Część 43

30 2 0
                                    

Kończy się lekcja, a nikt słowem się nie odezwał, co jest już wkurwiające. Ta cisza dołuje. Nawet Argent nie ruszył się z miejsca, a Nathan nie obrócił się do mnie, co jest rzadkością. Każdy patrzy w podręcznik i czyta. Ale ile można w kółko to samo? Jednak moje modły po chwili zostają wysłuchane, bo ze swojego miejsca wstaje Argent i ściąga okulary z nosa.
-Oceniłem wasze referaty- oznajmia.- Całkiem nieźle wam wyszły, jak na taką marną klasę, którą niestety jest mi dane uczyć.- Śmieje się, natomiast żaden uczeń tego nie odwzajemnia, a on szybko milknie- Dobra.- poprawia krawat i prostuje się.- Miranda- woła, a wysoka brunetka podchodzi do niego i odbiera pracę. Woła tak każdego. W końcu jest Nathan.
-Boże!- wykrzykuje uradowany, a ja wystawiam rękę, żeby mi podał.-Jesteś wielki, stary- oznajmia, kiedy spoglądam na kartkę. Czerwonym długopisem u samej góry, w kółku jest napisane HD( bardzo dobra).
-Black- oznajmia chłodnym tonem, a ja szybko wstaję i obieram kartkę.
Nie wierzę. Jak to możliwe, że mam napisane C (dostateczna)?! Przecież Nat odpisywał ode mnie. Zajmuje swoje miejsce i zaczyna przeglądać kartki w celu poszukania jakiegoś błędy.
-Daj mi swoją pracę- oznajmiam szybko do przyjaciela.
-Po co?- pyta radośnie.
-Daj mi do cholery tą kartkę!- odpowiadam zły. Skanuję ponownie swoją, a potem jego. Kartka Nathana, aż roi się od błędów gramatycznych, bo on nawet dobrze nie umie przepisać i niedociągnięć.Natomiast moja jest czysta.
-Przepraszam bardzo- oznajmiam poważnym tonem, unosząc dłoń do góry.
-Co się dzieje?- pyta nauczyciel.
-Dlaczego ja mam do cholery tróję, jeśli Nathan miał mniej napisane, pracę spisał ode mnie, a jego kartka wygląda tak, jakby ktoś wylał na niej czerwony tusz- oznajmiam zły.
-Najwidoczniej miał lepszy tekst od ciebie.
-Czy pan mnie słucha? TO NADAL MÓJ TEKST. SPISAŁ GO ODE MNIE- wypowiadam wściekły.
-Nie musisz od razu mnie wkopywać- dodaje Nathan.
-Zamknij się teraz- odpowiadam, przed zaciśnięte zęby, nie odrywając wzroku od nauczyciela.
-Trudno w takim razie.- Wzrusza ramionami.- Twoje pismo mnie nie urzekło.
-To, że pieprzę pańską córkę, to nie oznacza, że może pan niszczyć moje oceny. Z pewnością, gdybym poszedł do innego nauczyciela, to wygrana byłaby po mojej stronie- wypowiadam wstając, a dłonie opieram o blat.
-Odszczekaj te słowa- oznajmia wściekły, podchodząc do mnie i wymierza we mnie swoje spojrzenie, którego nie znoszę.
-Niby które?- pytam, udając głupiego.- Kiedyś pańską córkę tak przeleciałem, że na drugi dzień ledwo chodziła- oznajmiam, śmiejąc się.
Nagle czuję, jak czyjaś pięść zderza się z moim nosem, powodując, że pęka. Szybko chwytam się za niego i klękam.
Ten gość jest nienormalny! Złamał mi nos!
Podnoszę wzrok i widzę, jak kilku chłopaków odciąga go ode mnie.
Może i często się biję, to nie znoszę widoku krwi. Zawsze jest mi słabo. A teraz widząc, jak czerwona ciesz spływa po moich dłoniach, mam wrażenie, że zaraz zemdleje. Nos boli mnie jak cholera, a z gardła nie mogę wydusić żadnego słowa.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz