fałszywe szczęście

859 105 22
                                    

Rozdział 73

Kolejne spotkanie Hekate z Severusem Snapem był tak samo dziwne jak wcześniejsze. Tym razem siedzieli w środku, a Snape wręczył jej plan jakiejś rezydencji i informacje o jej zabezpieczeniach.

- Czarny Pan twierdzi, że masz pewien talent do strategii - jego głos był suchy, niemal robotyczny - Twoim zadaniem będzie opracowanie hipotetycznego planu obrony dworu, tego co się w nim znajduję, oraz planu pojmania przeciwników. Masz dokładnie tydzień na jego opracowanie. Dzisiaj Czarny Pan polecił żeby pracować nad klątwą zabijającą. Korzystałaś już z niej?

Hekate pokręciła głową. Snape zdawał się wahać przez sekundę.

- Najpierw na zwierzętach, potem przetestujesz na człowieku.

Tak też zrobiła, transmutowała parę zwierząt i zaczęła próbować ze wskazówkami Mistrza Eliksirów. Czarna magia otulała ją, czuła jej dotyk na skórze, a w jej głowie istniało tylko pragnienie śmierci. Nie udało jej się za pierwszym razem, ale z każdym kolejnym była coraz bliżej, aż w końcu wszystkie świnie, ropuchy i krowy były martwe. Oddychała ciężko. Wbrew pozorom do klątwy zabijającej nie było potrzeba nienawiści, ale było potrzebne suche pragnienie śmierci, całym sercem trzeba było chcieć śmierci danej jednostki.

- To wystarczy, na tydzień sprowadzę tutaj z lochów więźnia Czarnego Pana i spróbujesz na człowieku.

- Rozumiem.

Snape ją irytował. Przez jego beznamiętną maskę naprawdę nie wiedziała co myśli. Nie wiedziała też, po której jest stronie. Nie lubiła być na niepewnym gruncie. Sprawdzili jeszcze jej postępy w lataniu bez miotły i szpieg zniknął. Był dziwnie rozproszony, patrzył się wszędzie tylko nie na nią. Hekate wróciła do szkoły, kierując się od razu do swojego pokoju. Inga i Lyall rozprawiali właśnie nad wyjątkowo paskudną pracą domową dotyczącą Wywaru Żywej Śmierci. Evans wrzuciła plan miasta do szuflady biurka i położyła się na swoim łóżku. 

- Hekate, wszystko w porządku? - zapytała Inga.

- Tak - warknęła, nie wiedziała dlaczego.

- Hekate? - to był Lyall.

- Odpierdol się ode mnie! - krzyknęła, och oni byli tacy denerwujący.

Rozszerzyła oczy. Natychmiast wstała z łóżka.

- Kurwa... Przepraszam... - mamrotała - Jestem naprawdę głupia...

Rzuciła kilka szarych zaklęć, magii leczniczej dokładniej. Powoli znikała przyjemna mgłą czarnej magii.

- Naprawdę przepraszam, zapomniałam o tym.

Byłą naprawdę głupia. Gdy sama leciała przez las jej mordercze myśli nie były problemem, ale nie powinna w takim nastroju wchodzić do szkoły. Avada Kedavra należała do tej specyficznej grupy zaklęć, które wielokrotnie rzucone wyzwalały w człowieku złe rzeczy. Zawsze po praktyce magii krzywdzącej należało oczyścić się z jej wpływu, a ona o tym zapomniała.

- Hekate, czy ty robiłaś to co myślę? - zapytała zmartwiona Inga, a Hekate skinęła jej głową - Matko, o czym ty myślałaś tak bez nadzoru...

- Z nadzorem - mruknęła - Tylko mój nadzór najwyraźniej pozwolił sobie zignorować ten fakt.

Dwójka jej przyjaciół usiadła na jej łóżku.

- Hekate? - głos Ingi był łagodny - Znikasz. Albo cię nie ma w szkole, a jak jesteś to zajmujesz się tylko akolitami, albo nadrabianiem pracy domowej. Jesteś rozkojarzona, Dragan ostatnio ze mną rozmawiał i też był zaniepokojony. Niedosypiasz. Jak tak dalej pójdzie to twój organizm po prostu nie wyrobi.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz