na szczycie

691 105 28
                                    

Rozdział 80

Hogwardzy uczniowie napisali swoje egzaminy, rok szkolny kończył się nadzwyczaj spokojnie. Nie było żadnego profesora z Voldemortem z tyłu głowy,  wielkiego końca petryfikacji mugolaków, uniewinnienia domniemanego śmierciożercy i odkrycia nauczyciela - wilkołaka, Pucharu Turnieju Trójmagicznego ze złowieszczym przesłaniem, ani powrotu Lorda Voldemorta. Ataki nie były częste, a cała magiczna Wielka Brytania czekała na wynik wyborów na Ministra Magii. Harry praktycznie nie widział Dumbledore'a w szkole, Czarny Pan twierdził, że szuka jego horkruksów. Problem dla przywódcy Zakonu Feniksa był taki, że każdy horkruks został zabezpieczony, przynajmniej według słów samego Voldemorta. Przynajmniej starzec miał zabawę.

Po egzaminach Harry zabrał jeszcze Draco do Pokoju Życzeń gdzie pili wino i wspominali dawne czasy i przygody. Nawet dawniej drażliwe tematy przechodziły gładko. Gdyby ktoś powiedział Harry'emu, że będzie robił coś takiego z Draconem Malfoyem kilka lat temu, to odesłałby go do uzdrowiciela. Potter nadal był w stanie wymienić mnóstwo wad tego człowieka, ale coś sprawiało, że miał do niego słabość. 

- Do piątego roku byłeś małym, irytującym wrzodem na dupie - powiedział mu nawet gdy Draco próbował się bronić przed niektórymi swoimi akcjami. - Czasem się zastanawiam co ja tu robię...

Blondyn tylko prychnął.

- To urok Malfoy'ów. - powiedział wyniośle.

- Tego okropnego przylizu, który nosiłeś do trzeciego roku? - Harry prychnął - Wyglądałeś jakby cię polizał jakiś wielki pies.

- A twoje włosy wyglądały jakby w nie trzasnął piorun. - odgryzł się.

Harry się wyszczerzył.

- Urok Pottera. Dlatego zapuściłem je i związałem, wyglądałbym jak Bellatrix.

- Nikt nie ma bardziej napuszonych włosów niż ciotka Bellatrix - prychnął Draco.

Harry się roześmiał. Ta randka skończyła się bardzo przyjemnie, na sam koniec Harry'emu udało się prawidłowo pocałować Draco i poczuł coś w brzuchu, czego nie czuł z Grahamem. To było coś innego i gdy się rozstali poleciał o tym napisać Hekate. Gdy klecił list usłyszał szydercze parsknięcie Blaise'a z jego łóżka.

- Myślałem, że tylko Dracon się tak zachowuje, ale ty jednak również wpadłeś po uszy.

Harry rzucił mu zabójcze spojrzenie.

- Przymknij się Blaise. - wycedził - Ja przynajmniej nie gapię się mu na dupę za każdym razem jak przechodzi.

- Bo Pansy ma lepszą dupę od Dracona - Blaise nawet się nie zawstydził.

Harry przypomniał sobie ile Malfoy wysiłku wkładał w swoje ciało podczas treningów Quiddicha.

- Polemizowałbym.

- Nie jestem w stanie tego słuchać - prychnął Theodor ze swojego łóżka - Podnieście poziom dyskusji z tyłków waszych oblubieńców, albo wrzucę was do Wielkiego Jeziora.

Dormitorium Slytherinu wypełniło się śmiechem.

. . .

Hekate dość często odwiedzała gabinet dyrektorki Durmstrangu. Jako przewodnicząca akolitów musiała zdobywać zgody na danych wykładających, czasem były to sprawy starostki. Dawno nie była jednak wezwana do tego gabinety, ostatnio zdarzyło się to wtedy gdy dyrektorem był Karkarov. Usiadła przy biurku, które stało pomiędzy wieloma regałami z księgami.

- Wzywała mnie pani.

Nadjeżda Belkin spojrzała na nią ze swojego dyrektorskiego fotela. Mimo tylu lat pozostawała tak samo urodziwa. Jej rude włosy tak samo żywe, a niebieskie oczy błyszczały życzliwością. Nie była kobietą wylewną, była spokojna, ale życzliwa. Jej twarz pozostawała zwykle w zrelaksowanym wyrazie. 

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz