kwiat lasu

986 114 21
                                    

Rozdział 14

Skończyła sie właśnie ich ostatnia czwartkowa lekcja, transmutacja. Wyszli zwartą grupą z sali numer siedem i takim szykiem mieli pójść na obiad. Razem z Ingą ustawiły się z tyłu, to było ich stałe miejsce, tak by być jak najdalej od znienawidzonych przez nich uczniów.

- Edlund, może ty jesteś charłakiem skoro nie potrafisz dokonać tak prostej przemiany? - zawołał blondwłosy Conor Dalin ku uciesze swoich towarzyszy.

Szwed wyjątkowo nie lubił chłopaka, który z resztą był tej samej narodowości co on. Zawsze gdy go wyśmiewał robił to po angielsku tak by wszyscy słyszeli i rozumieli jak bardzo nim gardził. Lyall Edlund zdecydowanie nie miał dobrze w tej szkole.  Z jego ust wyrwało się parę słów po szwedzku, Hekate ani trochę nie zrozumiała tego chropowatego języka.

- Miej w sobie trochę odwagi, Edlund, powiedz to wszystkim - odezwał się Anghel Kostov.

Dalin miał na twarzy wyjątkowo paskudny grymas. To była kolejna sprzeczka Edlunda i Dalina, nie zapowiadała się jednak zbyt dobrze, Hekate miała niejasne przeczucie, że to się źle skończy.

- Powiedziałem, że twoi rodzice musieli użyć wyjątkowo skomplikowanych czarów, by nauczyć angielskiego kogoś tak tępego jak ty, Dalin. - warknął Edlund - Odwal się wreszcie ode mnie, bo mi się wymsknie parę twoich osiągnieć szkolnych...

Było widać, że uwaga o jego rzekomym charłactwie zabolała Lyalla Edlunda na tyle, by go wyprowadzić z równowagi, co było nie lada wyczynem.

- Zamknij się, Edlund, ty półszlamo! - Dalin wyjął różdżkę, zrobił to też drugi chłopak.

- Chodźmy może na obiad, załatwcie sobie to później... - zaproponował swoim apodyktycznym tonem Joseph Beville - Hej, pojedynki na korytarzach są nielegalne!

Kilka wyjątkowo wrednych zaklęć poleciało w stronę Edlunda i przy okazji stronę dziewczyn. Hekate stwierdziła, że ma tego serdecznie dość, szczególnie, że widziała jedno spudłowane lecące centralnie w jej stronę. Sama wycelowała różdżkę w stronę Lyalla.

- Flipendo.

Edlund zanim został uderzony zaklęciami został odsunięty przez siłę zaklęcia Hekate. Ona za to pociągnęła Ingę tak, by zaklęcia trafiły w ścianę, a nie w ich dwójkę. Edlund wodził za nimi wzrokiem, aż zorientował się, że Evans go uratowała.

- Kilku na jednego to mało honorowo, ale czego się po was spodziewać. - prychnęła czarnowłosa dziewczyna nie potrafiąc się powstrzymać.

W tym momencie zorientowali się, że całej sytuacji przypatruje się albinoska, nauczycielka transmutacji Helga Wagen.

- Chłopcy, nie rzucajcie zaklęć na korytarzu - zwróciła uwagę trzem przyjaciołom Avery'ego - Edlund, Evans dzisiaj o 20 szlaban, zgłosicie się do gajowych Stojevów.

Cudownie, Hekate właśnie brakowało szlabanu, przynajmniej nie był on u Popova, bardzo nie chciała klęczeć na grochu. Edlund spojrzał na nią, odrobinę przepraszająco. Zbyła to. Być może powinna nie reagować, jednak przed sobą musiała przyznać, że zrobiło jej się Edlunda szkoda. Cóż, teraz musiała ponieść tego konsekwencje.

. . .

Harry znów uczył się eliksirów, Blaise zaczął mu wytykać, że sam się tym zamęczy. Na szczęście dla wymówek Pottera to miała być już ostatnia ich dodatkowa lekcja. Niedługo rozpoczynały się w końcu egzaminy, a Quirrell na ich przedostatniej lekcji powiadomił go, że jeszcze w ich trakcie wyjeżdża.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz