Część 17

51 2 0
                                    

-Coś jeszcze?- pytam zaskoczony jego nagłym wybuchem. Okay, może nie mieliśmy nigdy ze sobą dobrych relacji, ale to nadal mój brat i jesteśmy rodziną, a on tu z takimi tekstami wyjeżdża. Można dostać tutaj szału.- O co ci chodzi?- dopytuję.- Naprawdę staram omijać ciebie szerokim łukiem, bo widzę, jak mnie nienawidzisz. Ale dlaczego? Co ja ci do cholery zrobiłem? Nigdy nie pomogłem ci w potrzebie? Zabolało mnie to, że uznałeś, że jestem niepotrzebny w tym domu. Tylko zastanów się nad swoimi słowami. Czy tego naprawdę chcesz? Chcesz, żebym zniknął? A, gdy to zrobię nie będziesz żałował swoich słów? Dave, jesteś jeszcze młody i pewnych rzeczy się nie zrozumiesz. Wydaje ci się, że wszystkiego i wszystkich nienawidzisz. Musisz zadać sobie pytanie. Czy warto?- odpowiadam już spokojniej.
-Ale mnie nie obchodzą, jakie popieprzone filozoficzne odpowiedzi. Ja chcę po prostu, żebyś zniknął! Więcej nie oczekuję!- wykrzykuje.
-Dave, możesz się do cholery zamknąć?-warczę na niego. I znowu doprowadza mnie do nielubianego stanu. A już byłem na dobrej drodze.
-Nie, nie mogę!
-Gówniarzu, posłuchaj...- zaczynam.
-Co tu się dzieje do cholery?- przerywa mi głos matki.- O co się znowu kłócicie?- pyta zdenerwowana i patrzy na nas ze złością.
Płakała. Widać to po jej podkrążonych oczach. Ale dlaczego? Co się dzieje? Czy moja rodzina się wali? Przecież jesteśmy uznawaną za tą idealna i zgraną. Czemu wszystko musi się pieprzyć w jednym czasie? Czemu nie może być dobrze?
-Po pierwsze...- oznajmiam, prostując się.- Dave oznajmił swoimi władczym i nieznośnym tonem, że mnie nienawidzi i chce żebym, jak najszybciej zmył się z tego domu, a najlepiej zniknął na zawsze. A po drugie, wcześniej, ukradł mi laptopa, po czym następnie nie chciał oddać, a na koniec wylał sok i je zalany!- wypowiadam zdenerwowany i wskazuje na komputer, który leży do góry nogami na blacie.
-W takim razie trudno- odpowiada bez jakiegokolwiek zainteresowania.
-Jak to trudno?!- pytam zaskoczony.- ZNISZCZYŁ MI LAPTOPA- literuję.- Nie masz zamiaru nic z tym zrobić?
-Mogłeś go pilnować. Wybacz Sam, ale trzeciego w tym roku już ci nie kupię. Przykro mi.
-To niech zapłaci za niego ten smarkacz- wskazuję na bruneta, który stoi z szerokim uśmiechem na przeciwko lady, za którą ja się znajduję.
-Kretyn.- Z ust chłopaka wysuwa się język w moją stronę, na co odpowiadam mu środkowym palcem.
-Uspokoicie się w końcu?- pyta mama, wyraźnie tą całą sytuacją zażenowana.- Dave do pokoju, a ja z tobą muszę porozmawiać- zwraca się do mnie.
-A jak sprawa z kompem?
-Nie ma kompa- odpowiada.
-Wróciłem!- Z przedpokoju słychać głos ojca.
Domownik raczył wrócić do domu. Co za zaszczyt.
-Cześć- dodaje, uśmiechnięty, ale ja nic nie odpowiadam, tylko wbijam w niego ostre spojrzenie.- Co jest?- pyta i patrzy na każdego z nas.
-Dave zepsuł mi laptopa. Kupisz mi nowego?- pytam.
-Wybacz Sam, ale nie. Nie stać nas na to.
-Ale na nowy garnitur dla ciebie, to tak- odpowiadam zły, wychodząc.
-Gdzie idziesz?-pyta mama.
-Do babci!- odkrzykuję.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz