turnieje

1K 116 43
                                    

Rozdział 38

Harry i Hekate autentycznie pierwszy raz mogli żałować końca wakacji nie tylko ze względu na spędzenie czasu sami ze sobą. Czas spędzony z Syriuszem i Remusem był o wiele lepszy od tego czego mogli spodziewać się od sierocińca. Już do końcu ich pobytu tam Walburga Black nie uprzykrzała im życia.

- Co zrobiłaś z moją matką? - pytał się jej konspiracyjnie Syriusz - Jak długo trzymałaś ją pod klątwą Cruciatus, że wreszcie zdarła sobie gardło i zamknęła ryj?

Harry i Hekate śmiali się tak głośno, że niemal spadli z krzeseł, a Remus zgromił Blacka wzrokiem.

- Cóż... Chyba obaliłam idee czystości krwi - powiedziała Hekate niewinnie - Wieloma argumentami.

Black parsknął szczekającym śmiechem.

- Gdybym wiedział tylko, że to wystarczy... - westchnął.

Syriusz i Remus coraz bardziej przypominali im mocno stereotypowych rodziców gdzie Black pełnił role trochę szalonego i młodzieżowego ojca, a Lupin matki, która ogarniała cały bałagan. Było w tym sporo prawdy, Black i Lupin przyznali im się, że przed wojną byli w związku.

- To nie jest rzecz, którą się chwali w Wielkiej Brytanii - powiedział im Remus - Czarodzieje są bardziej... tolerancyjni niż mugole, ale prawo zostało dokładnie przejęte od mugoli na mocy traktatu z początku XX wieku.

- A wcześniej? - dopytał Harry, w którego żywotnym interesie była ta sprawa.

Syriusz wtedy wskazał im odpowiednie miejsca na drzewie genealogicznym Blacków gdzie byli mężczyźni lub kobiety w związkach małżeńskich, w dalekiej przeszłości.

- U Blacków krew zawsze była ważna, więc adopcje nie miały miejsca - wyjaśnił - Słyszałem, że jakieś pół wieku temu stworzono w Azji metodę otrzymywania biologicznych dzieci z takich par jednak... Ministerstwo uznało, że jest to czarna magia.

Wskazał na jeden z wypalonych portretów.

- To wuj Alfald, nigdy się nie ożenił, nie miał dzieci, z prostego powodu, miał partnera z Rosierów. - wyjaśnił - Gdy zmarł przepisał mi cały swój majątek i to dlatego został wypalony.

Potter zapamiętał z tej rozmowy jedną, ważną rzecz, nie pokazywać specjalnie swojej orientacji. Remus podpowiedział mu potem, że ciemność nie miała większych problemów, jasność nie miała stanowiska, ale Ministerstwo twardo stało przy swoim, co przypominało Harry'emu poglądy pastorów z jego mugolskiej szkoły.

. . .

Harry nim się obejrzał, a znalazł się w Wielkiej Sali na uczcie powitalnej. Ze znudzeniem oglądał przydziały nowych uczniów. Potem Dumbledore zaczął swoją coroczną przemowę. Zaczął mówić o najnowszych zakazach woźnego Filtcha, Harry rozpoznał kilka przedmiotów, o których wspominali mu kiedyś bliźniacy. 

- Chciałbym również ogłosić z najwyższą przykrością, że w tym roku nie będzie międzydomowych rozgrywek w Quiddichu. - ciągnął dyrektor..

Przez Wielką Sale, po całej szerokości przetoczyły się głosy oburzenia.

- Nie będzie ich - kontynuował niewzruszony - Ponieważ w tym roku, od października do jego końca będzie się działo coś ważnego. Jestem jednak pewien, ze nie będziecie tego żałować. Mam wielką przyjemność oznajmić, że w tym roku w Hogwarcie...

Z magicznego sklepienia sufitu gruchnął grzmot, a drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem. Stanął w nich mężczyzna spowity w czarny płaszcz i z laską. Pokuśtykał przez całą długość sali, aż do Dumbledore. Przywitał się z nim, szepcząc jakieś niezrozumiałe słowa. Odwrócił się do nich. Włosy miał wypłowiałe, twarz kształtem całkiem nie podobną do człowieka, pokrytą licznymi bliznami, z wargami przekrojonymi wzdłuż na cztery części. Brakowało mu kawałka nosa. Oczy miał jednak najdziwniejsze, bo jedno było całkiem normalne, a drugie było sztuczne, wstawione w oczodół, kręcące się na wszystkie strony. Minę miał groźną, łypał na każdy stół domu z osobna.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz