? - zaśmiał się.
- Prędka Bryzo nie bądź nie mądry. Męski strój jest zbyt odkryty jak dla niej - powiedziałem.
- Można byłoby na coś popatrzeć - odparł ze śmiechem. Zmierzyłem go niezadowolonym wzrokiem, aż się przestraszył i uspokoił. Wyjechaliśmy z obozu, a ja pilnowałem Afry, żeby zbytnio się nie oddaliła ode mnie.
- Większa zwierzyna, polujemy w więcej osób. Mniejsza, można samemu - poinstruowałem ją. Zobaczyłem w oddali królika. Rzuciłem w jego kierunku dzidę, trafiając. Podjechałem i zabrałem królika do sakwy. Zauważyłem, że Afra upatrzyła sobie jakąś ofiarę. Rzuciła w królika, ale ten niestety uciekł lekko draśnięty. Prędka Bryza go dobił. Afra wzięła dzidę.
- Nieźle jak na pierwszy raz, ale celuj bardziej w zwierzynę nie w liście - zaśmiał się wódz. Pokiwała głową. Któryś z wojowników dał znak, że ma coś dużego, gwiżdżąc. Wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Sarna trzy długości lisa stąd - rzucił najważniejszymi informacjami. Rozroszyliśmy się okrążając zwierzę. Zaczęliśmy zmniejszać okrąg, aż sarna nas zauważyła i przestraszona próbowała uciec. Otoczyliśmy ją nie dając możliwości ucieczki. Kilku wojowników rzuciło w jej kierunku, ale sarna była dość oporna. Zadali jej ledwie kilka ran. Zobaczyłem strzałę przeszywającą przerażoną sarnę. Cios nie był odpowiednio wykonany, ale śmiertelny. Afra rzuciła tę dzidę... Spojrzałem w jej kierunku uśmiechając się.
- Szczęście początkującego - skwitował Ropuszy Śpiew. Krucza Stopa pomógł wojownikowi przywiązać sarnę za kopyta do gałęzi, zostawiając ją na drzewie, by później po nią wrócić.
- Weźmiemy ją jak będziemy wracać - wytłumaczyłem, widząc jak Afra się temu przygląda. Wręczyłem jej dzidę. - Świetnie się spisałaś - dodałem z uśmiechem. Później polowaliśmy aż do późnego popołudnia. Afrze szło coraz lepiej i nawet złapała kilka królików i nornika. Słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, gdy wróciliśmy do obozu z pokaźną stertą zdobyczy. Odprowadziłem ogiery do stajni. Chciałem wrócić do Afry, która siedziała przy ognisku, ale zauważyłem, że dyskutowała z przyjaciółką. Zaczepił mnie Zajęczy Sus. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Uczyłeś ją polowania? - zapytał rozbawiony pokazując na Afrę.
- Wziąłem ją ze sobą poprostu - odparłem.
- A ta sarna? - zapytał zdziwiony.
- Sam się zdziwiłem - odparłem. Zaczęliśmy się śmiać trochę. Gadaliśmy o różnych rzeczach. Ważniejszych lub mniej ważnych.
- Co się z tobą stało? - zapytał wreszcie.
- O co chodzi? - zdziwiłem się.
- Ja cię pamiętam jako najspokojniejsze dziecko, które bało się wszystkiego i wszystkich - przyznał. - A teraz role się odwróciły. Nasz Wilczy Kieł zaczął pokazywać swoje kły - zaśmiał się. - Zazdrosny jesteś o nią? - zapytał.
- Nie, ja nie jestem zazdrosny. Ja poprostu pilnuje tego co moje - odpowiedziałem. Zaśmiał się.
- Aż sam się bałem do ciebie zbliżyć - przyznał. Westchnąłem zakłopotany.
- Ona ma na mnie dziwny wpływ - przyznałem.
- Widać z daleka, że jesteś w niej zakochany - odparł. - Robisz wszystko co ona powie - dodał rozbawiony.
- Zajęczy Susie? - zapytał Kamienny Wir. - Muszę z tobą porozmawiać - powiedział. Oddaliłem się od nich. Afra stała z boku przyglądając się dzieciom. Przytuliłem ją od tyłu, a ona się cała spięła.
- Co się dzieje Afro? - zapytałem, a ona natychmiast się rozluźniła.
- Prosiłam żebyś mnie nie straszył Victor - powiedziała. - Skąd mogę wiedzieć, że nie jesteś Prędką Bryzą albo jakimś innym wojownikiem? - zapytała odchylając głowę do tyłu i całując mój podbródek.
- Ktoś cię próbował dotknąć? - zapytałem, tym razem sam się spinając. - Zabiję, jak tylko dowiem się kto - powiedziałem. Pocałowała mnie, a moja złość nagle w całości odfrunęła. - Kto? - zapytałem.
- Mnie też zabijesz? - zapytał Prędka Bryza podchodząc do nas.
"Ciebie to w szczególności" - pomyślałem.
- Spróbuj ją dotknąć, a się przekonasz - warknąłem.
- Spróbowałem już i to nie raz, ale mogę spróbować jeszcze raz albo nawet kilka - odpowiedział z uśmieszkiem. Chciałem do niego iść i go uderzyć, ale Afra chwyciła moją dłoń i splotła nasze palce. Totalnie wytrąciło mnie to ze zdenerwowania. Patrzyłem na nią zdziwiony. - Taki pokorny? A może w ciąży? - zaśmiał się wódz. Byłem wściekły i prawdopodobnie gdyby nie to, że ona kurczowo trzymała się mojej ręki, dawno bym już przyłożył Prędkiej Bryzie.
- Victor proszę cię - załamała się ściskając moją rękę.
- Spróbuj jej dotknąć, a pozbawię cię zębów - zagroziłem. Odpuściłem bójkę, bo Afra się bała. Prędka Bryza odszedł podśmiewując się.
- Ostatnio jakiś nerwowy jesteś - stwierdziła wtulając się we mnie.
- Sam nie wiem czemu - przyznałem. Przyglądałem jej się chwilę, po czym porwałem ją w górę. Posadziłem na swoim biodrze. Owinęła nogi wokół mojego pasa, zabezpieczając się przed upadkiem. Pocałowałem ją w policzek. Księżyc dopiero piął się do góry, ale oboje byliśmy zmęczeni. - Lucas! Shanti! - zawołałem dzieci. Delikatnie odstawiłem Afrę na ziemię. Zabraliśmy dzieci do chaty. Położyliśmy ich spać. - Odpocznij - powiedziałem sadzając ją na ziemi.
- Gdzie idziesz? - zapytała.
- Przejść się - odpowiedziałem. Wstała. - Nic mu nie zrobię - zapewniłem.
- W takim razie na pewno z tobą idę - odpowiedziała. Posłałem jej pytające spojrzenie. - Jak już pomyślałeś o Prędkiej Bryzie to tak szybko nie odpuścisz - stwierdziła. Westchnąłem. Usiadłem i poklepałem miejsce obok siebie. Usiadła na moich kolanach, twarzą do mnie. Pocałowała mnie i podcięła mi ręce, na których się podpierałem. Poleciałem w dół, ale nie uderzyłem głową o ziemię.
- Bez takich - powiedziałem. Uśmiechnęła się i położyła głowę na mojej klatce.
- Teraz będę mieć pewność, że do niego nie pójdziesz - szepnęła wtulając się we mnie. Westchnąłem głaszcząc ją po głowie. Po chwili oboje zasnęliśmy.
CZYTASZ
Moja Śnieżna Księżniczka
Teen FictionDruga część "Poszukiwania miłości, czas zacząć!". Tym razem świat widzimy oczami Wilczego Kła. Czy on i Śnieżny Kwiat aż tak bardzo różnią się od siebie? Przeczytaj by poznać losy i myśli Victora.