Część I

207 7 6
                                    


Brooklyn. Jedno imię a tak wiele dla mnie znaczy.
Dziewczyna, która stoi na drugim końcu korytarza.
Dziewczyna, która jest niedostępna.
Dziewczyna, która jest zakazana.
Jestem nieszczęśliwie zakochany.
Akurat ja, zawsze mam życiowego pecha. To wybranką okazała się moja przyjaciółka, a zarazem siostra mojego najlepszego kumpla. Z resztą, to zauroczenie nie jest chwilowe. Znam Brooklyn od najmłodszych lat. Jednak ona nie odwzajemnia moich uczuć. Traktuje mnie jak członka rodziny.
Nathan- jej brat i mój przyjaciel, który jest tylko ważniejszy od Brook, nie wie, że jestem głupio w niej zakochany, jak to mówią ludzie.
Z przyjacielem zawsze traktowaliśmy dziewczynę z mniejszością. Nie we wszystkie zabawy się z nami bawiła, bo po prostu jej na to nie pozwalaliśmy, a choć tak bardzo chciała z nami spędzać czas. Mieliśmy swój męski świat.
Nie dopuszczaliśmy myśli, że baletnica może bawić się w strzelanie z łuku, czy w zapasy. Mimo, że Brook była, a z resztą do tej pory nie jest tą tancerką baletową, preferowała spodnie niż spódnice i sukienki. Była chłopczycą w naszym towarzystwie. Chciała się przystosować do nas.
W wieku 14 lat- czyli całkiem niedawno, zauważyłem w niej kogoś innego, niż tylko przyjaciółkę.
Teraz jest piękną dziewczyną, z długimi brązowymi włosami oraz niebieskimi oczami. Jej kształty są zajebiste.
Może to wszystko wydaje się dziwne, że chłopak, który jest w ostatniej klasie liceum, zakochał się w młodszej siostrze swojego przyjaciela.
-Ej, stary, jesteś?- szturcha mnie w żebra brązowowłosy Nathan.
-Sory, zamyśliłem się- odpowiadam, potrząsając głową na boki, żeby pozbyć się głupich myśli.
-Widzisz tą laskę?- pyta, dyskretnie pokazując palcem na dziewczynę z długimi czarnymi włosami, która stoi wraz ze swoimi przyjaciółkami i patrzy się w naszą stronę.
Nie powiem, niezła z niej sztuka.
-Widzę i co?- zerkam na jego twarz.
Chłopak na brązowe oczy, bardzo smukły nos oraz niewielkie usta. Jego atutem są ostre rysy twarzy oraz grube i wyregulowane brwi, które dodają mu wyrazistości.
Nathan odgarnia palcami włosy z czoła i uśmiecha się do mnie szeroko.
-Leci na mnie- wypowiada, poprawiając czerwony krawat.
-Taa- odpowiadam znudzony, odwracając się do mojej szafki, którą po chwili otwieram.
-Nie widzisz tego?- pyta.
Zerkam ponownie na niego i zauważam jak bacznie przygląda się czarnowłosej, która jest ubrany w mundurek.
-Przelecisz ją wzrokiem- drwię z niego, wyciągając książki na lekcje historii. Następnie wkładam je do plecaka.
-Ja już to robię- odpowiada i odwraca się w moją stronę.- Już jęczy pode mną i błaga o więcej- gestykuluje rękoma, żeby podkreślić swoją wypowiedź.
-Stary- odpycham go lekko od siebie.- Jesteś obrzydliwy- dodaje kwaśno.- Przystopuj trochę. Nie mam zamiaru wysłuchiwać tu twoich fantazji łóżkowych- śmieję się.
-Siema chłopcy!- czuję jak ktoś wiesza się na mojej szyi. Spoglądam za siebie i zauważam brunetkę. Automatycznie na moją twarz wkrada się szeroki uśmiech.


Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz