medalion

900 118 32
                                    

Rozdział 41

Snape wydawał się patrzeć na niego jeszcze bardziej zjadliwym wzrokiem niż zwykle, ten człowiek był doprawy dziwny. Ogółem w szkole patrzono na niego częściej niż zwykle, w końcu już było oficjalnie wiadomo, że został sekundantem reprezentanta Hogwartu. Gryfoni w przeważającej większości patrzyli na niego z pod byka, Puchoni byli zmieszani, Krukoni zaciekawieni, a Ślizgoni... większość patrzyła przychylnie, co zdziwiło Harry'ego. Najwyraźniej zaczynali się już do niego przekonywać.

Cokolwiek miał na Rite Skeeter ojciec Grahama, to było to mocne, bo Montague i Harry zostali przedstawieni w samych superlatywach. Tuż po wydaniu Proroka Harry dostał list od Syriusza, w którym gratuluje mu pozycji sekundanta. Hekate gdy jej o tym powiedział zaczęła się z niego śmiać, miła odmiana.

Siedział właśnie z Grahamem w bibliotece. Chciał się z nim spotkać z konkretnego powodu, oczywiście chodziło o pierwsze zadanie.

- Viktor i Fleur już wiedzą, jestem przekonany - mówił Graham - Adrien widział jak ich dyrektorzy szli z nimi do lasu... Ale nie, Dumbledore musiał grać mistrza uczciwości...

Harry jedynie uśmiechnął się cwanie.

- To wyobraź sobie, że dokonałeś wspaniałego wyboru sekundanta i ja wiem, a przynajmniej domyślam się co będziecie musieli zrobić - powiedział czarnowłosy brzmiąc na bardzo zadowolonego z siebie.

Graham uniósł brew.

- Oświecisz mnie w takim razie?

- Smoki - powiedział - Wysiadujące samice dokładniej. Zakładam więc, że trzeba będzie zabrać im jajo z gniazda. Inaczej nie sprowadzaliby trzech wysiadujących samic.

Kasztanowłosy patrzył się na niego przez chwilę z miną wyrażająco absolutny szok.

- Nie mów mi, że byłeś tam, w Zakazanym Lesie - prychnął

Harry pokręcił głową.

- Mam przyjaciółkę w innej szkole - oznajmił - I rodzice przyjaciółki tej przyjaciółki prowadzą rezerwat smoków. Zeszłej zimy zabrali od nich samice Rogogona Węgierskiego, by mogła się rozmnożyć właśnie na tą okazje.

Hekate trochę się wzbraniała zanim udostępniła mu te informacje, ale w końcu zdołał ją przekonać. Inga dołączyła też parę przydatnych informacji o smokach.

- Do jakiej szkoły chodzi? - zapytał Graham ciekawie.

- Durmstrang - powiedział Harry - Nie mają jednak szczególnych uczuć do Kruma, ogólnie mam wrażenie, że ci, którzy go lubią to tylko dlatego, że jest w drużynie narodowej. Hekate, Inga i Lyall nie cierpią Karkarova i chyba tym przekonałem ich, żeby trochę ci pomogli.

Montague patrzył się jeszcze chwilę na Harry'ego, a potem skinął głową. 

- Ominąć smoka i wykraść coś z gniazda... - mruknął - Czyli zaczynamy na pełnej. Słyszałem o zaklęciu oślepiającym...

- Conjunctivitis - potwierdził Harry - Inga, ta od rezerwatu smoków, pisała o nim. Ostrzegła mnie, że to może jedynie rozjuszyć smoka i bardziej przeszkodzić niż pomóc.

Graham skinął głową.

- Brzmi sensownie... Trzeba w takim razie odwrócić czymś jego uwagę... - mamrotał - Myślisz, że na arenie będą jakieś kamienie czy coś w tym stylu?

Harry wzruszył ramionami.

- Pewnie coś w tym stylu będzie.

- Transmutuje je w jakieś zwierzęta - rzekł Montague - To myślę, że zajmie jego uwagę... Tylko żeby potem postać się do gniazda...

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz