Część 18

62 2 0
                                    

-Do babci!- odkrzykuję, zakładając czarną bluzę z kapturem, która wisi w przedpokoju na wieszaku.
-Po co?
Do pomieszczenia wchodzi mama.
-Bo mam dość tego bagna? Wszystko jest ważniejsze od rodziny! Spokojnie nie da się tu wysiedzieć. Jak nie Dave, który mnie nienawidzi, to ty z ojcem za chwilę zaczniecie się kłócić, bo to już jest na porządku dziennym. Tutaj już nie da się wytrzymać.
-Samuel, co ty gadasz?- pyta ojciec i staje obok swojej żony.
-Prawdę. Bolesną, ale prawdziwą.
-Źle ci tutaj?
-Na chwile obecną...- waham się- tak- kończę.
-Nie wiedziałam Sam... -tłumaczy się rodzicielka.
-Ashley!- wołam.- Idziesz do babci ze mną!?- pytam.
-Tak!!- odkrzykuje dziewczynka.
-Samuel, nigdzie nie idziesz- oznajmia ojciec.
-Dlaczego niby?- pytam opryskliwie.- Wszystkiego mi zabronisz? To już lekka przesada- drwię.- Samochód mi już zabrałeś. Teraz nawet już wyjść z domu nie mogę?
-Zachowujesz się ostatnimi czasy skandalicznie- twierdzi władczym tonem, wysoki brunet z brązowymi oczami, ubrany standardowo w garnitur.- Ostatnio sprawiasz tylko problemy. Co się dzieje człowieku? Co to był za numer w piątek, że znowu byłeś u dyrektora, co?
-To Argent się na mnie uwziął. Ja nic nie zrobiłem. A poza tym, dlaczego interesujesz się szkołą? Jakoś w czwartek obydwoje was nie było na zebraniu.
-Interesuję się, ponieważ płacę za nią niemałą sumę, a po drugie, ja z mamą mieliśmy spotkanie z klientem.
-Ale jakoś mama, potrafi wrócić o odpowiedniej godzinie, a ty błądzisz. Co ty masz w tej firmie takiego ważnego, że wracasz po nocach. Aż tak jesteś zarobiony? Jesteś zwykłym architektem, bez stołka prezesa, więc po jakie gówno tam siedzisz?- pytam zdenerwowany.- Nawet nie wiesz, jak często mama płacze. Nie wiesz, jak nam ciebie brakuje w domu. Mnie, Dave'owi, Ashley.
-Przeginasz, synu.
-Teraz synu- przedrzeźniam go. Otwieram ponownie usta z chęcią dodanie jeszcze czegoś, ale zamykam je, kiedy zauważam jak po schodach schodzi Ashley ubrana cała na różowo.
-Jestem- oznajmia uśmiechnięta.
Obracam się i biorę również markową czarną czapkę z daszkiem i zakładam ją na głowę.
-Ja też chcę- mówi radośnie, a ja z delikatnym uśmiechem biorę rzecz i zakładam na jej małą główkę. Mama podchodzi i poprawia córce włosy.
-Przyjdźcie za niedługo- oznajmia kobieta.
-Gdzie idziecie?- Nagle znikąd pojawia się Dave.
Jeszcze jego tutaj brakowało.
-Do babci- mówię obojętnym tonem i wystawiam dłoń w stronę blondynki. Chcę, żeby ją chwyciła.
-Ja też idę!- odpowiada energetycznie.
-Nie- wypowiadam stanowczo.- Chodź Ashley- zwracam się do niej. Dziewczynka podskakuje i wychodzimy.
Zamykając drzwi, zauważam, jak z naprzeciwka przez furtkę wychodzi Brook. Ubrana w czarne legginsy i za dużą bluzę. Przez ramie ma zawieszoną torbę, a włosy uczesane są w niedbały kok.
Zauważa nas i macha energicznie.
-Siema młodzi sąsiedzi- oznajmia, kiedy wychodzimy przez bramę.
-Siema staro sąsiadko- odpowiada rozbawiona siostra.
-No wiesz co.- Śmieje się.- Aż taka stara, to ja nie jestem.
-Coś ci powiem- mówi młoda.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz