wspólny strach

962 104 47
                                    

Rozdział 28

O matko jak Dracon Malfoy potrafił go irytować. Blondyn wrócił na lekcje dopiero w czwartek i udawał obłożnie chorego. Harry wiedział, że to nie prawda, widział jak Malfoy porusza rzekomo złamaną ręką. Blaise powstrzymał go przed głośnym skomentowaniem tego.

- Harry, przecież wiesz, że on jest królową dramatu.

Czarnowłosy spojrzał się wtedy na Malfoya uradowanego uwagą płci żeńskiej, z Pansy Parkinson na czele.

- Mi by się chyba nie chciało robić takiego zamieszania, szczerze mówiąc - mruknął wtedy Harry - Tylko żeby dokopać temu Hagridowi...

Najgorszym było to, że zwierzę też miało ucierpieć. Potter nie widział tam jego winy, a jedynie niekompetencje Hagrida i wolałby żeby to wielkolud poniósł konsekwencje. Lucjusz Malfoy jednak upatrzył w tym jakiś interes.

Ich następną lekcją była wyczekiwana obrona przed czarną magią. Grzecznie usiedli w sali, wyjęli podręczniki i swoje pergaminy. Nauczyciela jeszcze nie było, więc każdy praktycznie zajął się rozmową. Harry jak zwykle usiadł z Blaisem. Do klasy wszedł Remus Lupin. Mężczyzna wyglądał o wiele zdrowiej niż w pociągu, choć nadal był w swojej wyświechtanej szacie. Harry'ego ciekawiły blizny na jego twarzy, wyglądały dość osobliwie.

- Dzień dobry! - powiedział - Schowajcie łaskawie książki. Dzisiejsza lekcja będzie miała wymiar praktyczny. Wystarczą różdżki.

Bardzo rzadko mieli zajęcia praktyczne, praktycznie w ogóle ich nie było, więc lekcja zapowiadała się dobrze. Lupin kazał im iść za nim więc cała klasa wyszła z sali i ruszyła za nauczycielem. Ze zdziwieniem odnotował, że zmierzają do pokoju nauczycielskiego. Oczywiście po drodze natknęli się na Irytka.

- Głupi Lupin znów się upił! Głupi Lupin znów się upił! - śpiewał swoją pieśń.

Irytek zwykle okazywał szacunek nauczycielom, więc sytuacja była raczej nietypowa.

- Ciekawe czy to też zmyślił, czy mamy nauczyciela alkoholika? - zastanawiał się szeptem Harry, Blaise parsknął śmiechem.

Lupin nadal uśmiechał się, mimo sytuacji.

- Na twoim miejscu Iryku wyjąłbym tę gumę z dziurki od klucza - powiedział uprzejmym tonem - Pan Filch nie będzie mógł się dostać do swoich mioteł.

Irytek tylko lekceważąco nadmuchał balona z gumy.

- Waddiwasi! - Lupin wycelował w dziurkę i guma z dużą prędkością uderzyła w lewą dziurkę nosa Irytka - Przydatne zaklęcie - skomentował.

Harry je zapamiętał, tak na wszelki wypadek. Remus Lupin wydawał się być najlepszym nauczycielem tego przedmiotu jakiego kiedykolwiek mieli, choć poprzeczka nie była ustawiona wysoko. Weszli do pokoju nauczycielskiego. W środku siedział tylko opiekun Slytherinu

- Proszę nie zamykać, Lupin.- powiedział Snape - Nie mam zamiaru oglądać tego cyrku.

Wychodząc jeszcze dodał:

- Obawiam się, że nikt pana nie poinformował, Lupin, ale w tej klasie jest niejaki Neville Longbottom. Radziłbym mu nie powierzać, żadnego ważnego zadania. Chyba, że panna Granger będzie na tyle blisko by szeptać mu instrukcje do ucha.

Snape słynął ze swojej złośliwości, okazywanej szczególnie do Gryfonów. Harry też był jej ofiarą, nieważne jak się postarał i tak Snape zaniżał mu oceny, znajdując każdy najmniejszy błąd. Oczywiście, pamiętał o tym, że dał mu eliksir przeciwbólowy w łazience Jęczącej Marty, jednak to był raczej obowiązek. To nie wpłynęło na jego końcową ocenę tego człowieka, czasem miał ochotę zrobić mu coś bardzo nieprzyjemnego.

gods of magic • potter twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz