122

18 2 0
                                    

-I jak tam po wizycie u dyrektora?- pyta Suzie, która siedzi koło mnie na szkolnym korytarzu na ziemi i je jabłko.
-Nawet nie pytaj- odpowiadam, głośno wzdychając i odchylam głowę, przez co spoglądam w sufit.- Nie dość, że będę musiał sprzątać stołówkę po lekcjach, to na dodatek w domu przypał przez to niesamowity.
-Jeśli chcesz, to mogę pomóc ci w sprzątaniu po godzinach lekcyjnych- proponuje blondynka.
-Nie ma mowy. Nic nie zrobiłaś, więc nie będziesz tego robić.
-No i co z tego. Mogę na serio pomóc. A tak w ogóle po tej całej waszej głupiej akcji z tym kotem Victoria...-ma chwilę zawahania- chyba tak miała na imię- dodaje w końcu- nie mogła się uspokoić i musiała zażyć jakieś mocne leki. Madison tak mi mówiła.
-To co ja na to poradzę- odpowiadam niezainteresowany.
Reszta lekcji minęła spokojnie. Po szkole udałem się z Susan do szpitala, do Brook. Posiedzieliśmy u niej chwilę, jednak nadal się nie obudziła, a następnie udaliśmy się do mojego domu, gdzie czekał na mnie "mój ojciec". Szczerze, to zapomniałem o tym, że przyjdzie, ale stwierdziłem, że nie będę uciekł z własnego domu, bo to zbyt dziecinne. Przy rozmowie towarzyszyła mi blondynka. W sumie nie było tak strasznie źle. Można rzec, że było to do zniesienia. Później poszliśmy do mojego pokoju, gdzie zamówiliśmy sobie pizzę i trochę pouczyliśmy się. Znaczy się, ja pytałem dziewczynę o różne zagadnienia, a ona odpowiadała. Po nauce jeszcze rozmawialiśmy i sporo się śmialiśmy. Dołączyła do nas również moja młodsza siostrą, z którą oglądaliśmy długą, jak dla mnie bajkę. Dziewczyna postanowiła zrobić Ashley dwa dobierane warkocze. Niestety stało się tak, że fryzura jej się spodobała i przez to chyba polubiła ową blondynkę. Mogę sobie rękę uciąć, że przez najbliższy czas będzie zawracać mi głowę pytaniami "kiedy przyjdzie ponownie Susan?". Jednakże nadszedł czas, kiedy Suzie musiała wracać do domu. Postanowiłem ją odprowadzić. Protestowała, ale w końcu się zgodziła. Po drodze również opowiadaliśmy sobie różne historie. Rzadko kiedy zostawała nas cisza. Umówiliśmy się na piątkową imprezę, że pójdziemy razem, a gdy staliśmy pod jej domem, nawet nie wiem kiedy zdążyliśmy się pocałować. Było przyjemnie, ale trzeba zakończyć tą scenę. Na pożegnanie życzyłem dziewczynie dobrej nocy. Podążając przez park, zauważyłem biegającą postać. Mogłem się domyślić, że to Victoria. Pomimo przykrej dla niej sytuacji, nadal nie zrezygnowała z biegania o tak późnej porze. Na początku chciałem podbiec, zagadać i przeprosić, ale stwierdziłem, że to nie miałoby sensu. I tak wszystko pomiędzy nami skończone, więc nie ma co dalej tego ciągnąć, jeśli ona nie chce ze mną mieć nic wspólnego. W zasadzie to ja zachowałem się jak jakiś dupek. Nie umiałem pojąć słowa "nie". Nikt nigdy mi się nie sprzeciwiał i to było dla mnie dziwne uczucie. Kolejna dziewczyna dała mi kosza, a w akcie desperacji chciałem się zemścić. Jednak wiem, że to było głupie.
Zasunąłem kurtkę pod samą brodę i ruszyłem w stronę domu, w którym mieszkam.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz