Rozdział 41

0 0 0
                                    

Pod wieczór wróciliśmy do obozu. Dzieci pobiegły się jeszcze bawić, a do nas podszedł rozbawiony Prędka Bryza.
- Myślałem, że to ściągniesz zaraz po wyjściu ode mnie - rzucił dusząc się śmiechem.
- Zakład to zakład - odparłem.
- Jestem pewna, że ty byś nie wytrzymał całego dnia w takim stroju - powiedziała Afra przewracając oczami.
- A chcesz się przekonać? - zapytał wódz wyzywająco.
- Nie odważysz się - droczyła się z nim. Zaśmiała się.
- Jutro idę na pole w tym stroju - rzucił.
- Mogę cię nawet nauczyć plewić - odparła z uśmiechem. Ta wymiana zdań była zbyt szybka.
- Zgoda - odpowiedział wódz.
- Jutro rano czekam na polu - powiedziała Afra.
- Nie spóźnij się.
- Nie spóźnię - odpowiedziała odchodząc. Spojrzała na mnie. Moja mina musiała być piękna, bo aż się zmieszała. - No co? - zapytała.
- Prędka Bryza w kobiecym stroju - powiedziałem niedowierzając własnym słowom. Wybuchnąłem śmiechem na samą myśl jak on może jutro wyglądać.
- Ty też idziesz? - zapytała.
- Z chęcią to zobaczę - odpowiedziałem. Poszliśmy do chaty.
- Ściągaj to - rzuciła do mnie.
- Ale że jak? - zapytałem zakłopotany. Wzięła jakąś mieszankę.
- Jak mam cię posmarować, jak będziesz siedział w tym? - zapytała pokazując kobiece ubrania. Posłusznie się rozebrałem i usiadłem na ziemi. Usiadła za mną i zaczęła jeździć dłońmi po moich plecach. Skrzywiłem się, bo skóra cała mnie piekła. - Spaliłeś się trochę - wyjaśniła. Posmarowała mi też brzuch.
- Znowu się będziesz tak o mnie troszczyła? - zapytałem.
- A chcesz? - zapytała ze śmiechem. - Spaliło cię to próbuje załagodzić ból - powiedziała całując mnie w policzek. Pocałowałem ją, a ona oddała pocałunek.
- Chcę - przyznałem. - Ale chciałbym też, żebyś była moją małą dziewczynką - powiedziałem przytulając ją. Posadziłem ją na swoich kolanach opierając jej plecy o swoją klatkę. - Taka niewinna i słodka - szepnąłem jej do ucha. Uśmiechnęła się zamykając oczy i odchylając delikatnie głowę do tyłu. Pocałowałem ją w policzek.
- Dasz mi może ten strój...? - zapytał Prędka Bryza wchodząc do pomieszczenia. Zamilkł widząc nas.
- Zaraz ci go przyniosę - powiedziałem podnosząc wzrok.
- Chętnie popatrzę - odpowiedział wódz.
- Powiedziałem, że zaraz ci przyniosę - powtórzyłem ostro.
- Ja mu podam - powiedziała Afra chcąc wstać.
- Nie wstawaj - poprosiłem ją szeptem z paniką. Posłała mi pytające spojrzenie. Wtuliłem się w jej plecy. - Kazałaś mi wszystko ściągnąć... - szepnąłem jej do ucha. Momentalnie zaczęła się czerwienić. - Zaraz ci przyniosę te ubrania - powiedziałem ostro do Prędkiej Bryzy.
- Ależ nie trzeba - odpowiedział siadając.
- Mam zawołać Pioruna? - zapytała Afra. - Albo Zapomnianą Nadzieję i Rybią Łuskę? - dodała. Wódz zbladł lekko. Bał się wszystkiego, co zostało wymienione.
- Będę czekał przed chatą - powiedział wstając i szybko wychodząc. Afra się zaśmiała.
- Kryształowe Niebo mówiła, że cię to kiedyś zgubi - przypomniała.
- Miałaś mówić wcześniej - odparłem cały się czerwieniąc. Pocałowała mnie, a ja oddałem pocałunek. Jej usta miały słodki smak...
- Poczekaj na mnie chwilę - poprosiła podając mi koc i zabierając te ubrania. Zarzuciłem go sobie na nogi. Wyszła z chaty. Po chwili wróciła. Usiadła na moich kolanach i pocałowała mnie. Ona miała na mnie dziwny wpływ. Ulegałem jej, spełniałem jej prośby, a jeśli chciałem postawić na swoim, musiałem się bardzo kontrolować i pilnować, by jej nie słuchać. Bezwiednie, pogrążony w pocałunku, zacząłem jej delikatnie pomagać zrzucić ubrania. Zrobiliśmy to... Byłem bardzo ostrożny i delikatny, a nawet pozwoliłem jej prowadzić... Nie wiem dlaczego to zrobiłem... Co mnie do tego pokusiło? Przecież i tak nie mogło nic z tego być... Byłem bezpłodny... A jednak zrobiliśmy to... Wtuliłem się w nią i pocałowałem, gładząc jej włosy. Leżała wtulona we mnie i już przysypiała. - Dzieci! - opamiętała się w jednej chwili.
- Księżycowa Woda się z nimi bawi i zaraz tu wrócą - powiedziałem delikatnie, chcąc ją uspokoić. - Wszystkim się zająłem - dodałem. - Mogę po nie iść, jeśli chcesz - zaproponowałem. Pokręciła głową.
- Są bezpieczne - stwierdziła.
- Chodź, idziemy po nich, bo wiem, że nie da ci to spokoju - powiedziałem podnosząc się. Postawiłem ją na nogach, okrywając kocem. Ubraliśmy się szybko i wyszliśmy z chaty. Chwyciłem biegnącego wprost na mnie Lucasa i Shanti, która go goniła, a już zaczęła przysypiać. Zaniosłem ich do sypialni, a po chwili wróciłem do Afry. Usiadłem obok niej.
- Powinniśmy iść spać - stwierdziła.
"Ty powinnaś" - poprawiłem ją w myślach.
- Jutro idziemy z Prędką Bryzą - dodała. Podniosłem ją delikatnie i posadziłem na swoich kolanach. Zaczęła wtulać się w moją klatkę. Pocałowałem ją w czoło i zacząłem gładzić jej włosy. Po niedługim czasie zaczęła przysypiać. Siedziałem jeszcze tak przez chwilę przeczesując dłonią jej włosy. Później podniosłem ją delikatnie i zaniosłem do chaty. Położyłem ją obok dzieci. Przykryłem kocem najpierw maluchy, a później wziąłem koc i ją też przykryłem. Położyłem się obok niej wtulając w jej plecy. Chwilę później zasnąłem.

- Victor? - zapytała.
- Hmm? - mruknąłem nie otwierając oczu.
- Idziesz z nami?
- Mhm.
- Victor? - zapytała całując mnie w policzek.
- Co się dzieje Afro? - zapytałem rozbudzając się. Uśmiechnęła się, a ja ją przytuliłem.
- Trzeba wstawać - stwierdziła. - Prędka Bryza będzie czekać - dodała. Zacząłem wstawać leniwie.
- Z chęcią go zobaczę - powiedziałem przeciągając się. Zaczęła budzić syna, a córkę podniosła. Podniosłem zaspanego chłopca. Wyszliśmy z chaty. - Pewnie się boi albo zaspał - stwierdziłem.
- Poczekamy na niego w polu - odparła Afra. Poszliśmy w tamtym kierunku i już zaczęliśmy plewić, czekając na wodza.
Najpierw było słychać śmiech Shanti. Później Afra się zaśmiała. Wiedziałem kto przyszedł.
- Pierwsze to się dobrze ubierz - poleciła dziewczyna. Odwróciłem się i zacząłem śmiać. Mężczyzna faktycznie miał wszystko źle ubrane.
- Co on tu robi? - zapytał czerwony wódz.
- Pilnuje ciebie - rzuciłem nadal się śmiejąc.
- Fuj! Tu są dzieci! - pisnęła Afra odwracając wzrok. - Zakryj to! - krzyknęła. Chwyciłem dzieci i odwróciłem ich plecami do Prędkiej Bryzy. Zrobił dumną minę. Teraz dopiero zauważyłem jak wygląda. Wszystko miał odkryte. Był przeciwieństwem do tego, jak ja wczoraj wyglądałem starając się wczoraj zakryć jak najwięcej... - Zakryj to nim Zapomniana Nadzieja tu przyjdzie i to zobaczy! - zagroziła. Mężczyzna od razu się poprawił. - Stanik też - rzuciła.
- Co?
- To co słyszysz - powiedziała poprawiając go. Widziałem satysfakcję w jej oczach, gdy dociągała z całej siły stanik na jego plecach.
- Tak to się nazywa? - zdziwił się, a ona kiwnęła głową.
- Teraz nauczysz się plewić.
- Ple-co? - znowu robił z siebie głupa. Spróbuje jej dotknąć, a na miejscu mu zęby wybiję, albo ręce połamię. Afra zaczęła go uczyć, a ja zająłem się plewieniem.

Moja Śnieżna Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz