dyrektor

1.4K 131 40
                                    

Rozdział 2

Przez następne kilka dni tuż po swoim wykonaniu obowiązków Harry i Hekate znikali w swoim pokoju, by studiować kupione przez chłopca księgi. Dowiedzieli się już najważniejszych podstaw, o Ministerstwie Magii, o Banku Gringotta, czy o wojnie jaka miała miejsce i skończyła się zniknięciem Tego - Którego - Imienia - Nie  - Wolno - Wymawiać. Właśnie, dowiedzieli się również jak miał na imię, a raczej jaki miał pseudonim bo szczerze wątpili, że jakaś matka postanowiła nazwać własne dziecko Lordem Voldemortem. Czarodzieje panicznie bali się wymawiać tego imienia. Dowiedzieli się również, dokładniej z 'Powstania i upadku czarnej magii', że istniało coś takiego jak czystość krwi, jednak ten temat nie był tam rozwinięty, jedynie wspomniany jako coś czym kierował się Voldemort i jego śmierciożercy.

- Raczej stronnicza - oceniła książkę Hekate - W końcu historie piszą wygrani...

Harry kiwnął głową. Jego siostra zawsze była tą nadzbyt sceptyczną. W szkole gdy tylko poczuła, że coś jej nie pasuje to dopytywała nauczycieli do skutku. Pastor Smith wyrzucił ją kiedyś za to z lekcji, bo odważyła się podważyć jakiś dogmat. Wtedy przestała dopytywać tak często, dusza sceptyczki nadal w niej pozostała.

- Mam dziwne przeczucie - mruknął szczerze, rozczesując loki palcami - Jakby ktoś nas okłamał.

Czarnowłosa dziewczynka pokiwała głową. Przeczucia Harry'ego były czymś zupełnie irracjonalnym, jednak sprawdzały się na tyle często, że brała je pod uwagę.

W książce o genealogii czarodziejów znaleźli wiele nazwisk rodzin 'czystej krwi' cokolwiek to znaczyło. Istniała Nienaruszalna Dwudziestka Ósemka, z tego co zrozumieli te rodziny były absolutną elitą. Nie znali oczywiście żadnego z nazwisk, za to wgłębiając się dalej w książkę znaleźli w niej swoje własne nazwisko. Co prawda wykreślone z nienaruszalnej listy za otwartość ich przodka w stosunku do mugoli, jednak jak się okazywało Potterowie byli starym rodem. To bardzo przypominało angielską arystokrację i to była dziwna myśl, należeć do rodziny z taką historią.

- Goblin mówił, że ta skrytka, którą widziałem to jedynie moja własna, imienna - rzekł Harry - Mówił coś o jakiś rodowych przedmiotach, ale ten wielkolud przerwał mu w najważniejszym momencie...

W jego głosie było słychać odrobinę żalu. Nie znaleźli więcej informacji o Potterach, prócz tego, że ich przodkowie wynaleźli kilka z przełomowych eliksirów. No i istotny fakt, który wyłapała Hekate. Oni choć należeli do Potterów, no może z Hekate sprawa nie była do końca jasna, jednak pewnym było, że nie byli czystej krwi, w końcu ich matka miała niemagiczną rodzinę. To wszystko wydawało się zagmatwane.

Z każdym dniem Hekate była coraz smutniejsza. Przecież ona też miała magię, specjalnie nawet gdy byli z Harrym na placu zabaw, by wypuścić Hedwigę, skupiła się by podnieść jeden z kamieni ze ścieżki. Nie było to łatwe zadanie, jednak udało jej się to, kamień lewitował tuż przed nimi.

- Nie jestem charłaczką - wyszeptała pewnie - Zakładając, że ten system wykrywania magicznych dzieci jest sprawny to Hagrid nas okłamał.

Harry jedynie prychnął.

- Nie zdziwiłbym się - szepnął równie cicho - Nie podoba mi się to wszystko.

. . .

Hekate właśnie wbiegła do ich ciasnego pokoiku. Jej włosy były rozwiane, zatrzasnęła za sobą drzwi i opadła na łóżko. Oddychała ciężko.

- Davies jest wściekła - poinformowała brata - Nie wiem nawet na co, idealnie wyczyściłam te naczynia.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz