Część 28

37 3 0
                                    

Kolejne lekcje upływają mi spokojnie. Nic ciekawego się nie działo. Można rzec, że nudziłem się. Z Nathanem miałem tylko jedną lekcje- angielski, natomiast z Mark'iem również, tylko że matematykę. Właśnie skończyła się historia sztuki i jako pierwszy z nielicznych opuszczam salę i udaję się na stołówkę. Tak jak zawsze we wtorki, cały skład, z którego składają się moi przyjacielem wraz z Alexem, Thomasem, Malią, Susan i Melissą, czekają na mnie i zajadają się czymś. Bez słowa siadam na swoim stałym miejscu, które jest obok Nathan'a i Susan.
-Mam dość- oznajmiam, głośno wzdychając, a następnie opieram się plecami o oparcie.
-Co się dzieje?- pyta zaciekawiona blondynka, odkładając widelec. Wszyscy są pochłonięci rozmową oprócz naszej trójki. Spoglądam na Nat'a i widzę, jak piorunuje dziewczynę wzrokiem, zresztą Susan nie jest mu dłużna.
-Pozabijacie się tutaj zaraz- twierdzę, na co dziewczyna prycha pod nosem i z grymasem wraca do jedzenia swojej zieleniny.
-Nat musimy pogadać- mówię na tylę cicho, żeby inni nie słyszeli tylko on.
-No tak, a Mark...
-No pasuje, żeby on też wiedział...- dodaje.
-Ej, ciulu- szturcha go dłonią w bark, przez co zwraca na siebie uwagę, a ja w myślach przybijam sobie facepalm.
-Co jest?- pyta zaskoczony brunet w okularach, patrząc na każdego.
-Idziemy na trójkącik- oznajmiam, wstając.
-A to mi się podoba- odpowiada rozbawiony i również podnosi się z miejsca. Jednak schyla się, żeby pocałować rudowłosą, która jest jego dziewczyną.
-Już dość okazywaia sobie czułości publicznie- mruczę niezadowolony pod nosem. Mark prostuje się i przytakuje głową.-A ty idioto- zwracam się do Nathan'a- zostaw tego burgera, tylko chodź- chwytam go za ucho i ciągne do góry.
-Zostaw mnie- oznajmia, próbując się wydostać. Jednak doszedłem do wprawy. W końcu puszczam.- Pojebało cię?- pyta zły, rozmasowując ucho, kiedy zmierzamy w kierunku drzwi od stołówki. Pokonujemy dystans w ciszy. Mark pcha wrota i wchodzimy na pusty korytarz.
-Co jest?- pyta zbulwersowany niebieskooki.- Mój burger stygnie.
-Musiscie mi pomóc- oznajmiam, wkładając ręce do kieszeni.
-W czym?- dopytuje się Mark, który opiera się bokiem o szafki.
-W znalezieniu dziewczyny- odpowiadam poważnie. Jednak zamiast usłyszeć odpowiedzi słownej, to do moich uszu dociera ich śmiech.
-Co jak, co- zaczyna roześmiany Nathan- ale ty nie powinieneś mieć probemów z dziewczynami.
-Nie chodzi mi o zwykłą dziewczynę- mówię.
-Tylko?
-Kujonkę?- zadaje pytanie, ale znwou słyszę głośniejszy śmiech i widzę, jak trzymają się za brzuch.
-Ciebie już całkiem pojebało?- pyta Mark, próbując zdusić śmiech.
-Bo wy nie rozumiecie- jęczę pod nosem, podchodząc do nich.- Wymyśliłem plan doskonały na historii sztuki- wypowiadam, na co oni parskają śmiechem.- Przywalę wam w mordy i tyle będzie z was pożytku- drwię.
-Ej, ej, Sam. Przystopuj- upomina mnie Mark, który teraz stoi na przeciwko mnie.- Po co ci jakaś kujonka, jeśli możesz mieć takie zajebiste laski?- Unosi brew do góry.
-Tym razem nie chodzi mi i wygląd...

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz