109

23 2 0
                                    

-Wiesz co czuję?- pyta opryskliwie.- Złość, która jest kierowana w twoją stronę. Oskarżyłeś mnie o coś, co nie było zamierzone. Jednak ty stwierdziłeś, że jestem taka sama, jak inne dziewczyny. Zraniło mnie to, ale mimo wszystko chciałam, żebyś został i przeprosił mnie, a ty postanowiłeś pójść.
-Wiem, ale potem wróciłem do ciebie i chciałem naprawić to co zepsułem, ale ty stwierdziłaś, że nie dopuszczanie do siebie będzie najlepszą karą dla mnie.
-Odejdź- oznajmia nagle.
-Nigdzie nie idę- stwierdzam stanowczo.
-Cofnij się do tył, jeśli chcesz jeszcze rozmawiać. Babcia jest w domu i może usłyszeć, jak się kłócimy, a tego nie chcę. Nie mam zamiaru mieć kolejnych problemów.
-A skąd mam pewność, że to nie jest jakiś podstęp, który ma na celu zamknięciu mi drzwi przed nosem i zakończeniu rozmowy?- unoszę prawą brew. Widzę, że kąciki ust dziewczyny unoszą się delikatnie do góry, na co ja również się uśmiecham.
-Nie ufasz mi?- pyta podejrzliwie. Oczywiście, że jej ufam, więc cofam się o dwa kroki, a dziewczyna robi dwa w przód. Zamyka drzwi i staje na przeciwko mnie. Jest ubrana zwyczajnie. W czarne wąskie spodnie i biały T-shirt. Lewy nadgarstek ma owinięty jeszcze w gips.
-Boli cię jeszcze?- pytam, nie odrywając wzroku od jej ręki.
-Nie, już nie- odpowiada.- Masz coś jeszcze do powiedzenia? Jestem zajęta.
-Tak, mam- odpowiadam, spoglądając na nią i wpatruje się w jej brązowe duże oczy.- Przepraszam- mówię szczerze.- Przepraszam za wszystko. Ja naprawdę nie chciałem cię zranić. Robiąc to, zadałem sobie największy cios. Naprawdę źle czuję się z tym, że mnie nienawidzisz...- Spuszczam głowę.
-Nie nienawidzę cię. Nawet cię lubię.
-Nawet?- pytam z uśmiechem i ponownie skupiam wzrok na dziewczynie.
-Może trochę bardzo. Ale nadal tylko lubię.
-W porządku. To lepsze niż obojętność. Tak więc, jeszcze raz przepraszam.
-W porządku. Mam nadzieję, że więcej to się nie powtórzy i dla nas oboju będzie to nauczka na przyszłość.
-Już tego błędu nie popełnię. Nie chcę już nikogo ranić, chociaż wiem, że uzależniony jestem od tego.
-Trzeba najwyraźniej iść na odwyk.- Wzrusza ramionami.
-Jeśli wszystko mi wybaczysz, to ty będziesz moim odwykiem. Więc...- przerywam na chwilę i biorę głęboki wdech.- Zgoda?- wystawiam w jej stronę dłoń, która po chwili zostaje ściśnięta przez Victorię. Przez moje ciało przechodzi dziwny dreszcz, którego nigdy nie odczuwałem.
-Zgoda- odpowiada spokojnie.
-Przyjaciele?
-Przyjaciele- oznajmia, zatwierdzając nowy pakt, który wkrótce mam zamiar złamać.
***
Minęły dwa miesiące od kiedy moje życie w pewnym stopniu ułożyło się. Znów poczułem radość z życia. Stałem się ponownie tym samym kolesiem, który był otwarty. Zacząłem ponownie spotkać się ze znajomymi. A robię to chętnie, bo do naszego grona dołączyły dwie osoby. Vicky i Mike. Jest inaczej. Jest lepiej. Wszystko zaczyna się układać. Postanowiłem również skupić się na nauce, bo trzeba jakoś zdać maturę, ale również zacząłem swoje małe śledztwo, dotyczące biologicznych rodziców.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz