ryzyko

937 115 13
                                    

Rozdział 58

Nim Harry się obejrzał już nadeszła przerwa świąteczna i przy okazji jego pierwsze Yul obchodzone w tradycyjny sposób. Niestety nie z Hekate, w Durmstrangu była irytująca praktyka spędzania świąt w szkole, co miało na celu bardziej zintegrować uczniów, ale podobno Nadjeżda Belkin miała w planach zreformować i tą część szkoły. Yul mieli spędzić z rodziną Tonksów. Było to w pewnym sensie zjednoczenie rodziny Blacków, nadal brakowało Narcyzy i Bellatrix, która była tematem tabu dla Tonksów. No i Regulusa, ale o nim wiedzieli tylko Harry i Hekate. Ta druga namawiała go do ujawnienia, ten jednak odkładał to w czasie bojąc się o swoje życie. Nie to by Harry mu się dziwił, medalion wydawał się być czymś bardzo ważnym dla Czarnego Pana i Harry czasami niemal czuł jego wołanie przez swoją bliznę, które oczywiście ignorował.

Dom Tonksów był bogato przystrojony na święta, wszystko było idealne w każdym calu. Syriusz mówił mu, że to przez arystokratyczne wychowanie jego kuzynki. Popełniła mezalians, została czasowo wydziedziczona, ale nigdy nie porzuciła tradycji. Okna okalały gałęzie jodły i ostrokrzewu, a z sufitu zwisały jemioły. Na stole była świąteczna zastawa, świeczniki i świece. Przywitali się, minęła chwila, a z kominka wypadła Nimfadora.

- Przepraszam, nagłe zebranie Zakonu - wydyszała - Sturgis Podmore został złapany w Departamencie Tajemnic i Ministerstwo oskarżyło go o próbę kradzieży.

Zarówno Syriusz i Remusa, jak i Andromeda i Ted zamyślili się mocno.

- Podmore to jeden z najbardziej zaufanych Dumbledore'a - mruknął Syriusz - Niedobrze...

- Gorzej z tym czego tam szukał - dodał Remus - Dobra, to nie jest temat na dzisiaj.

- Dokładnie - zgodziła się Andromeda - Naprawdę nie powinno ciebie tam być Nimfadoro, kto wie co Dumbledore wymyśli dla ciebie...

- Oj mamo, przecież mam swoją małą szpiegowską misję... - uśmiechnęła się drapieżnie - Nie popieram go, ani nic... Szczerze mówiąc z każdym dniem widzę coraz więcej bezsensu ich działań, miotają się jak kurczaki bez głowy w przeciwieństwie do Sami - Wiecie - Kogo.

- Koniec! - zagrzmiała pani Tonks - Czas zacząć świętować.

Każdy rozpalił za pomocą zaklęcia swoją świece, a razem z dymem zaczął wydobywać się zapach jodły. Położył swoje obie dłonie na podstawce świecznika i pomyślał życzenie. Nie to by jakoś bardzo wierzył w jego spełnienie, to raczej było coś w stylu życzenia podczas obchodów urodzin

Chce stać się wielki.

To był po prostu jego cel, bardzo ogólny, jednak płomień świecznika rozbłysnął jasnym światłem. Gdy tylko wszystkie świece rozbłysły w półmiskach pojawiło się jedzenie. Najpierw jednak, tak jak nakazywała tradycja poczęstowali się chlebem. To miało symbolizować rozdawanie prezentów. Oderwał kawałek ze swojej kromki i przekazał go Syriuszowi, on dostał go od Nimfadory. Dopiero wtedy mogli zacząć jeść właściwy posiłek. Było zdecydowanie obłędne, Andromeda bardzo dobrze gotowała. Rozmawiali o trywialnych rzeczach, Nimfadora pytała o jego przygotowania do Sumów. I Harry faktycznie czuł magię święta, to był taki dziwny dreszcz na plecach.

- Święto Yul jako najkrótszy dzień w roku sprzyja ciemności - wytłumaczył mu Ted Tonks - Ty, Syriusz, Remus i Andy, Hekate podejrzewam również będziecie czuć je intensywniej i będzie miało na was większy wpływ, tak samo Samhain. Nimfadora znajduje się w spektrum szarości, dlatego wszystkie święta odczuwa podobnie. Ja czuje się podobnie jak ty w Lungnasath.

Harry pokiwał głową ze zrozumieniem. Czasem dziwił się, że rodzina Blacków nienawidziła Teda, on ani trochę nie przypominał stereotypowego mugolaka, który niszczył kulturę czarodziejów.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz