97

21 2 0
                                    

Podchodząc do drzwi, słyszę kobiecy krzyk oraz płacz. Co tam się do cholery dzieje? Bez wahania otwieram wejście, bez wcześniejszego pukania i wchodzę do niewielkiego przedpokoju, który jest pomalowany na pomarańczowo. Naprzeciwko mnie są drewniane schody, a po prawej stronie znajdują się jakieś drzwi.
-Nie, ja już nie będę!- krzyczy zapewne przerażona Victoria. Ponownie postanawiam wejść i kiedy to robię, zastaję widok płaczącej dziewczyny, która stoi na przeciwko mężczyzny za stołem. Wysoki brunet szybko się do mnie obraca i zauważam jak w prawej ręce trzyma skórzany pasek.
-Niech pan ją zostawi!- krzyczę wściekły.
-Wynocha mi stąd!- odkrzykuje, podchodząc do mnie.
-Samuel, proszę cię, uciekaj- blaga blondynka.
Zanim jestem w stanie jakoś odpowiedzieć, zareagować, to czuję jak mężczyzna przykłada mi w nos. Robię trzy kroki w tył i chwytam się za niego.
Kurwa mać. Jak mi go złamał, to nie wiem co mu zrobię.
Biorę głęboki wdech i sam postanawiam zaatakować. Biorę zamach i celuję w szczękę, ale mężczyzna skutecznie unika ciosu i próbuje mi oddać. Jednak ja też głupi nie jestem i wymiguję się oraz ponownie atakuje, tym razem ze skutkiem i uderzam w wymierzony cel.
-Doigrałeś się- syczy przez zaciśnięte zęby. Chwyta mnie za koszulkę i przygniata do ściany oraz lekko unosi. Wykorzystuję ten fakt i podkurczam nogi, a następnie odpycham, co w rezultacie jest, że brunet ląduje plecami na podłodze. Ponownie szybko podchodzę i siadam na nim okrakiem, zaczynając okładać go pięściami. Jednak on też nie jest mi dłużny i również mi oddaje. Próbuję z każdej możliwej strony się bronić, a z każdą chwilą zaczyna to być trudne. W końcu zadaję cios w policzek, który sprawia, że mężczyzna uderza głową w posadzkę.
-Coś ty zrobił?!- wykrzykuje dziewczyna.
-Ja...Ja..- nie wiem co odpowiedzieć. Boże, co ja zrobiłem?! Zabiłem go!?- Victoria...Ja... Przepraszam...- wypowiadam przerażony, wstając. Spoglądam na nią i widzę jak zapłakana upada na kolana i pochyla się nad mężczyzna.
-Tato..tato, obudź się- błaga, klepiąc go po policzku.
-Victoria, wyjdź stąd lepiej- oznajmiam, chwytając ją za ramię, ale ona się wyrywa.
-Zostaw mnie!- krzyczy, wstając.- Po co tu przyszedłeś!?
-Ja...
-Wynoś się! Nie chcę cię znać.
-Przestań tak mówić!
-Jeśli on się nie wybudzi, to wiedz, że znienawidzę cię!
-Ty go jeszcze bronisz?! Czy ty jesteś poważna? Zrobił ci siniaka na policzku! Poniewiera tobą, bije, krzyczy, a ty go bronisz?!- syczę.
-Wyjdź- mówi stanowczo, zamykając powieki.
-A ty razem ze mną- stwierdzam zły, chwytając ją za nadgarstek. Nagle dziewczyna zaczyna piszczeć. Spoglądam na nią i widzę, jak z ucha mężczyzny zaczyna cieknąć krew Momentalnie zaczyna robić mi się słabo, ale wiem, że moment na zemdlenie nie jest na miejscu.
-Nie panikuj- wypowiadam zdenerwowany i wyciągam z kieszeni telefon, z którego następnie dzwonię na pogotowie.
Teraz pozostaje mi się modlić, żeby nic mu się nie stało...

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz