dziennikarka

830 105 29
                                    

Rozdział 84

Pierwsze wyjście Harry'ego do Hogsmeade było napięte, to trzeba było powiedzieć. Miał na nie zaplanowane dwie rzeczy, pierwszą było małe spotkanie z jego ulubioną dziennikarką rozpisującą się w kłamstwach na niemalże każdy temat. Potem Draco stwierdził, że muszą pójść na zakupy, a nie wypadało mu odmawiać. Na spotkanie z Ritą Skeeter Harry poszedł z Blaisem i Luną, mieli spotkać się w Gospodzie Pod Świńskim Łbem. Od razu wypatrzył jej postać w kącie, podeszli tam. Blaise rzucił odpowiednie zaklęcia przeciw podsłuchaniu i odwracające uwagę.

- Dzień dobry, pani Skeeter - Harry uśmiechał się lekko - Może wyjaśnijmy sobie coś na wstępie. Żadnego samopiszącego pióra, naginania prawdy, przekręcania słów i tak dalej. Sama prawda, bez nadinterpretacji.

- Panie Potter, moje wywiady są zawsze rzetelne.

Blaise musiał się powstrzymać od parsknięcia szyderczym śmiechem.

- Żuki są bardzo słodkie, pani Skeeter - powiedziała Luna swoim typowym, rozmarzonym głosem - Chociaż Helipaci nie lubią, gdy nie mają ich w swoim rejestrze.

Rita Skeeter zbladła od kilka odcieni słysząc formę swojego nielegalnego animaga.

- Oczywiście, panie Potter, chyba możemy zaczynać... - Rita była ewidentnie zakłopotana.

Blaise wręczył jej pióro i pergamin.

- Tak na wszelki wypadek - uśmiechnął się dość przerażająco.

To był ten sam uśmiech jaki miała Flacylla Zabini mówiąca o swoim narzeczonym Mauricio. Jego ciotka była naprawdę kochaną osobą, ale znalezienie się na jej radarze mężów było wyrokiem śmierci.

- Dobrze, panie Potter, słyszał pan zapewne o obecnych atakach i kontrowersjach. Atak zbuntowanych dementorów w rezydencji Nott oraz zabójstwo Nathaniela Traversa. Istnieją spekulacje i poszlaki, że odpowiedzialnym za to jest Zakon Feniksa, organizacja Albusa Dumbledore'a. Czy zgadza się pan z tą oceną?

Pióro pisało dokładnie to co zostało powiedziane, a Blaise dokładnie patrzył Skeeter na ręce. Luna rozglądała się po otoczeniu.

- Nie jestem aurorem, ani Wizengamotem, pani Skeeter - powiedział łagodnie Harry - Jeśli te informacje potwierdzą się byłoby mi bardzo przykro. Mimo tego, że mój opiekun Syriusz Black nie jest już w tej organizacji to podczas Pierwszej Wojny Czarodziejów był razem z moimi rodzicami i bardzo chciałbym wierzyć, że Zakon Feniksa działa zgodnie z prawem.

- Nie jest? Dlaczego? - dopytała.

- Trudno jest mi się wypowiadać za kogoś, ale mój ojciec chrzestny został fałszywie uwięziony za zdradę miejsca zamieszkania Sam - Wiesz - Komu, zabicie tuzina mugoli i Petera Pettigrew. Jak wszyscy wiedzą, za te czyny był odpowiedzialny Pettigrew, który został prawomocnie skazany na pocałunek dementora. Syriusz Black nigdy nie dostał procesu, mimo, że dyrektor Albus Dumbledore był Naczelnym Magiem Wizengamotu w tamtym okresie i mógł o taki walczyć. Zamiast upewnić się, że jeden z najlepszych żołnierzy podczas wojny faktycznie jest winny, skazał go za same nazwisko i nigdy nie pomógł.

- Och zdecydowanie była to znana historia, ale w tym świetle... pan Black musiał być bardzo zawiedziony swoim byłym mentorem.

- Ja również byłem nim zawiedziony - Harry zrobił zasmuconą minę - To Syriusz Black miał się mną zająć po śmierci moich rodziców, a tak to dorastałem w świecie mugoli. Dowiedziałem się o naszym świecie dopiero gdy przyszedł mój list z Hogwartu. Uwierzy pani, że nie było mi łatwo, a tego wszystkiego można było uniknąć, gdyby został przeprowadzony uczciwy proces.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz