sekundant

1K 126 46
                                    

Rozdział 40

W Pokoju Wspólnym Ślizgonów dzika impreza trwała aż do rana. Graham urósł do rangi bohatera Slytherinu i wręcz był noszony na rękach. Blaise zajmował się głowie podkradaniem ognistej starszym uczniom i tańcem z Daphne. Następnego dnia wszyscy byli niemal nie do życia.

- To jest niesprawiedliwie - jęczeli bliźniacy Weasley - On ma ledwo siedemnaście lat!

- I prawie zrzucił mnie kiedyś z miotły - zaznaczył George.

Harry i Blaise tylko chichotali.

- Dobra tam, dziadki, nie narzekać - prychnął Blaise - Ślizgon przynajmniej będzie godnie reprezentował szkołę... Wyobraź sobie Harry Gryfona.. Ugh... - ciemnoskóry teatralnie się wzdrygnął.

Fred i George postanowili po prostu się obrazić, tak też bywało. Wszystko przebiegało całkiem normalnie, do czasu. Graham złapał go w pokoju wspólnym. 

- Wiesz, bo Moody złapał mnie po lekcjach i pokazał kodeks Turnieju Trójmagicznego - powiedział - I... podsunął mi pewien pomysł.

Harry uniósł brew. Brzmiało... intrygująco.

- Okazało się, że jako najmłodszy zawodnik, na niższym stopniu edukacji niż pozostali mam prawo do sekundanta.

Harry uniósł brew. Sekundant? To mu się kojarzyło jedynie z pojedynkami.

- Jak wiadomo zawodnicy teoretycznie mają się przygotowywać sami, w praktyce wiadomo, że tego nie robią. Sekundant może pomagać oficjalnie - tłumaczył Graham - Przed zadaniem, ale i podczas. Oczywiście to zawodnik je wykonuje, ale sekundant może dawać wskazówki z pozycji obserwatora.

Harry zmarszczył brwi.

- Czy ty chcesz... - wydusił, jednak przerwał w połowie

- Sekundantem może zostać osoba, która jest minimum stopień edukacji niżej od zawodnika. Musi być zatwierdzona przez Czarę Ognia. - wyjaśnił - Och wyobraź sobie Harry... Wszyscy oszaleją na myśl, że sekundantem zawodnika Hogwartu jest Harry Potter!

Cóż, na pewno to zrobią. Graham był Ślizgonem, to było widać. Jego rodzina była neutralna, jednak nadal był wężem. Harry też nim był, ale nie byle jakim. Był Harrym Potterem, dzieckiem, które przeżyło zaklęcie uśmiercające. Znanym faktem, też było to, że uratował Ginny Weasley od śmierci, oraz złapał Petera Pettigrew. Był sławny i wielu myślało o nim jak o cudownym dziecku. To mogło pomóc popularności Grahama.

- Wiesz, w dodatku jesteś całkiem mądry - ciągnął kasztanowłosy z cwanym uśmiechem. - Wchodzisz w to?

Harry szukał oczywiście swoich korzyści. Również był Ślizgonem. Mógł pokazać się z dobrej strony przed zagranicą i Ministerstwem. W dodatku Graham... Kilka osób już mu powiedziało, że go podrywa i tak dokładnie było. Harry'emu... to schlebiało. Był całkiem przystojny i niezły z charakteru... I co najważniejsze Harry'emu podobało się same zainteresowanie się nim w ten sposób. Jakiś cichy głosik podpowiadał mu, że to dobry pomysł. Nie było w sumie minusów tej sytuacji.

Tym sposobem został zaciągnięty do jednej z opuszczonych sal, w której stała powoli dogasająca Czara Ognia. Napisał kartkę.

Harry Potter, sekundant reprezentanta Hogwartu Grahama Montague'a.

Kartka zniknęła w czarze i niebieski płomień zmienił się na czerwony. Nie wypadła, po prostu się spaliła.

- Udało się, czara cię zaakceptowała.

Harry został zgnieciony w uścisku, coraz bardziej mu się podobała uwaga Grahama. Cóż, Harry i Graham nie wiedzieli, że Czara Ognia została odpowiedni zaczarowana i nie wiedzieli, że zrealizowali właśnie plan pewnego nauczyciela obrony. 

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz