wyspa północy

929 110 26
                                    

Rozdział 55

Hekate szczegółowo omówiła zdobyte informacje z Ingą, Lyallem i Regulusem. Jako Horus czasem przebywał w szkole co pokazywało dość wadliwe zabezpieczenia szkoły, podobny błąd jak w Hogwarcie.

- Naprawdę myślisz, że przebywają tutaj? - zapytał Lyall cicho.

- Tak wynikało z tego co mówili - mruknęła Hekate - Może ukrywają się w wiosce, albo w lasach jak ty - spojrzała się na Blacka - Wiesz, bariery ochronne mogły nie wykryć animaga, ale na pewno utrudniają znalezienie ich śmierciożercom

- Myślisz, że Belkin wie? - spytała ciekawie Inga.

Evans się skrzywiła.

- Nie sądzę, to nie jest typ dyrektora, który naraża życie studentów takimi rzeczami. Nie lubiła ich też jakoś za szczególnie.

Trójka uczniów zgodnie pokiwało głowami, ukrywanie zdrajców nie brzmiało jak Nadjeżda Belkin.

- Flavius - zwróciła się fałszywym imieniem - Ty znasz ten las bardzo dobrze... Może w wolnym czasie... Poszukałbyś tych dwóch...

Oczy Ingi i Lyalla rozjaśniły się. Oboje nienawidzili Karkarova i Dołohova. Ta dwójka każdego z nich dyskryminowała i przyzwalała na dyskryminację przez innych. Regulus chwilę patrzył się na nią badawczo. Skinął głową.

- Ale czekaj i potem co? - zapytała przytomnie Inga.

- Potem wystarczy podrzucić ich do Wielkiej Brytanii, tam gdzie ich miejsce - rzekła beztrosko Hekate - Plan zostawcie mnie.

Lyall wyglądał na podekscytowanego, przeczesał swoje blond włosy. Inga wyglądała na trochę rozdartą.

- To raczej... okrutne... - powiedziała po chwili namysłu.

- Ja jestem okrutna, Inga - odpowiedziała jej Evans - I ty o tym doskonale wiesz.

Sibru skinęła głową. Znała Hekate od początku szkoły i w głębi serca to wiedziała. To była po prostu jedna z kwestii, w których się różniły. Inga bywała mściwa, ale miała swoje granice. Hekate mając niezbyt szczęśliwe dzieciństwo, w którym nie raz mściła się na dzieciach nie miała dużych oporów moralnych. 

- W sumie... sami skazali się na ten los - powiedziała w końcu.

- Wtajemniczę jeszcze Dragana, obraziłby się gdybym go nie wzięła - prychnęła Hekate.

Regulus mógł tylko pokręcić głową, rodzeństwo Potter było najlepszym co mogło przytrafić się Czarnemu Panu od lat, był o tym przekonany.

. . .

Harry był zdecydowanie zmęczony październikiem. Oprócz nauki do Sumów, stosu najróżniejszych wypracowań do napisania miał również obowiązki śmierciożercy. Ginny Weasley zdawała mu raporty, na szczęście jej życie nie było bardzo pasjonujące. Uczył Lunę oklumencji. Tworzył również eliksir na atak, a raczej mnóstwo eliksiru. Najpierw spędził godziny nad samym przepisem, w końcu łącząc kilka ze sobą tak by uzyskać najlepszy rezultat. Był też inny problem, jego eliksir miał być skuteczny na grupach ludzi, a jego ciekła forma to utrudniała. W tym na pomoc całkiem nieświadomie przyszli bliźniacy Weasley. 

- Planujemy rozpylić w biurze Umbridge miksturę chaosu w głowie - powiedział mu George.

- Nie to, by go nie miała na co dzień - dodał Fred.

Zielone oczy Harry'ego rozbłysły.

- Jaką technologią, tak jak mugole mają swoje areozole? - zapytał.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz