94

24 2 0
                                    

Victoria.
-Coś dziś taka niewyraźna jesteś?- pyta Mike, kiedy opuszczamy budynek sierocińca.
-Wszystko dobrze- twierdzę, zaciągając rękawy czarnej bluzy.Tak naprawdę nic nie jest dobrze. Wszystko zaczyna się walić, a ja mam ochotę się zabić.
-Przecież widzę, że kłamiesz.Co się stało? Pokłóciłaś się z ojcem lub babcią?- dopytuje i obejmuje mnie ramieniem.
-Można tak powiedzieć..
-Uderzył cię?- Nie odpowiadam. Nie chcę na ten temat rozmawiać.- Stój- rozkazuje.- Ponieść bluzę.
-Ale po co?- pytam zaskoczona.- Nie będę się rozbierać na ulicy!
-Przestań- oznajmia i bez pytania unosi czarny materiał do góry, który ukazuje moje nagie plecy.- Jasna cholera!- wykrzykuje.- Co on ci zrobił?! Masz plecy całe w siniakach! Idziemy na policję!
-Nie, proszę nie- błagam go, chwytając za rękę.- Wiesz, że to nic nie pomoże.
-Jak to nie pomoże? Nie można się znęcać fizycznie nad własnym dzieckiem ani nad kimkolwiek innym.
-Nie. Nie chcę. Niech zostanie tak jak jest.Nie chcę problemów. Przecież wiesz, że i tak mi nie uwierzą. Ojciec jest szanowanym policjantem. Kto mi uwierzy? Babcia wstawi się za nim. Nie mam szans. A gdy to zrobię, będzie coraz gorzej. Uwierz mi. Już wystarczający mam koszmar. Nie chcę większego. Przetrwam to. Ukończę szkołę i wyjadę na studia. Wtedy mam nadzieję, że już nigdy tu nie wrócę.Teraz nie mogę tego zrobić. A te siniaki znikną jak zawsze, więc nie musisz się o nic martwić- wypowiadam z fałszywym uśmiechem na twarzy. Widać, że martwi się o mnie. Jest jednym przyjacielem, jakiegokolwiek miałam w życiu. To z nim wiąże dzieciństwo, problemy.To on jest moim wsparciem i nie chcę go nigdy stracić. Wtedy będę mieć otwarte drzwi do popełnienia samobójstwa.
-Mam nadzieję, że również się nie cięłaś.- Ponownie nie odpowiadam. Wolę milczeć, niż kłamać.- Vicky..- przytula mnie do siebie, a ja w niego się wtulam. Po moich policzkach zaczynają spływać łzy.- Proszę nie rób tego. Nie chcę cię stracić.
-Przepraszam..- wypowiadam w jego pierś.- Ale ja czasem nie daje rady. To sprawia, że stres ucieka. Że mogę na chwilę zapomnieć. Boję się, że kiedyś wszystko może się nagle skończyć.
-Proszę, nie rób tego. Dla mnie. Przecież wiesz, że nie warto. Jesteś super dziewczyną.Każdy to powinien docenić. Nie możesz ciągle się poddawać.
-Mike, ciesze się, że cię mam. Naprawdę.
-Pamiętaj, że zawsze będę- twierdzi, a następnie całuje mnie w czubek głowy.- Chodź, odprowadzę cię- oznajmia. Odrywam się i zaczynamy iść w kierunku mojego domu.
-A jak z Samuelem?- pyta, po długiej chwili ciszy.
-Pokłóciłam się z nim dziś. Olałam mnie. Upił się, a do tego jest z Brook tam, gdzie jest. Nie chcę o nim gadać. A poza tym. Wczoraj, a znaczy dzisiaj w nocy babcia za karę kazała mi porządkować dokumenty.
Zgadnij co znalazłam.
-Co takiego?
-Kartę zdrowia matki. Książeczkę z przebiegiem ciąży. Mój akt urodzenia.
-No i co w tym dziwnego?
-Była w ciąży bliźniaczej. Rozumiesz? Urodziła dwójkę dzieci. Mnie i jakiegoś chłopca. Z tego wynika, że urodził się zdrowy, ale jednego nie rozumiem...

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz