sroka

836 120 13
                                    

Rozdział 62

Harry nie lubił Sybilli Trellowney, uważał, że jest pijaczką i wariatką, a jego negatywne odczucie spotęgowały się, gdy się dowiedział, że to ona wypowiedziała przepowiednie na jego temat. Harry jednak lubił wróżbiarstwo. Może wydawać się to dziwne, ale było dla niego coś ekscytującego w odczytywaniu znaków z kuli, czy z kart tarota, a potem faktycznym znajdowaniu ich w swoim życiu. Oczywiście, za jego pomocą nie dało się przewidzieć wszystkiego, raczej dotyczyło one małych szczegółów, jednak zwracając na nie uwagę można było lepiej poznać przyszłość. Regulus wyznał im, że Lily Potter właśnie za pomocą wróżbiarstwa i numerologii przewidziała, że Lord Voldemort jednak zjawi się w ich domu i jak podejrzewał sam zainteresowany dlatego stworzyła rytuał ofiarnej krwi. Za pomocą numerologii mogła przewidzieć zachowanie Czarnego Pana, mogła przewidzieć, że  domu dojdzie do morderstwa, ale to wróżbiarstwo musiało jej pokazać na czym powinna się skupić. Dlatego Harry nie lekceważył go mimo beznadziejnej nauczycielki. Jednak lekcje z centaurem Firenzo... to było coś zupełnie innego.

Po pierwsze, Firenzo faktycznie potrafił nauczać i był trzeźwy na lekcji, co w przypadku Trellowney było zwykle niewykonalne. Po drugie jako centaur miał wiedzę na temat wróżenia i wreszcie traktował je tak jak powinno być traktowane. Nie jako prawda wykuta w kamieniu, a coś do interpretacji i mądrość centaurów opierała się właśnie na tym, by interpretować takowe znaki, w ich przypadku napisane w gwiazdach. Firenzo twierdził, że nadchodzi wojna, gdyż światło Marsa stawało się coraz jaśniejsze. Cóż Harry miał informacje z pierwszej ręki, że dokładnie tak było. Inną kwestią było to, że Firenzo był całkiem przystojny i wiele dziewczyn wzdychało do niego non stop.

- Oj tam, bo tobie się blondyni nie podobają... - śmiał się z niego Blaise, gdy na to narzekał

Harry spiorunował go wzrokiem.

- Nawet jakby się podobali, to nie robiłbym maślanych oczu, naprawdę przypomina mi się Lockhart.

Blaise tylko zachichotał. On znał jednego blondyna, który gdyby nie Malfoy'owska duma, to robiłby do Harry'ego maślane oczy. Harry jak na razie tego zupełnie nie zauważał, ale to wynikała raczej z tego, że miał zupełnie wywalone w osobę Draco i Blaise obawiał się, że szybko się to nie zmieni jeśli sam Malfoy tego nie zmieni. No cóż, to nie była jego sprawa.

. . .

Był piątek, a Hekate właśnie skończyła lekcje numerologii, a od weekendu dzieliła ją jeszcze transmutacja z okropną Helgą Wagen. Kiedy Nadjeżda Belkin byłą dyrektorką to musiała się kontrolować, ale nadal  było po niej widać uprzedzenia. Po Durmstrangu krążyły plotki, że Belin chciała dokonać zmian w kadrze nauczycielskiej wyrzucając z niej purystów czystej krwi, ale nie zwracając szkoły ku światłu.

- Słyszałem, że sama jest półkrwi - mruknął Lyall - Jej rodzina jest w trakcie zdobywania statusu czystej krwi w Rosji, to, że jest dyrektorką zdecydowanie podwyższa prestiż rodziny.

Cóż, to miało sens i nie zagrażało zepsuciu tego co dobre w Durmstrangu. Z rozmyślań wyrwał ją głos nauczyciela.

- Panno Evans, na sekundkę.

Więc została, sala opustoszała, drzwi się zamknęły. Siwy nauczyciel machnął różdżką zabezpieczając salę.

- Jestem człowiekiem konkretnym, moja droga i nie będę tutaj owijał w bawełnę, usiądź na chwilę - powiedział stanowczo.

Hekate więc usiadła zastanawiając się do czego zmierza jej nauczyciel.

- Zawszę wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. - ciągnął z nieczytelną miną - Liczby mówią same za siebie, ale artmetyka to nie wszystko. Ty nigdy nie szukałaś prostych odpowiedzi, wolałaś wgłębić się w temat. Muszę przyznać, że z zaciekawieniem obserwuję jak konsekwentnie wprowadzasz pewną wizję na świat w życie. Nie pamiętam kiedy ostatnio w Durmstrangu było tyle dyskusji o idei, kiedy uczniowie tak żarliwie podważali obecne systemy prawne. Kiedy uczniowie porównywali jak działają ich kraje. 

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz