74

23 2 0
                                    

Ponownie zamykam oczy i widzę uśmiechającą się blondynkę, która wymachuje frytką, przed moim nosem. Ta scena odbyła się dzisiaj w restauracji, w której jedliśmy.
-Nie- odpowiadam, równie cichym tonem, co wypowiedziała Brooklyn. Nie mogę. Nie chcę..Jasna cholera, ja nie wiem czego chcę! Co się ze mną dzieje? Tracę szansę.-Przepraszam- odrywam się od niej, a następnie wychodzę z pomieszczenia i z domu, w którym jeszcze chwilę temu mogłem spełnić swoje małe marzenie.
-Samuel!- słyszę swoje imię, ale nie zwalniam tępa. Wzrok mam wbity przed siebie i kieruję się w stronę auta, gdzie czeka na mnie Malia.- Samuel do cholery!- krzyczy Brook i chwyta mnie za nadgarstek.- Zatrzymaj się.
-Brooklyn- zaczynam poważnym tonem, nie spoglądając na nią.
-Nie mów do mnie takim tonem- oznajmia i staje na przeciwko mnie.
-A nibym jakim, co?- syczę.- Co ty w ogóle odwalasz?- Wymachuje rękoma. Jestem zły na nią. Jestem zły na siebie. Jestem zły na cały świat.- Pocałuj mnie..? Najpierw kłócimy się w park. Wyznaję ci, że cię kocham, a ty masz to w dupie? A teraz nagle pocałuj... Nienawidzisz mnie ..
-Samuel, przepraszam. Jestem straszną suką, wpatrzoną tylko w siebie. Liczy się tylko u mnie moje szczęście. Wtedy w parku..- chwyta się za głowę-...byłam w szoku. Nie rozumiałam co się dzieje. Mój najlepszy przyjaciel wyznaje mi miłość. Stwierdziłam, że to jest jakieś chore... To nie dzieje się na co dzień... Wszystko stanęło pod znakiem zapytania.. Brakuje mi ciebie cholernie. Nie umiem sobie z niczym poradzić. Zaczynam się na wszystkich mścić, choć tego tak na prawdę nie chce. Brakuje mi tego, że nie mogę nikomu się wyżalić. Nie umiem przyznać się do błędu i powiedzieć, że miałeś rację. Kilka nocy przepłakałam. Wiem, że jestem egoistką, ale nie mogę pojąć tego, że najlepszy przyjaciel mojego brata mnie kocha. To jakiś kosmos. Nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedykolwiek może takie coś nastąpić. Nie umiem się zachować... Boli mnie świadomość, że cię ranię. Nie umiem dać ci tego, co ty chcesz mi- oznajmia, płacząc. Stoję na chodniku, na przeciwko niej i nie wiem co zrobić. Czemu życie musi być takie trudne?- Samuel, przepraszam- dodaje, patrząc mi prosto w oczy.- Pewnie w twoich oczach jestem dla ciebie nikim, ale uwierz mi, do końca życia będziesz dla mnie ważny i nigdy o tobie nie zapomnę. Może wyjdziesz na studia. Może już się nigdy nie spotkamy, zrozumiem to, jeśli nie będziesz chciał mieć ze mną do czynienia. Może zapomnisz. Ale wiedz, że ja zawsze będę o tobie pamiętać.
-Brook... Przestań...- oznajmiam cicho.
-Nie. Przepraszam Sam. Naprawdę przepraszam. Chciałam dobrze, ale wyszło jak zawsze- odpowiada smutno, a ja nawet nie wiem, kiedy moje dłonie znalazły się na jej policzkach, a usta złączyły się z pełnymi, malinowymi ustami brunetki. Płacze przez ten pocałunek, ale go odwzajemnia. Czuję, że cierpi. Przeze mnie.
W końcu się odrywam, ale opieram swoje czoło na jej.
-Kocham cię, ale wiem, że nigdy nie będziemy razem- odpowiadam smutno i odchodzę do auta.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz