zmiany

1K 115 38
                                    

Rozdział 53

Hekate była... sfrustrowana, tak mogła to nazwać. Minęły dwa tygodnie od ich spotkania z Voldemortem. W tym czasie zdążyło się rozjaśnić parę rzeczy, ale jednocześnie część nadal pozostawała tajemnicą. Przeczytali manifest Lorda Voldemorta i wydawał się... słuszny. Regulus potwierdził, że nie był on stworzony specjalnie dla nich, był czymś do czego Czarny Pan dążył podczas wojny. Mówił dokładnie o tych poglądach jakie przedstawił im na spotkaniu. Oczywiście była wzmianka o czystej krwi, ale w kontekście pozwolenia na pielęgnowanie jej przez rody.

- Kilka osób to kwestionowało za moich czasów - skomentował to Regulus - Niezbyt mądry ruch, szczerze, ale Czarny Pan tłumaczył to malejącą ilością czarodziejów ogólnie. 

To miało sens, przynajmniej czysto cynicznie. Stworzyć ród czystej krwi było niezwykle trudno, potrzebne były lata tradycji, pielęgnowania, wpływów i potęgi magicznej. Był też fragment o prawach stworzeń, który spodobał się Remusowi, jako wilkołak miałby wreszcie pełne prawa obywatelskie. 

- Rozmawiałem o tym z... nim - powiedział Remus pewnego wieczoru - Wiecie, mój ojciec Lyall Lupin nienawidził wilkołaków i ogółem mrocznych stworzeń. Przez lata ścigał Greybacka i jego watahę i był autorem mnóstwa ustaw przeciwko wilkołakom. Moja przemiana... była zemstą za to. Ojciec nienawidził wilkołaków całym sercem i moja przemiana nie zmieniła go zbytnio. Próbował mnie wyleczyć... różnymi metodami - wzdrygnął się.

- Przecież likantropii nie da się wyleczyć - prychnął Harry.

Lupin obdarzył go smutnym spojrzeniem.

- Nie da. Są takie środki jak Wywar Tojadowy, ale to jedynie pudrowanie problemu - mruknął - Jedynym wyjściem jest to, by w pełni zaakceptować swoją zwierzęcą naturę.

- Nie zrobiłeś tego nigdy? - dopytała Hekate

Remus pokręcił głową.

- Nie byłem w stanie - niemal szepnął - Wilkołaki to mroczne istoty, ja trzymałem się światła, a mój ojciec pilnował bym jej nie zaakceptował. 

To nie brzmiało na nic przyjemnego, Syriusz wsparł Remusa ręką na ramieniu.

- Będę musiał w końcu to zrobić. - dodał - Problem polega na tym, że wtedy będę musiał dołączyć do watahy Fenrira Greybacka, to on mnie przemienił i jest Alfą stada. Vol... Voldemort powiedział, że ma go pod kontrolą, ale to raczej... trudna sprawa.

Nie rozmawiali o tym zbyt wiele, to był trudny temat dla Remusa. Czarny Pan obiecywał też goblinom różdżki i więcej władzy w magicznym świecie, oraz inne prawa dla magicznych stworzeń, które uregulowałyby ich status w świecie. Czarodzieje oczywiście mieliby najwięcej władzy, ale magiczne stworzenia mogłyby funkcjonować normalnie. 

Było oczywiście parę poglądów, z którymi Harry i Hekate się nie zgadzali. Hekate bardzo chciała przedyskutować z swoim panem dyktatorski ustrój jaki zamierzał wprowadzić. Nie to by w magicznej Wielkiej Brytanii panowała demokracja, raczej coś co można było nazwać oligarchią. Może i Minister był wybierany w wyborach powszechnych, ale Wizengamot już nie, na członkostwo w nim duży wpływ miał sam Minister. Już pomijając fakty, że czarodzieje chyba nigdy nie słyszeli o koncepcji trójpodziału władzy i organ ustawodawczy był tym samym co organ sądowniczy.

- To brzmi jak idiotyzm - skarżyła się Harry'emu, Syriuszowi i Remusowi.

- Jest, dlatego tak łatwo jest skorumpować Ministerstwo - prychnął Black

Voldemort chciał zaorać Ministerstwo w tym kształcie i zreformować Wizengamot, ale wyszłaby z tego dyktatura. To był zdecydowanie temat do omówienia, Hekate i Harry postanowili dokształcić się w temacie ustroju politycznego i zaproponować własne reformy.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz