ukryte wnętrze

661 109 19
                                    

Rozdział 81

Od pierwszych dni lipca nastało wiele zmian. Minister Pius Thiknesse zniósł listy sankcjonowanych osób uznając je słusznie za nieskuteczną metodę walki z śmierciożercami i Lordem Voldemortem, oraz poczynił jeszcze kilka małych zmian. To nie było nic radykalnego, taki właśnie miał być. Mówił ogólniki trafiające w serca ludu, a nie konkretne fakty, a to wszystko było starannie przygotowane przez Lucjusza Malfoya i Corbana Yaxleya. Wszystko miało być z wyczuciem. Wojna była środkiem do celu, straszakiem, by ludzie chętniej poszli po zmiany.

W Szwecji wygrała frakcja sprzyjająca Lordowi Voldemortowi. To było lekkie zaskoczenie dla międzynarodowych środowisk, ale nie dla Hekate, która widziała to po postawie Nadjeżdy Belkin. Tam zaczęto odważniej wprowadzać i proponować nowe prawa w porozumieniu z Voldemortem, z tego co bliźniacy wiedzieli minister posiadał mroczny znak. Lyall napisał też do Hekate, że jego ojciec Ashton mierzył się ze sporymi problemami, ale jego kuzyn, auror Magnus Stromberg został awansowany w korpusie aurorów i również przysiągł lojalność sprawie Voldemorta, choć w mniej oficjalny i bezpośredni sposób. Europa zmieniała się pod względem politycznym. Czarny Pan jednak wyciągnął wnioski z Grindelwalda, nie prowadził wojny na wiele frontów, powoli przejmował władzę krok po kroku. Najważniejsza była Wielka Brytania, inne kraje były drugorzędne. 

Harry i Hekate siedzieli właśnie w gabinecie Voldemorta po swoich lekcjach. Ich częstotliwość lekko się zmniejszyła, ale nadal było ich całkiem sporo. Lord siedział przed nimi z zamyśloną miną. Mieli rozmawiać o horkruksach.

- To nie jest rozmowa, którą chciałbym przeprowadzać - powiedział na wstępie Czarny Pan - Sytuacja jest jednak taka, że gdybym jej nie przeprowadził mogłoby to się źle skończyć. Zacznijmy od informacji. Horkruks jest przedmiotem z zamkniętą częścią duszy oderwaną od jej głównej części. Duszę odrywa się w skomplikowanym rytuale, którego zwieńczeniem jest morderstwo.

To brzmiało źle, byli pewni, że większość ludzi uciekłaby w popłochu widząc chociażby wzmiankę o horkruksach.

- Pierwszą ofiarą była Jęcząca Marta, mój panie? - Harry się domyślił.

Voldemort wyglądał na nieco... zawstydzonego, o ile ten człowiek mógł tak wyglądać.

- To był... wypadek. - przyznał, a jego twarz szybko zrobiła się nieczytelna - Otworzenie Komnaty Tajemnic miało cel udowodnienia, że Dziedzic Salazara Slytherina istnieje, to nie był mój najlepszy moment. Nie miałem zamiaru zabić tej dziewczyny, uczyniłem jednak z tego ofiarę dla rytuału. Aktualnie mam dokładnie sześć horkruksów, co stanowi akceptowalną równowagę. Część z dziennika została wchłonięta, to jedyna jaką mogłem wchłonąć ponieważ wtedy morderstwo nie było moim zamiarem. Resztę przeniosłem ze znanych Dumbledore'owi przedmiotów w inne. Większość. Jest jednak jedna sprawa, z którą czekałem już zbyt długo, uważam jednak, że nierozsądnym byłoby rozprawiać o niej wcześniej.

Coś w tej deklaracji sprawiło, że po karkach rodzeństwa przeszedł dreszcz.

- Tamtej nocy planowałem umieścić trochę mojej duszy w przygotowanym naczyniu i dokończyć moją ścieżkę. - jego głos był cichszy niż wcześniej - Nie przewidziałem wielu rzeczy, w tym interwencji waszej drogiej matki. Rytuały ofiarne krwi mają to do siebie, że często bywają wieloznaczne i magia czasem interpretuje je dość szeroko...

- Nie... - wydusił Harry.

Długo temu zaprzeczał od kiedy dowiedział się o horkruksach. Ginny posiadając duszę Czarnego Pana była niezbyt przytomna. Wężomowa, połączenie umysłów, sny i wizje... Powinien się domyśleć, z drugiej strony był tu żywy i oddzielną jednostką. Hekate ścisnęła jego rękę pod biurkiem w wyrazie wsparcia i pocieszenia.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz