Część 35

41 3 0
                                    

-Niech ludzie wiedzą jakim beznadziejnym kolesiem jesteś. Potrafisz tylko wykorzystać i zostawić. To wychodzi ci perfekcyjnie, ale nie pomyślisz o innych. Wiesz ile rozkochałeś w sobie dziewczyn, a potem jest porzuciłeś? Wiesz do czego to doszło?- pyta.
-Po pierwsze, nie moja wina, że one się we mnie zakochały. Nigdy, ale to nigdy nie pchałem się do dziewczyny. To wy wszystkie kręcie wokół mnie i przymilacie, a potem afery, że z żadną z was nie jestem.
-Nagle taki łaskawy jesteś?- wypowiada oburzona, wymachując rękoma. Muszę zrobić krok w tył, żeby mnie nie uderzyła. I do czego to zmierza? Za niedługo dojdzie do rękoczynów. Potem dojdą inne dziewczyny i zacznie się walka, a ja będę cholera celem.
-Przestań robić te przedstawienie- oznajmiam oschle. Boże, co ona wyprawia. Stanę się pośmiewiskiem szkoły jeszcze.
-Nie robię żadnego przedstawienia. Tylko oznajmiam, że jest mi przykro, że zostawiłeś mnie dla innej. Jak to ona ma na imię?- Spogląda na mnie z pogardą.- Ach no tak- wypowiada takim tonem, który aż kipi od kpiny.- Nikt nie wie, jak ta twoja dziewczyna się nazywa. Albo ją tak dobrze ukrywasz, albo po prostu jej nie masz.- Wzrusza ramionami i rzuca mi sztuczny uśmiech, kiedy krzyżuje ramiona na klatce piersiowej.
-Jednak myślę, że to nie twój interes z kim się spotykam. Dla mnie i dla ciebie będzie lepiej, gdy ograniczymy nasze spotkania, a ...
-Nie możemy!- wykrzykuję.- Urządzam twoje urodziny! Muszę mieć z tobą kontakt. Nie będę rozmawiała z tobą przez telepatię. Przecież, jeśli urządza się imprezę urodzinową, to trzeba wiedzieć, co solenizant chce mieć na niej. A znasz moje dobre serce.
-Te twoje serce nie jest takie dobre. Nie prosiłem o żadną imprezę, a nawet nie śniłem o tym, żebyś to ty właśnie mi ją wystawiła. Nie uważasz, że to lekka przesada? Najlepiej to odwołaj.
-Nie ma mowy! Zaprosiłam całą szkołę i znajomych. Myślisz, że odwołanie takiego czegoś to łatwa sprawa? Pomyśl czasem- drwi.
-W takim razie przykro mi, ale nie zaszczycę swoją obecnością na tych zacnych urodzinach, wydanych na moja cześć. To nie moje klimaty, rozumiesz.- Puszczam jej oczko.
-Czy ty ze mnie żartujesz? Jesteś głównym celem, dla którego będzie taki tłum, a moja popularność wzrośnie.
-Czyli wiedziałem, że masz w tym jakiś plan, który podbudowuje twoją ocenę. Nie myślałem, że aż jesteś taka przewidywalna, Argent.
-Może i jestem, ale nadal będziesz błagał mnie o to, żebym do ciebie wróciła.
-Chyba nie w tym życiu kochana- odpowiadam. Boże, jak ja mogłem z nią być? Gdzie ja wtedy byłem? Gdzie miałem głowę? Chyba wtedy nie żyłem, albo nie wiedziałem, jak żyć, że zadawałem się Suzie. Czasem jest spoko, ale dziś moja cierpliwość do niej jest wykorzystana do końca. Nie mam zamiaru wysłuchiwać tych bredni.- Coś jeszcze?- pytam już znudzony tą sytuacją. Nie pewnie, zdenerwowany jestem. Mam wrażenie, że zaraz coś rozwalę, jeśli się nie uwolnię od niej.
-Nie zostawiaj mnie. Proszę....- błaga. Ludzie, proszę o modły! Kiedy to się do cholery skończy!?

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz