90

17 2 0
                                    

Szybko opuściliśmy dom, wcześniej żegnając się z babcią, która była zachwycona dziewczyną. Całkiem śmiało mogę powiedzieć, że ten dzień był udany, oprócz poranka. Może usłyszałem dziś kilka przykrych słów, ale świadomość, że przy mnie jest Victoria utrzymuje mnie przy dobrym humorze. Okay, były chwile rozpaczy, ale ważne, że jest przy mnie.
-Jakie masz plany na jutro?- pytam dziewczyny.
-Idę do sierocińca razem z Mikiem- odpowiada przyjaźnie.
-Mogę iść z tobą?
-Jeśli chcesz.- Wzrusza ramionami.
-Chcę- wypowiadam, mocniej ściskając jej dłoń.- Cieszę się, że cię poznałem.
-Widzisz, za niedługo nasza przygoda się skończy- spogląda na mnie z uśmiechem.
Nie chcę, żeby nasz przygoda się kończyła...
-Tak- przytakuję głową.- Jednak myślę, że będziesz ze mną utrzymywała kontakt.
-Jasne.- Uśmiecha się.- To ja już pójdę dalej sama- dodaje.
-Ja ciebie odprowadzę.
-Nie, nie trzeba- zaprzecza.
-Jest już troszkę ciemno i chcę, żebyś trafiła do domu bezpiecznie- wypowiadam poważnie, wpatrując się w jej przepiękne brązowe oczy.
Boże, o czym ja myślę?!
-Nie martw się, poradzę sobie- twierdzi.
-Wiem, ale jako twój "chłopak", stwierdzam, że odprowadzę moją "dziewczynę".
-Ale ja tego nie chcę.
-To trudno.- Upieram się przy swoim. Jeśli mam zamiar ją odprowadzić to zrobię to i tym razem nie obchodzi mnie jej zdanie.
-Dobra...- marudzi pod nosem.
-Co się dzieje?- pytam.
-Nic- odpowiada, wpatrzona przed siebie.
-Mhm...- kiwam głową.- To, o której jutro mam przyjść?
-15.
-Długo tam będziesz?
-Nie wiem.- Wzrusza ramionami.
-Dlaczego zrobiłaś się taka chłodna? Coś źle powiedziałem?
-Nie.
-Ale myślę, że tak.
-To źle myślisz.
-Dobra, nie mam zamiaru się kłócić- odpowiadam, żeby załagodzić sytuację. Jest zła o to, że ją odprowadzam?
-To tu- oznajmia, zatrzymując się. Spoglądam w lewo i zauważam nieduży biały, niski dom z ogródkiem. Nagle słychać jakiś huk i wrzaski.
-Co się dzieje?- pytam, rozglądając się wokół.- Skąd te krzyki?
-Idź już lepiej- stwierdza zdenerwowana, puszczając moją dłoń.
-To u ciebie w domu..?
-Nie- odpowiada szybko.- Idź już proszę cię...
-Victoria!- słychać, jak ktoś ją woła. Spoglądam ponownie na dom i widzę mężczyznę, który ewidentnie jest wściekły.
-Kto to jest?- pytam cicho, odsuwając ją w tył, żeby była jak najdalej tego kogoś.
-Błagam cię Samuel, proszę.
-Kto to jest?!- wykrzykuje brunet, podchodząc do nas.
-Co pan robi? To chyba nie jest normalne, żeby krzyczeć w miejscu publicznym- stwierdzam i zasłaniam swoim ciałem dziewczynę. Facet nie wygląda na miłego. Marszczy brwi i skupia wzrok na mnie.
-Będziesz mnie pouczał gówniarzu?- pyta oschle.
-Nie chciałbym tego, ale najwyraźniej tak to wygląda.
-Nie wiesz chłopcze, że z władzami się nie zadziera?
-Najwyraźniej trzeba mieć pierwszy raz.- Uśmiecham się do niego kpiąco.
-Idź, proszę...
-Victoria do domu- wydziera się. Nawet nie wiem kiedy chwyta ją i zaczyna ciągnąć.
-Niech pan ją zostawi!- odpowiadam, idąc za nimi. Victoria nawet się nie odwraca, tylko posłusznie spełnia prośbę zapewne ojca.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz