obudzona

886 117 29
                                    

Rozdział 54

Dolores Umbridge szybko zajęła zaszczytne miejsce najgorszego nauczyciela obrony przed czarną magią jakiego mieli do tej pory. Jej zadaniem najwyraźniej było jedynie szpiegować Dumbledore'a dla Ministerstwa, nie miała nauczyć ich nic przydatnego. To było frustrujące, ale Harry postanowił wziąć sobie do serca radę Malfoy'a, która najwyraźniej była pokazem ślizgońskiej lojalności. Panował więc swoim temperamentem.

Jeszcze we wrześniu wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Gdy wracał z biblioteki podeszła do niego Luna, cóż to nie było dziwne, bardziej dziwne było to co wydarzyło się potem. Luna wsunęła swoją dłoń pod lewy rękaw jego szaty. Był tam mroczny znak, oczywiście niewidoczny.

- Gratulacje Harry, zawsze wiedziałam, że osiągniesz wysoki wynik. - zanuciła pod nosem z uśmiechem.

Przed Luną mało rzeczy dało się ukryć.

- To dobrze? - zapytał.

- Zależy dla kogo, ale myślę, że dla ciebie tak - odpowiedziała - A teraz ktoś chce się z tobą spotkać.

- Muszę nauczyć cię bronić umysł, Luna - stwierdził Harry.

Blondynka tylko się uśmiechnęła.

- Bardzo chętnie nauczę się czegoś od ciebie.

Tym sposobem wylądował w opuszczonej klasie z Ginny Weasley. Wyglądała... dziwnie i to bardzo. Nie miała tego radosnego uśmiechu jak przy swoich przyjaciołach, jej oczy miały dziwny błysk. Rzuciła parę zaklęć zabezpieczających na drzwi i ściany, również wyciszające. Harry oparł się nonszalancko na jednej z ławek.

- Otrzymałam rozkaz przekazywania ci informacji - powiedziała dziwnie odległym tonem - Powiedziano mi, że mam ci przekazać moje raporty.

Wręczyła mu stos kartek.

- Są zabezpieczone, hasło to Koń Trojański, musisz napisać je różdżką - informowała dalej sucho i robotycznie - Spisałam wszystko, powiedziano mi, że to ty wybierzesz najistotniejsze informacje.

Harry chwilę wpatrywał się w Gryfonkę.

- Co ci zrobiono? Dumbledore, on nic nie podejrzewa?

Na chwilę w oczach Ginny błysnął strach.

- Zostałam wyleczona, jednak w zamian obiecałam służbę wywiadowczą, aż do jego triumfu. - jej głos stał się jeszcze bardziej suchy - Inaczej umrę. To coś... - tu głos wyraźnie jej zadrżał - Zostawiło we mnie nieodwracalne zmiany. I nie, Dumbleodre nic nie wie. Mam wysokie mentalne mury, które mi ustawiono. Przysięgi wymuszają na mnie określony sposób zachowania. On myśli, że dziennik po prostu utworzył pewne uszkodzenia w moim mózgu.

To naprawdę brzmiało jak raport do swojego pracodawcy. Cokolwiek Voldemort zrobił Ginny, to było raczej okrutne.

- Przekazujesz informacje na temat Zakonu i twoich małych przyjaciół? - do głosu Harry'ego przedostała się lekka kpina.

Ginny zadrżała i wydała dźwięk podobny do szlochu.

- Ja muszę. On... ja... muszę uratować swoją rodzinę... Ron... Bliźniacy...Mama... Tata... Dumbledore ich nie uratuje.

Gdyby Harry był innym człowiekiem zrobiłoby mu się żal tej dziewczyny.

- I to nie tak, że jestem dopuszczona do ważnych informacji - jej ton znów powrócił do tego raportowego - Te informacje raczej dotyczą nastrojów i stosunków, wiesz szpieg nie jest w tym szczególnie dobry.

No tak, Snape, zdecydowanie nie był zbyt dobry w interakcjach.

- Do kiedy są raporty?

- Do Hogwartu - powiedziała Ginny - Powiedziano mi, że potem mam jej przekazywać w formie ustnej aż ty nie będziesz w stanie sam zajrzeć do mojej głowy.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz